Lider
Beniaminek, Wisła Płock, sensacyjnie przewodzi ekstraklasie.
W obecnym sezonie widziałem w Płocku mecz z Piastem Gliwice i muszę przyznać, że gospodarze już wtedy zrobili na mnie wrażenie. Dlaczego?
Po pierwsze tym, co na boisku - płocki zespół gra swobodnie, ale i z zębem. Niespodziewanie awansował po barażach do ekstraklasy, ale błędem byłoby sformułowanie, że idzie teraz siłą rozpędu. Ta drużyna ciągle się wzmacnia i właściwie już różni się od niedawnej samej siebie w pierwszoligowej odsłonie. Symbolem niech będzie Quentin Lecoeuche – filigranowy (171 cm), doświadczony wychowanek Lens, który zwiedził wiele francuskich klubów, ale co najważniejsze - piłkarz od razu gotowy do gry. Gdyby gotowy nie był – nie zadebiutowałby na lewej obronie podczas ostatniego, zwycięskiego meczu z Legią. Wszędobylski, wybiegany – z pewnością się przyda! Złotego gola w tym spotkaniu wbił z kolei mający za sobą reprezentacyjną przeszłość stoper Marcin Kamiński, który przyszedł z Schalke, po latach gry na niemieckich boiskach. Sposób zaciągu jest zresztą różny – wszystkie ligowe spotkania w tym sezonie od pierwszej do ostatniej minuty zaliczył choćby defensor z… Wysp Owczych - wyższy od kolegi z lewej strony o ponad 20 cm Adrias Edmundsson, który do Płocka trafił z… Chojniczanki. Czyli - przebijał się, nie przyszedł na gotowe: dostał szansę i jak na razie bez zarzutu ją wykorzystuje.
Po drugie – Wisła zrobiła na mnie wrażenie siłą na trybunach. Na stadion przyszło wielu ludzi. Pojawili się nie tylko mężczyźni w wieku 20-40 lat, ale również kobiety, dzieci i starcy. Widać, że ten zespół jest dla nich ważny, a jako że przychodzi na trybuny po 15 tysięcy, zdecydowanie ma to sens. Drużyna budzi zainteresowanie, można nawet zaryzykować twierdzenie, że… najwyższe w całych jej dziejach. Krążyłem samochodem w okolicach stadionu dłuższą chwilę, zdesperowany, poszukując kawałka wolnego miejsca. Udało się gdzieś w osiedlu, kawałek od stadionu...
Wiadomo, że nadspodziewanie dobry start wywołuje skrajne komentarze – zarówno w Płocku, jak i w całej Polsce. Jedni wyciągają pierwsze wnioski, inni jeszcze przed nimi się wzbraniają. Jedno jest pewne: za nami ledwie pięć kolejek, czyli 1/7 sezonu.
Cały sezon to dla uczestników ligi bieg wręcz maratoński, ale... co zaszkodzi sprawdzić, jak na tym etapie wyglądał ostatnio beniaminek, który zdobył mistrzostwo, czyli Ruch Chorzów w sezonie 1988/89? Wisła z pierwszych pięciu ligowych meczów sezonu wygrała cztery, a jeden zremisowała. Ruch „Gucia” Warzychy był minimalnie gorszy – trzy zwycięstwa i dwa remisy. Oczywiście poza ciekawym porównaniem nic z tego nie wynika, podobnie zresztą jak z prognostyku innego rodzaju, już pesymistycznego: ledwie w 2023 roku ta sama Wisła, po ośmiu kolejkach również była liderem ekstraklasy. Jednak właśnie wtedy, po siedmiu sezonach w elicie z rzędu, spotkało ją nieszczęście: trzy kolejki przed końcem spadła pod kreskę i już się nad nią nie wygrzebała.
To już jednak historia. Ze składu, który wtedy żegnał się z ekstraklasą, a teraz wyszedł na Legię - pozostał jedynie napastnik Łukasz Sekulski, związany z miastem i klubem emocjonalnie, bo przecież w Płocku się urodził i wychował. Bolesław Krzywousty, pochowany w tamtejszej katedrze, lubi to!
Paweł Czado
