Sport

Liczy na więcej

Wiktor Lampart, zawodnik Włókniarza Częstochowa, cały czas dąży do tego, by stawać się coraz lepszym.

Wiktor Lampart (kask żółty) nie zaliczył udanego powrotu do Torunia. Fot. Slawomir Kowalski / PressFocus

Początek piątkowego meczu w Toruniu nie układał się po myśli częstochowian. Mimo wszystko potrafili podjąć rywalizację z jedną z lepszych drużyn w ekstralidze. Po czterech wyścigach Lwy przegrywały z Aniołami 8:16, ale na dwa biegi przed końcem spotkania doprowadziły do remisu 39:39. Ostatecznie wprawdzie Włókniarz uległ 43:47, ale z pewnością pozostawił po sobie dobre wrażenie.

Chce więcej

Wiktor Lampart kolejkę wcześniej, podczas zwycięskiej batalii Biało-zielonych na torze w Częstochowie ze Stalą Gorzów (54:36), zdobył 11 punktów w pięciu gonitwach. Był głównym bohaterem spotkania obok Piotra Pawlickiego. Sądzono, że młodszy z braci Lampartów pójdzie za ciosem i także w Toruniu uzyska bardzo dobry wynik. Tymczasem na toruńskiej Motoarenie zgromadził jedynie 3 „oczka”, a za swoimi plecami przywoził jedynie juniorów, czyli Krzysztofa Lewandowskiego i Szymona Ludwiczaka. Wydawało się, że w biegu nr 12, po niezłym starcie, zdoła pokonać również Jana Kvecha. Ten jednak okazał się za szybki. – Nie do końca byłem zadowolony ze swojej jazdy. 3 punkty w czterech startach to nie jest najwyższy wynik. Mam ambicje na większe zdobycze – przekazał.

Powrót na dawny tor

Dzień meczu, czyli 2 maja, był dla Lamparta powrotem na stadion przy ul. Pera Jonssona, bowiem reprezentował toruński zespół w poprzednich dwóch sezonach. Często jednak dla KS-u Toruń – zwłaszcza w roku 2024 – punktował ze słabym skutkiem, podobnie zresztą jak w piątkowym meczu. Mimo tego po spotkaniu stwierdził, że towarzyszą mu pozytywne emocje w związku z ponowną jazdą w mieście z kujawsko-pomorskiego. – W piątek w Toruniu czułem się dobrze. Fajnie było tam pojeździć. Ścigaliśmy się, jak mogliśmy i kolejne wnioski zostały wyciągnięte – oznajmił.

Pewna wygrana?

W najbliższą niedzielę (11 maja) Włókniarz podejmie beniaminka ekstraligi, ROW Rybnik. Rekiny pomimo udanego rozpoczęcia sezonu (triumf nad Stalą Gorzów 49:41), obecnie nie mają powodów do zadowolenia. Szczególnie ostatnie dwa mecze w wykonaniu rybniczan były niezadowalające dla ich fanów. Najpierw zostali rozbici u siebie przez toruński team 58:32. Z kolei trzy dni później w Lublinie Zielono-czarnym najmniejszych szans nie dał mistrz Polski Orlen Oil Motor, rozgramiając oponentów ze Śląska 63:27. To podopieczni Mariusza Staszewskiego, trenera częstochowian, będą zatem faworytem niedzielnego starcia. O tym świadczą choćby dotychczasowe statystyki oraz niezwykle waleczna postawa Lwów. Wiktor Lampart z ostrożnością podszedł do tematu nadchodzącej potyczki, nie chcąc lekceważyć beniaminka. - Chcemy wygrać ten pojedynek. Ale jak będzie? To się okaże – powiedział.

Norbert Giżyński