Sport

Licznik się zatrzymał

Opolanie wyciągają wnioski z pożegnania z Pucharem Polski.

Gliwiczanie zatrzymali piłkarzy Odry, którzy zakończyli passę spotkań bez porażki. Fot. Mateusz Porzucek/Press Focus

ODRA OPOLE

Dobra seria, która rozpoczęła się dla Odry 31 sierpnia remisem 1:1 z ŁKS-em Łódź, dobiegła końca. Po dwóch miesiącach, w których podopieczni Jarosława Skrobacza nie zaznali goryczy porażki, musieli uznać wyższość Piasta i pożegnać się z Pucharem Polski. Licznik zatrzymał się więc na liczbie 8.

Trochę zawiedziony, trochę zły

– Zasłużone zwycięstwo Piasta – stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Odry. – Ze swojej strony jestem jednak trochę zawiedziony, trochę zły, bo nie zrealizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy. W pierwszej połowie tylko do 20 minuty mecz był rozgrywany na takich zasadach, na jakich chcieliśmy, ale później zaczęło się nam coś psuć. Jedna, druga nieudana interwencja... Nieudane wyprowadzenie piłki, za szybka strata po odbiorze. I w tym momencie straciliśmy bramkę, po której do końca pierwszej połowy trudno było to już ogarnąć – analizował Skrobacz.

Na potwierdzenie tych słów przytoczmy statystyki gry przed przerwą: posiadanie piłki 39:61 procent, strzały 4:4, strzały celne 1:2, rzuty rożne 1:1. Zupełnie inaczej natomiast wyglądał obraz meczu po zmianie stron i roszadach w składzie gospodarzy, bo na koniec spotkania statystyki były następujące: posiadanie piłki 48:52 procent, strzały 14:10, strzały celne 4:4 i rzuty rożne 5:7.

Piast nie spadnie!

– Na drugą część wyszliśmy z lepszym nastawieniem – dodał trener opolan. – Nasza postawa może nawet dawała nadzieję, że jeszcze jesteśmy w stanie odwrócić losy spotkania. Niestety, strata drugiej bramki sprawiła, że znowu „siedliśmy” i wiara opadła. Straciliśmy trochę czasu, nim znowu podnieśliśmy głowy. Mieliśmy bowiem później jeszcze kilka sytuacji, w których można się było pokusić o lepsze wykończenie. Piast jednak też był groźny, bo niebezpiecznie kontrował i odniósł zasłużone zwycięstwo. Wiem, że kibice mówili przed meczem, że Piast to ostatni zespół ekstraklasy; przypominali, że w meczach przeciwko trenerowi Danielowi Myśliwcowi mam dodatni bilans, ale na boisku było widać, że ci wyselekcjonowani zawodnicy, grający w klubach w naszej najwyższej krajowej lidze, nie są tam przypadkowo. Owszem, w Piaście do tej pory coś nie grało, ale jestem przekonany, że ten zespół z ekstraklasy nie spadnie. Na ławce rezerwowych ma zawodników, którzy w każdym klubie I-ligowym zostaliby przyjęci z otwartymi rękami – mówił Skrobacz.

Poza kadrą

Co ciekawe już w drugim meczu z rzędu Odra lepiej radziła sobie po zmianach dokonanych w przerwie. Nie znaczy to jednak, że pierwsza jedenastka zawodzi, bo w meczu z Piastem w wyjściowym składzie było 8 innych zawodników w porównaniu z wcześniejszym meczem ligowym z Ruchem Chorzów. Nie zabrakło też roszad na pozycjach. Za to wybierany ostatnio do jedenastki kolejki bramkarz Mateusz Abramowicz czy Filip Kendzia, Mateusz Spychała, Adrian Purzycki i Filip Kupczyk nie znaleźli się nawet na ławce rezerwowych.

To było za mało

– Mamy kadrę, w której każdy zawodnik aspiruje do pierwszej jedenastki i każdy chciałby grać – przypomniał opiekun Odry. – Każdy ma swoje ambicje, cele i chciałby pokazywać swoje umiejętności. W meczach ligowych nie zawsze jest na to szansa, stąd nie tyle ze względu planu taktycznego, ale z tego powodu, że siłami niektórych zawodników nie chcieliśmy szafować. Niektórym kolejne minuty na boisku nie były potrzebne, stąd takie decyzje, że zabrakło ich w kadrze meczowej. Niektórzy grali tylko 45 minut. To wszystko z myślą o tym, że liczy się cały sezon i nie zapominamy o tym, co jeszcze przed nami. Na pewno z Piastem chcieliśmy zagrać dobry mecz i powalczyć o awans, ale to, co zrobiliśmy, to było za mało na wygraną. Co świadczy też o tym, że nasza kadra, choć duża i wyrównana, nie jest jeszcze kadrą naszych marzeń. To też było widać na boisku – powiedział Skrobacz, którego zespół zagra w najbliższy poniedziałek z Pogonią Grodzisk Mazowiecki.

Jerzy Dusik