Sport

Liczą na cud

W Reims wiedzą, że pokonanie PSG będzie bardzo trudnym zadaniem, ale nikt im nie zabrania marzyć.

Samba Diawara może zostać bohaterem albo być znienawidzony. Fot. Icon Sport/SIPA USA/PressFocus

FRANCJA

Zanim drużyna Luisa Enrique zacznie myśleć o finałowym starciu z Interem w Lidze Mistrzów, będzie musiała rozprawić się z jeszcze jednym rywalem. Tegoroczny Puchar Francji przyniósł kilka niespodziewanych wyników, przez co drużyna, która walczy o byt w Ligue 1 jest w… finale. Mowa o Stade de Reims, które będzie chciało sprawić niespodziankę, ale przed sobą ma ważne spotkanie z Metz, tym bardziej że w pierwszym wyjazdowym starciu Czerwono-białych było 1:1. Dla gospodarzy strzelił Matthieu Udola, a odpowiedział mu tym samym Cedric Kipre. Z przebiegu spotkania można stwierdzić, że remis był sprawiedliwy, ale to oznacza, że wynik tego barażu pozostaje sprawą otwartą.

W Reims mówią jednym głosem, finał jest pięknym świętem dla nich, ale priorytetem jest utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Stawiam się w miejscu zawodników: oczywiście, że gra w finale pucharu ma ogromne znaczenie i nie mogę twierdzić inaczej. Ale to, co liczy się dla mnie najbardziej - i powinno też dla nich oraz dla całego klubu - to utrzymanie się w Ligue 1 - podkreślił szkoleniowiec Reims, Samba Diawara. Wtórował mu napastnik Jordan Siebatcheu. - Chcieliśmy, żeby 24 maja był świętem dla miasta, a czujemy rozczarowanie. Ale w życiu trzeba ustalać priorytety, a ten jest jasny - utrzymanie w Ligue 1! - powiedział 29-latek. Nie wiadomo czy zespół będzie mógł liczyć na doping, ponieważ stosunki między drużyną a ultrasami są bardzo napięta. Ci drudzy „odwiedzili” piłkarzy po porażce w ostatniej kolejce, żeby uświadomić im powagę sytuacji. W następnych dniach wydali oświadczenie, że zbojkotują pierwszy mecz z Metz, co miało miejsce, ale nadal nie podjęli decyzji, czy w innych spotkaniach wrócą dopingować swoich zawodników.

PSG staje przed nietypowym wyzwaniem. Musi w spokoju zdobyć Puchar Francji, żeby nie zakończył się on sensacyjnym wynikiem, a następnie przygotować się do meczu z Interem Mediolanem (31 maja o 21.00). Dla całego klubu Liga Mistrzów jest wymarzona, ale piłkarze muszą pamiętać, że każde trofeum jest cenne, tym bardziej że paryżanie będą mieli okazję po raz pierwszy zdobyć cztery trofea w jednym sezonie (licząc wygrany w styczniu Superpuchar Francji za poprzedni sezon). Luis Enrique zapewnia, że jego zespół przystąpi do obu finałów w bardzo dobrej dyspozycji. - Skupiam się na obu spotkaniach - na finale Pucharu Francji z Reims i na tym najważniejszym meczu, 31 maja. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie musimy niczego zmieniać. Doszliśmy tak daleko, grając nasz futbol. Teraz chodzi o to, by pokazać go w pełnej sile - stwierdził hiszpański szkoleniowiec.

Zespół z Paryża jest obrońcą krajowego pucharu. Rok temu pokonał Olympique Lyon 2:1 po golach Ousmane Dembele i Fabiana Ruiza. Ponadto PSG jest także rekordzistą, jeśli chodzi o te rozgrywki, bo triumfował w nich 15 razy. Z kolei Stade de Reims wygrało tylko dwukrtonie, ale ostatni raz miało to miejsce w sezonie 1957/58. Ostatni sukces klubu to 2018 roku, kiedy to Czerwono-biali zdobyli mistrzostwo Ligue 2. W najwyższej klasie rozgrywkowej triumfowali sześciokrotnie, ale ostatni raz w 1962 roku. Teraz o sukces będzie trudno, lecz w obecnym sezonie ligowym Reims zaskakiwało i dwukrotnie zremisowało z paryżanami (dwa razy po 1:1), a jego piłkarze pokazywali się z bardzo dobrej strony.

Miłosz Cebo

Finał Pucharu Francji

Sobota, 21.00: PSG - Reims