„Lewy” się rozstrzelał
Po ostatniej kolejce ligi hiszpańskiej sporo mówi się o Polakach.
HISZPANIA
Przede wszystkim na wyróżnienie zasłużył Robert Lewandowski, który zdobył dublet w spotkaniu z Villarrealem (Barcelona wygrała 5:1). Dzięki dwóm bramkom został samotnym liderem klasyfikacji strzelców (zdobył 6 bramek, drugie miejsce zajmuje Raphinha z 5 golami, a trzeci jest Kylian Mbappe z 4 trafieniami). Wyrównał też rekord, który – jak mogło się przez lata wydawać – jest nie do pobicia. Chodzi o liczbę bramek strzelonych przez Polaka w lidze hiszpańskiej. Jan Urban, grający na Półwyspie Iberyjskim w latach 1989-1994, zdobył 48 goli, grając dla Osasuny i Realu Valladolid. Lewandowski do zdobycia tylu goli potrzebował nieco ponad dwóch lat. Zaznaczmy jednak, że rekord ten zostałby już pobity, gdyby Lewandowski skompletował hat-tricka, trafiając w niedzielny wieczór z rzutu karnego.
Częściej przy piłce
36-latek po spotkaniu nie skupiał się na sobie. Podkreślił jakość kolegów. Oprócz Polaka również Raphinha zaliczył dublet, wyróżnił się też Pablo Torre, który był bardzo aktywny w ofensywie. – Nadal musimy być cierpliwi, bo mamy młodych graczy. Mimo że nasza kadra jest odmłodzona, wiemy, w jaki sposób chcemy grać. Ci zawodnicy byli uczeni stylu gry już na poziomie akademii – zaznaczył Polak, który wytłumaczył także, skąd biorą się kolejne jego gole w tym sezonie. – Szukamy większej liczby podań, dośrodkowań w pole karne, a to jest mój obszar. Mam więcej kontaktów z piłką – przekazał Lewandowski.
Powrót między słupki?
Po spotkaniu więcej niż o snajperze mówiło się jednak o Marcu-Andre ter Stegenie. Bramkarz Barcelony w pierwszej połowie źle wylądował po interwencji i doznał kontuzji kolana. Diagnoza wykazała, że zerwał ścięgno rzepki i nie będzie mógł grać nawet przez osiem miesięcy. W praktyce więc cały sezon Barcelonie przyjdzie grać bez swojego najlepszego bramkarza. Zastąpił go Inaki Pena, który – ujmując sprawę delikatnie – nie jest najpewniejszym punktem zespołu. Dlatego jeszcze w trakcie meczu hiszpańskie media zaczęły dyskutować na temat sprowadzenia nowego bramkarza do Barcelony. Jedyną opcją dla „Blaugrany” po zamknięciu okna transferowego jest podpisanie umowy z golkiperem, który aktualnie nie ma klubu. Z automatu iberyjscy dziennikarze zaczęli plotkować na temat ewentualnego ściągnięcia… Wojciecha Szczęsnego, który niedawno zadeklarował, że kończy karierę.
Barcelonie się nie odmawia
Sprawę potraktowano poważnie, choć przecież polski bramkarz deklarował, że nie ma zamiaru wracać do futbolu. Szczęsny to w końcu kolega Lewandowskiego, więc powiązanie jest dość oczywiste. Kanał „Foot Truck” opublikował na Instagramie grafikę zachęcającą Szczęsnego do przyjścia do Barcelony, na co zainteresowany odpisał: „Nikt Wam marzyć nie zabroni”. Na razie informacje o powrocie Szczęsnego między słupki należy więc traktować z przymrużeniem oka. Hiszpańskie media są jednak pewne, że Barcelona ściągnie dodatkowego bramkarza, który aktualnie jest wolny, żeby nie musieć cierpieć z Peną. Dziennik „Marca” przewiduje, że nowym nabytkiem mogą stać się Keylor Navas (ostatnio PSG), Edgar Badia (Elche), Loris Karius (Newcastle), Jordi Masip (Real Valladolid) lub Tomas Vaclik (Albacete). Dodatkowo swoją gotowość do pomocy Barcelonie zgłosił Claudio Bravo. Chilijczyk był bramkarzem tego klubu w latach 2014-16, a po ostatnim sezonie w Betisie (był rezerwowym) zakończył karierę. 41-latek zapewnił jednak, że gdyby prezydent klubu Joan Laporta do niego zadzwonił, na pewno by nie odmówił. W końcu Barcelonie się nie odmawia, nawet jeśli jest się już na piłkarskiej emeryturze.
Kacper Janoszka
Rayo – Atletico 1:1 (1:0)
1:0 – Palazon (35), 1:1 – Gallagher (50)
Mecz Betis – Mallorca zakończył się po zamknięciu wydania.
Program 7. kolejki
Wtorek: Sevilla – Valladolid (19.00), Valencia – Osasuna (19.00), Real M. – Alaves (21.00); środa: Girona – Rayo (19.00), Barcelona – Getafe (21.00); czwartek: Las Palmas – Betis (19.00), Espanyol – Villarreal (19.00), Celta – Atletico (21.00).