„Leszczu” jak skała
Bramkarz Rafał Leszczyński to jeden z filarów bloku obronnego Śląska Wrocław. Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus
„Leszczu” jak skała
Śląsk Wrocław w meczach wyjazdowych jest twardym orzechem do zgryzienia przez rywali.
Śląsk Wrocław jest w tej chwili w PKO BP Ekstraklasie najlepiej punktującą drużyną w meczach wyjazdowych. Do tej pory podopieczni trenera Jacka Magiery rozegrali na obcych boiskach 11 spotkań, w których wzbogacili się o 24 punkty (7 zwycięstw, 3 remisy i jedna porażka). Jedynej porażki zielono-biało-czerwoni w meczu wyjazdowym zaznali 12 sierpnia ubiegłego roku, gdy przegrali w Mielcu ze Stalą 1:3. Warto przyjrzeć się wyjazdowej „ścieżce” wrocławian: Korona Kielce 1:1 (gol: Martin Konczkowski), Stal Mielec 1:3 (Erik Exposito), Widzew Łódź 2:0 (Nahuel Leiva, Aleksander Paluszek), Pogoń Szczecin 2:0 (Petr Schwarz, Piotr Samiec-Talar), Puszcza Niepołomice 3:1 (Exposito 2, Burak Ince), Warta Poznań 1:0 (Ince), Ruch Chorzów 2:2 (Łukasz Bejger, Leiva), Cracovia 1:0 (Leiva), Radomiak 1:0 (Exposito), Zagłębie Lubin 2:1 (Michał Rzuchowski, Exposito), Lech Poznań 0:0.
Wreszcie bez strat
To naprawdę imponujący dorobek, który wystawia blokowi defensywnemu wrocławian ocenę dobrą, a nawet bardzo dobrą. Bardzo cenny był bezbramkowy remis, jaki Śląsk „wyszarpał” w ostatnim meczu z Lechem Poznań. - Myślę, że najważniejsze dla naszego zespołu jest to, że w końcu udało się nam zagrać na zero z tyłu - przyznał niespełna 32-letni bramkarz Sląska, Rafał Leszczyński. - Nie mogliśmy tego zrobić do tej pory w tej rundzie. W końcu zdobyliśmy punkt, wcześniej były dwie porażki, w Poznaniu jest bardzo trudny teren, ale zagraliśmy mądrze. Mamy piąty mecz z rzędu z Lechem bez porażki i walczymy dalej. Teraz czeka nas mecz na własnym stadionie z Widzewem Łódź. Dobrze, że z tyłu wróciliśmy do tego, co pokazywaliśmy w poprzedniej rundzie. Taka gra dawała nam punkty i mieliśmy fajną serię, dlatego trzeba to pielęgnować, bo to nam wychodziło najlepiej. W pierwszych dwóch meczach w tym roku - z Pogonią Szczecin i Stalą Mielec - był styl, ale nie było z tego punktów.
Dziewięć zer
Wychowanek Olimpii Warszawa w bieżących rozgrywkach już dziewięć meczów kończył z czystym kontem - sześć na wyjeździe i trzy we Wrocławiu. Wykaz wyjazdowych potyczek Śląska zaprezentowałem wyżej, natomiast u siebie Leszczyński nie dał się zaskoczyć w spotkaniach z Piastem Gliwice (1:0), Legią Warszawa (4:0) i Koroną Kielce (0:0).
Spektakularna była wyjazdowa wiktoria z Cracovią (1:0), ponieważ to spotkanie podopieczni Jacka Magiery kończyli w dziewiątkę! W 52 minucie w następstwie bezpośredniej czerwonej kartki wyleciał z boiska autor zwycięskiego gola, Hiszpan Matias Nahuel Leiva, zaś w 78 minucie jego śladem podążył Ukrainiec Jehor Macenko, którego sędzia Marcin Szczerbowicz z Olsztyna dwukrotnie ukarał żółtą kartką. - To było trudne spotkanie - przyznał wtedy golkiper Śląska. - Każdy potwierdzi, że Kraków to ciężki teren i nie jest łatwo tu wygrać. Wygraliśmy w dziewięciu, a to naprawdę duża sztuka. Wielu z nas na pewno zapamięta ten mecz do końca życia. Wydaje mi się, że kluczem w obronie było pozamykać strefy środkowe i doprowadzić do tego, żeby Cracovia tylko wrzucała piłkę. Dwa razy mieliśmy szczęście po uderzeniach i rykoszetach. Szczęście jednak sprzyja lepszym. Być może jesteśmy teraz wynagradzani za naszą ciężką pracę. Każdy z nas wziąłby w ciemno takie wyniki przed sezonem albo zapłaciłby pieniądze, żeby tak było. Cieszymy się z tego, bo tworzymy kolektyw i fajny zespół. Oby tak dalej.
Replay mile widziany
Najbliższym przeciwnikiem wrocławian będzie Widzew Łódź, którego pokonali w rundzie jesiennej 2:0. Na listę zdobywców bramek wpisali się wtedy Nahuel Leiva i Aleksander Paluszek. Kibice Śląska nie mieliby nic przeciwko temu, by w nadchodzącą sobotę doszło do powtórki „z rozrywki”.
Bogdan Nather