Sport

Lepsze od dobrego

KOMENTARZ „SPORTU” - Kacper Janoszka

Zapewne niektórzy z tych, którzy nie byli fanami nowego formatu Ligi Mistrzów, po wczorajszym wieczorze zmienili zdanie. Ostatnia kolejka fazy ligowej. Wszystkie spotkania o tej samej porze. Mnóstwo bramek i sytuacja klubów zmieniająca się z minuty na minutę. Po prostu emocje, o które przecież w futbolu chodzi.

Bój trwał o to, żeby dalej grać w Lidze Mistrzów. Zespoły albo walczyły o to, żeby znaleźć się w strefie barażowej, albo o miejsce w najlepszej ósemce, które gwarantowało udział w 1/8 finału rozgrywek. Najciekawsza była obserwacja tego, co dzieje się z piłkarskimi hegemonami. Przed startem środowych meczów było jasne, że oczy fanów zwrócone będą na Manchester City. Ekipa Pepa Guardioli tydzień temu przegrała z PSG i znalazła się poza barażami. Wczoraj z trudem, po fenomenalnym widowisku, dostała się do TOP 24.

A przecież mecz „Obywateli” był tylko jednym z 18, które można było na bieżąco obserwować. Liczba spotkań była tak ogromna, że nie wiadomo było, na czym się skupić. A działo się wiele. Zobaczyliśmy fatalny błąd bramkarza BVB Gregora Kobela, dzięki czemu Szachtar zmniejszył straty do dortmundczyków. Bramki na zawołanie strzelał Ousmane Dembele w starciu PSG ze Stuttgartem. Milan dzielnie walczył w osłabieniu od 39 minuty z Dinamem Zagrzeb, które do pierwszej połowy wygrywało 1:0. Ollie Watkins wywrócił się podczas wykonywania rzutu karnego. I takie sytuacje ze środowego wieczoru można wymieniać w nieskończoność.

Dostaliśmy więc bardzo emocjonujący produkt, na najwyższym światowym poziomie. Wielu było sceptyków, ludzie byli przywiązani do standardowej fazy grupowej, a tymczasem okazało się, że nutka nowości, odświeżenia rozgrywek, wpłynęła korzystnie na jakość Ligi Mistrzów. Z otwartymi ustami obserwować można było kolejne gole i kolejne zmiany w tabeli. Wyszło na to, że nie zawsze lepsze jest wrogiem dobrego!