Sport

Lekkie rozczarowanie

Po meczu Górnika z Rakowem nikt do końca nie był zadowolony.

Kacper Trelowski nie miał wiele pracy w Zabrzu, ale czujność musiał zachować. Fot. Pressfocus.pl

Zabrzanie lepiej weszli w niedzielny mecz i już po kilku minutach mogli prowadzić, kiedy prowadzący spotkanie Łukasz Kuźma wskazał na jedenasty metr po tym, jak po dośrodkowaniu Kamila Lukoszka piłka trafiła w rękę Kamila Pestki.

Karnego nie było

Po interwencji VAR arbiter odwołał jednak swoją decyzję. Za monitorem w niedzielę siedział sam Szymon Marciniak. Naszego najlepszego arbitra spytaliśmy o tą sytuację z 9 minuty. Zastrzegł, że oficjalnie się nie wypowie, ale przedstawił swoje argumenty. Na tyle rzeczowe, że nie mogło być mowy o pomyłce. Na swoim telefonie sędzia finału ostatnich mistrzostw świata kilka razy pokazał nam całą sytuację, tłumacząc, że ręka obrońcy Rakowa była przy wślizgu ułożona naturalnie i o jedenastce, która by pewnie ustawiła całe spotkanie nie mogło być mowy. Podobnie wszystko widział trener Jan Urban. Na pomeczowej konferencji przyznał. - Nie pytałem sędziego o wyjaśnienie sytuacji z anulowaniem rzutu karnego. Nie mogło go być, bo rywal najpierw się podparł o boisko, a potem piłka trafiła go w rękę – powiedział szkoleniowiec górniczej jedenastki.

Trener Urban, choć w środę na konferencji prasowej poprzedzającej mecz z częstochowianami mówił, że wszystkich graczy ma do swojej dyspozycji, to jednak z kilku zawodników – jak się okazało – nie mógł skorzystać. Kontuzjowany jest Luka Zahović, który przecież w dwóch poprzednich meczach z Pogonią i Radomiakiem po wejściu z ławki zdobywał gole. W meczowej kadrze nie było też dobrze spisującego się ostatnio Luki Ambrosa, a przed upływem drugiego kwadransa murawę opuścił Lukas Podolski.

- Poczuł delikatne ukłucie i musiał zejść. Nie przyznał się tylko, że już kilka dni coś czuł. Ale podjął bardzo profesjonalną decyzję prosząc o zmianę – przyznał trener Urban.

- Wiedzieliśmy czego się spodziewać po Rakowie, który dotąd stracił tylko jedną bramkę, a rywale w poprzednich meczach stworzyli bardzo mało sytuacji. W defensywie Raków gra naprawdę dobrze. My nie stworzyliśmy zbyt wielu okazji, najlepszą miał chyba w końcówce Norbert Wojtuszek. Powinniśmy być zadowoleni z remisu. Owszem, chcieliśmy wygrać, dążyliśmy do tego. W wielu momentach zbrakło jednak pomysłu, ostatniego podania, czasami jakości. Pamiętajmy, że rywale mieli dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem. Michał Szromnik był naszym najlepszym zawodnikiem - podsumował wszystko Jan Urban.

Dodajmy, że to już drugi raz z rzędu, kiedy golkiper Górnika został piłkarzem meczu. Tak też było w spotkaniu 4. kolejki z Radomiakiem, kiedy również popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami.

Mecz w cieniu śmierci  

Dużo większe powody do niezadowolenia mogą mieć pod Jasną Górą. Przy Roosevelta gospodarze ani razu nie uderzyli celnie na bramkę Kacpra Trelowskiego – bomba Dominika Szali w II połowie wylądowała na poprzeczce. Raków z kolei pięć razy wypalił w światło górniczej bramki, jednak Szromnik był bezbłędny. Na pomeczowej konferencji trener Marek Papszun nawiązał jednak na początku nie do spotkania, a do tego co wydarzyło się wcześniej.

 - Mecz został rozegrany w cieniu śmierci wielkiego trenera Franciszka Smudy. Składam szczere kondolencje dla rodziny. Odeszła wielka postać futbolu i to smutny dzień dla środowiska trenerskiego. Życie toczy się dalej – powiedział trener mistrza Polski z 2023 roku.

Co do samego spotkania trener Papszun tak wszystko skomentował. - Mecz był dynamiczny, trudny dla obu stron. Tyle że w Zabrzu nie ma dla nikogo łatwych. Wybroniliśmy się, natomiast musimy wykorzystywać takie sytuacje, jakie stworzyliśmy – musimy strzelić jedną bramkę. Mam zastrzeżenia do zespołu, że nie wygraliśmy, bo szanse ku temu sobie stworzyliśmy. Były bardziej klarowne. Na pewno lekkie rozczarowanie jest, ale z drugiej strony przeciwnik był wymagający. W kolejnym spotkaniu zrobiliśmy bramkarza rywali bohaterem. Musimy mieć więcej wyrachowania, spokoju. Wierzę, że skuteczność złapiemy. Na ten moment 10 zdobytych punktów byłoby OK - podkreślił.

Trener Papszun dodał jeszcze. - Przerwa na analizę wideo przy rzucie karnym była dla bardzo ważnym momentem. Źle zakładaliśmy pressing i Górnik nas na początku zdominował, nie umieliśmy się odnaleźć. Cieszę się, że piłkarze wdrożyli przekazane wskazówki i opanowaliśmy długie piłki rywali - zaznaczył.

Michał Zichlarz