Egzotyczny rywal pokazał w środę dużo dobrej koszykówki. Polacy przegrywali już nawet 19 punktami Fot. FIBA


Lekcja basketu od Bahamów

Od porażki udział w turnieju kwalifikacji olimpijskich rozpoczęła reprezentacja Polski. Dzisiaj mecz ostatniej szansy z Finlandią.

Na ten mecz koszykarska społeczność w naszym kraju czekała ponad pół roku (tyle minęło od losowania grup). Jeszcze kilka lat temu Bahamy były absolutnym outsiderem w świecie basketu, ale przed rokiem zmontowano skład, o którym mówi się z szacunkiem. Jesienią ekipa z Karaibów wyeliminowała ósmych w rankingu FIBA Argentyńczyków na ich terenie i dzięki temu sensacyjnemu zwycięstwu dotarła do Walencji. W pierwszym spotkaniu turnieju kwalifikacyjnego Bahamy spokojnie ograły Finlandię.

W środę podopieczni Chrisa DeMarco mogli zapewnić sobie awans do półfinałów. Na ich drodze stanęli Polacy. Trener Igor Milicić w wyjściowym składzie wystawił Andy'ego Mazurczaka, Mateusza Ponitkę, Michała Sokołowskiego, Jeremy'ego Sochana oraz Aleksandra Balcerowskiego. To najsilniejsze ustawienie biało-czerwonych, ale gdy z drugiej strony stanęło trzech klasowych zawodników z NBA, zostaliśmy rozbici. Pierwsza kwarta była popisem rywali, którzy zbombardowali nasz kosz rzutami za trzy punkty. Bahamczycy trafili w 10 minut 6 trójek na bardzo wysokim procencie (6/10). Biało-czerwoni wyglądali na oszołomionych mocnym początkiem rywali. Mieli grać agresywnie, czujnie w obronie, ale to właśnie nasi przeciwnicy pokazywali takie atuty. Polski zespół był zagubiony, nie potrafił odnaleźć swojego rytmu. Druga kwarta była bardziej wyrównana. Aleksander Balcerowski i Mateusz Ponitka wzięli na siebie ciężar gry. Ten pierwszy już do przerwy miał na koncie 14 punktów oraz aż 4 zbiórki na atakowanej tablicy! Ponitka w tym okresie zdobył 9 punktów, dodał do tego 4 zbiórki i 3 asysty. Do przerwy rywale z egzotycznego kraju prowadzili 12 punktami (50:38), po 20 minutach rzucili aż 8 trójek (dzień wcześniej w całym spotkaniu z Finami mieli 11 takich celnych rzutów). Polski szkoleniowiec dokonywał kolejnych roszad w składzie, ale nie bardzo odmieniało to przebieg gry.

Zespół z Karaibów grał na dużym luzie, gdy trener Chris DeMarco podczas przerwy tłumaczył swoim podopiecznym jakieś zagranie, dodał z uśmiechem: - Czy to, co mówię, ma dla was sens?

W trzeciej kwarcie Bahamy miały kryzys, Polacy zaliczyli serię 11:2 i zmniejszyli straty do zaledwie 6 „oczek”. dobrze w tym okresie grał Jeremy Sochan. Po raz pierwszy w tym spotkaniu słychać było doping polskich kibiców. Wydawało się, że nasz zespół pójdzie za ciosem, ale to rywale opanowali sytuację i przed ostatnią kwartą mieli już 14 punktów przewagi (73:59).

Po dwóch minutach czwartej części Bahamy miały 19 punktów przewagi, ale wyraźnie lekceważyli potem Polaków i waleczni biało-czerwoni zmniejszyli straty do 6 „oczek" (85:79). W końcówce pokaz wielkich umiejętności zademonstrował młodziutki Valdez Edgecombe. 18-latek był najskuteczniejszym graczem Bahamów (21 punktów), a na45 sekund przed końcem trafił ważną trójkę! Najlepszymi graczami naszej drużyny byli Balcerowski (22 punkty) oraz Sochan (16 punktów, 10 zbiórek).

Dzięki wygranej zespół z Bahamów z kompletem punktów zapewnił sobie wygraną w naszej podgrupie. Polacy w czwartek zagrają o drugą pozycję z reprezentacją Finlandii (początek o godzinie 20.30.). Tylko zwycięzca przedłuży swoje nadzieje na bilet do Paryża.

 

Polska - Bahamy 81:90 (30:20, 20:18, 23:21, 17:22)

POLSKA: Mazurczak, Ponitka 13 (1x3), Sokołowski 9, Sochan 16 (1x3), Balcerowski 22 (2x3) - Pluta 3 (1x3), Slaughter 8 (2x3), Milicić jr. 2, Dziewa 3 (1x3), Żołnierewicz 1, Michalak 4. Trener Igor MILICIĆ