Sport

Lejce na rozpędzoną Jessie

Po pewnej wygranej z kolejną Rosjanką rozstawiona z „jedynką” Polka zmierzy się o półfinał US Open z dobrze sobie znaną Jessicą Pegulą, córką potentata nafty i gazu.

Iga Świątek liczy się z tym, że w ćwierćfinale rywalka zmusi ją do dużego wysiłku. Fot. EPA/JOHN G. MABANGLO/PAP

To będzie już dziesiąta potyczka obu tenisistek i trzeci ćwierćfinał Wielkiego Szlema. W 2022 roku Iga Świątek pokonywała Pegulę, gdy zmierzała po tytuły na kortach Rolanda Garrosa i w Nowym Jorku. Polka ma też zdecydowaną przewagę (6-3) we wszystkich pojedynkach, co oczywiście wcale nie znaczy, że teraz też wygra. Świątek ma ogromny szacunek dla tego, jak rozstawiona z „6” Pegula utrudnia jej życie na korcie.

– Z Jessie nigdy nie jest łatwo, ma sporo chytrych zagrań, gra bardzo płaską piłką bez rotacji i trzeba naprawdę pracować nisko na nogach. Spodziewam się długich, intensywnych wymian. Jest teraz rozpędzona, wygrała tak wiele meczów w ostatnich tygodniach, że pokonać ją to z pewnością będzie wyzwanie – podkreśla Iga.

Po raz ostatni mierzyły się zeszłej jesieni w WTA Finals w meksykańskim Cancun, a Świątek oddała rywalce tylko jednego gema. Trzy zwycięstwa Peguli nad Polką miały miejsce na kortach twardych, a każde katapultowało Amerykankę do tytułu – w Waszyngtonie (2019, pierwszy w karierze), United Cup (2023) i w Montrealu (2023).

Świetne lato córki miliardera

30-letnia tenisistka z Buffalo – córka króla nafty i gazu Terry'ego Peguli, właściciela m.in. klubów NFL (Buffalo Bills) i NHL (Buffalo Sabres) – po raz kolejny przekonuje, jak niebezpieczna jest na kortach twardych, szczególnie północnoamerykańskich. Wygrała już tu 13 z 14 meczów, wliczając tytuł w Toronto, finał w Cincinnati (uległa dopiero Arynie Sabalence) i cztery potyczki w Nowym Jorku bez straty seta (podobnie jak Iga). Ale ta seria ma też drugi koniec, zwłaszcza że Amerykanka jeszcze nigdy nie awansowała do półfinału Wielkiego Szlema, odpadała 6 razy w ćwierćfinale.

– Odczuwam większą presję, bo idzie mi naprawdę dobrze, w Nowym Jorku też czuję się świetnie. Wiem, jakie są oczekiwania, ale to mi się nawet podoba, bo mam wielkie wsparcie kibiców. Szczególnie w tym turnieju miło jest być Amerykanką. Mam nadzieję, że nadal będę prezentować dobry tenis i to nie było moje ostatnie zwycięstwo – mówiła Pegula po wygranej z Rosjanką Dianą Sznajder 6:4, 6:2 w 1/8 finału.

Rośnie z meczu na mecz

Świątek ma jednak wszelkie narzędzia, by na rozpędzoną Pegulę nałożyć lejce. Iga sprawia wrażenie, jakby na kortach Flushing Meadows rosła z każdym meczem, a męczący sezon i olimpijski „brązowy” niedosyt były już daleko za nią.

W poniedziałek przeciwko rozstawionej z „16” Ludmile Samsonowej była niezwykle skoncentrowana. Pilnowała pierwszego serwisu (wygrała przy nim 88 procent punktów), nie dała rywalce żadnej szansy na break pointa, a gdy nadarzyła się okazja, przy stanie 5:4, przeszła do ataku przy podaniu Rosjanki, co pozwoliło jej zamknąć pierwszego seta. Samsonowa już się nie podniosła i druga partia była bez historii – dwa przełamania, 5:0 i dopiero wtedy Rosjanka zdobyła jedynego gema.

– Na początku turnieju trudno mi było złapać rytm, bo mało trenowaliśmy, bardziej skupiliśmy się na regeneracji. Ale z meczu na mecz jest coraz lepiej – przyznała Świątek, która w tym roku wygrała już 57. mecz i jeszcze w Nowym Jorku może dobić do „60”. Wystarczy, że wygra sobotni finał.

Tomasz Mucha

100. MECZ w Wielkim Szlemie rozegrała Iga Świątek. Pokonując Ludmiłę Samsonową, poprawiła swój bilans zwycięstw-porażek w turniejach wielkoszlemowych na 83-17; składają się na to Australian Open 17-6, Roland Garros 35-2, Wimbledon 11-5 i US Open 20-4. Spośród tenisistek, które rozpoczęły karierę w Erze Open (od 1968 roku), tylko 6 wygrało więcej razy w pierwszych 100 meczach: Monica Seles (93), Chris Evert (90), Steffi Graf (87), Martina Hingis i Serena Williams (86) oraz Venus Williams (85).


Iga pozytywna niczym Ted Lasso

Na trybunach Artur Ashe Stadium podczas meczu z Samsonową Iga wypatrzyła Jasona Sudeikisa, aktora w popularnym serialu „Ted Lasso” (na Apple TV). Sudeikis odtwarza trenera futbolu amerykańskiego, który przenosi się do Anglii, by objąć pieczę nad zespołem piłki nożnej. – Staram się zwykle nie patrzeć na ekrany na korcie, ale widziałam go, kiedy patrzyłam na sędziego głównego. Chciałam pozostać skupiona i mam nadzieję, że doceni moją mentalność, ponieważ właśnie o to chodzi Tedowi Lasso – zaśmiała się Polka.

Świątek – wielka fanka serialu – opowiedziała też, czy korzysta z porad trenerskich Lasso. – To przede wszystkim pozytywne nastawienie, choć futbol to zupełnie inny sport, ponieważ tam chodzi o ducha zespołowego. Trochę, jak w moim teamie, ale na korcie zostajemy już sami.