Sport

Lechia oddycha z ulgą

Lechia Gdańsk wygrała pierwszy mecz u siebie w obecnym sezonie, pierwszy też raz nie straciła bramki i w efekcie opuściła strefę spadkową.

Piłkarze Lechii Gdańsk Camilo Mena i Maksym Chłań naprzeciw Michała Kaputa i jego kolegów z Radomiaka . Fot: PAP/Adam Warżawa

W Gdańsku zmierzyły się dwa… najgorsze zespoły w defensywie w obecnym sezonie: gospodarze stracili wcześniej 15, a Radomiak – 14 bramek. Wiadomo więc było, że można oczekiwać… małej liczby goli, bo nasza ekstraklasa jest ewidentnie przekorna. Tak właśnie się stało.

Na początku i na końcu

W pierwszej połowie szczególnie dużo działo się na jej początku i końcu. W 8 minucie gospodarze przeprowadzili fantastyczną akcję, w trakcie której wymienili kilka podań z pierwszej piłki, jednak w polu karnym Camilo Mena nie potrafił opanować piłki. Wyraźnie się pogubił i szansa przepadła. Cztery minuty później kolejna świetna akcja Lechii - Maksym Chłań z dwóch metrów wbił piłkę do bramki gości, ale sędzia Damian Sylwestrzak z Wrocławia zagwizdał; strzelec gola był na spalonym.

Lechia nie schodziła z połowy gości, ale potem gra zaczęła się wyrównywać. Dobrze w drużynie Radomiaka grał pomocnik Rafał Wolski. W 40 minucie za jego sprawą goście mogli wyjść na prowadzenie. Przeprowadził efektowny rajd, poszedł sam, strzelił, ale jego techniczne uderzenie świetnie obronił Weirauch. Po chwili, już w doliczonym czasie, bramkarz Lechii jeszcze raz uratował swój zespół przed stratą gola, popisując się świetną paradą po mocnym uderzeniu Paulo Henrique.

Sędzia gwizdnął za wcześnie

Gol padł dopiero po przerwie, w 56 minucie, w dziwacznej sytuacji. Po ładnej akcji faulowany w polu karnym był Bohdan Wjunnyk. Sędzia gwizdnął, ale prawie w tym samym momencie – po pięknym uderzeniu Maksyma Chłania - padł gol! Arbiter nie zdecydował się go uznać, mimo że padł prawidłowo – wszystko właśnie dlatego, że wcześniej gwizdnął… Ostatecznie Damian Sylwestrzak przyznał "jedenastkę" gospodarzom. Dobrze, że tak się stało, bo przecież analiza VAR mogła wykazać, że karnego nie było i wtedy Lechia zostałaby z niczym… A tak Camilo Mena trafił bezbłędnie przy słupku i gospodarze wyszli na prowadzenie.

Radomiak mógł wyrównał, ale szansę zmarnował najlepszy w jego szeregach Wolski. W 77 minucie najpierw piłkę nie trafił w polu karnym Bujar Pilana, Joao Peglow podał do Wolskiego, a ten w idealnej sytuacji nie trafił w bramkę! W końcówce goście mieli kolejne szanse, ale zabrakło chyba przekonania. Piłka wpadała w ręce Weiraucha. Goście kradli czas, żółtą kartkę dostał za to właśnie Weirauch. Ostatecznie jednak się opłaciło. Satysfakcja gospodarzy po meczu była znaczna: mają za sobą drugi wygrany mecz z rzędu!

Paweł Czado

 


MÓWIĄ LICZBY
LECHIA RADOMIAK
47 posiadanie piłki 53
8 strzały celne 4
2 strzały niecelne 10
11 rzuty rożne 2
9 faule 10
2 spalone 0
4 żółte kartki 2