Sport

Lech stawia na młodość

Mecz w Katowicach był dla poznaniaków trudny, ale wyszli z niego obronną ręką i wszystko zależy od nich.

Niels Frederiksen podczas meczu w Katowicach. Mógł odetchnąć z ulgą. Fot. PAP/Michał Meissner

LECH POZNAŃ

Lech miał wiele szczęścia, że w Katowicach nie przegrał. Nie mógł grać w teoretycznie najsilniejszym składzie, ale w sumie osiągnął, co chciał i jest to zasługą również młodziutkich zawodników. Na środku obrony wystąpił 18-letni Wojciech Mońka (rocznik 2007), na boku 19-letni Michał Gurgul (rocznik 2006), w środku pomocy 20-letni Antoni Kozubal (rocznik 2004), który wcześniej świetnie sprawdził się w… Katowicach. Po spotkaniu trener Lechitów Niels Frederiksen nie ukrywał z tego powodu zadowolenia. – Inwestowanie w młodych zawodników to część naszej strategii. Uważam, że to powód do dumy, że tylu młodych piłkarzy radzi sobie u nas, że potrafi poradzić sobie z presją. Ja jestem takim trenerem, że patrzę na umiejętności: jeśli jesteś wystarczająco dobry, to będziesz u mnie grał – podkreślał po meczu Duńczyk.

Spokojnie, jeszcze ostatni mecz

Zwracał też uwagę na inny aspekt. – Moja drużyna była w tym sezonie regularnie krytykowana za brak umiejętności gonienia wyniku, za złe reakcje, kiedy przegrywała. Dziś dwukrotnie odrobiliśmy straty, co jest tym bardziej godne podkreślenia, że stało się to w meczu, który był nie tylko najważniejszy, ale też najtrudniejszy w sezonie - skomentował po meczu trener Frederiksen. - Towarzyszyła nam dziś presja. Najważniejsze jednak, że dwa razy udało się dogonić wynik, reakcja drużyny bardzo przypadła mi do gustu. Było to wręcz niesamowite stwierdził.

Duńczyk to doświadczony trener, nie popada w euforię, wie, że ten ostatni krok - mecz u siebie z Piastem Gliwice, drużyną środka tabeli - będzie bardzo trudny. Doskonale zdaje sobie sprawę, że losy tytułu nie są jeszcze przesądzone. Niektórzy już prawie zrobili z Lecha mistrza, ale Frederiksen tonuje nastroje. Jako trener mistrzowskiej drużyny chce wypowiadać się dopiero, gdy jego drużyna zdobędzie mistrzostwo. - Mimo wielu absencji w zespole, punktujemy całkiem nieźle. Jest jeszcze jednak robota do wykonania. Przed nami jeszcze jedno spotkanie, które trzeba wygrać, by zdobyć tytuł. Dla mnie najważniejsze jest to, że zdobyliśmy punkt i zachowaliśmy pozycję lidera. Nie koncentruję się nawet na tym, jak ten mecz z GKS-em wyglądał, w jaki sposób zagraliśmy. Nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte.

Z jednej strony - poznaniacy spisują się znakomicie na własnym terenie, przy Bułgarskiej w tym sezonie przegrał ledwie dwa razy – z Motorem i Rakowem. Z drugiej – w obecnym sezonie, jak zresztą w poprzednim, walka o mistrzostwo to wręcz wyścig żółwi. Zauważmy - w przedostatniej kolejce rozgrywek żaden z pięciu czołowych zespołów nie potrafił wygrać. Niektórzy na to będą narzekać, ja nie – przecież w ligowej piłce zawsze najważniejsze są emocje. Lepszy jest mecz 5:5 po fatalnych błędach i beznadziejnej taktyce niż 0:0 po fenomenalnym działaniu defensywy na skalę światową.

Sold-out z Piastem

Jedyne, na co można narzekać w kontekście emocji: szkoda, że ekstraklasa nie zdecydowała się, żeby również przedostatnią kolejkę nie rozegrać w formie Multiligi. Wtedy mielibyśmy mniej kalkulowania. Lech chciał w Katowicach wygrać, ale miałem przeświadczenie, że w końcówce pilnuje już cennego remisu.

Tak czy inaczej - ta końcówka ligi zapowiada się ekscytująco. Doskonale wiedzą o tym w Poznaniu. - Jestem świadomy, że od wielu dni mamy "sold out" na ostatni mecz z Piastem Gliwice. Nie mogę się wręcz doczekać tego spotkania – przyznaje Frederiksen.

Paweł Czado

Pierwszy z zagranicy?

Niels Frederiksen może być pierwszym zagranicznym szkoleniowcem, który zdobył z Lechem mistrzostwo Polski. Wcześniej zdobywali je: Wojciech Łazarek w 1983 i 1984 roku, Jerzy Kopa - w 1990 roku, Henryk Apostel  - w 1992, Apostel i zastępujący go Roman Jakóbczak - w 1993 roku, Jacek Zieliński w 2010 i Maciej Skorża - w 2015 i 2022 roku.