Sport

Lech nie do zatrzymania

Rozmowa z byłym piłkarzem m.in. Motoru Lublin, Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław

Mecze Lecha ze Śląskiem zawsze były bardzo zacięte. Czy w niedzielę będzie podobnie? Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus

NA KOLEJKĘ ZAPRASZA JANUSZ KUDYBA

Który z meczów w nadchodzącej kolejce skłonny byłby pan uznać za hit? Pojedynek Pogoni Szczecin z Legią Warszawa?

– Patrząc na zestaw par w 9. kolejce biłem się z myślami, który mecz może zagwarantować najwyższy poziom i nie lada emocje. Po długim namyśle wybrałem właśnie spotkanie w Szczecinie, więc nasz sposób myślenia i postrzegania futbolu jest zbieżny. Wprawdzie wyżej w tabeli jest drużyna z Łazienkowskiej, ale Pogoń to drużyna własnego boiska. Wygrała u siebie wszystkie cztery mecze i ma imponujący bilans bramkowy 11:3. Z tego powodu uważam, że Legię czeka w piątek ciężka przeprawa.

Portowcy” są w stanie wygrać z drużyną Goncalo Feio, która ostatnio została poskromiona na własnym boisku przez Raków Częstochowa i teraz pała żądzą rewanżu? W czym upatruje pan klucza do sukcesu gospodarzy?

– Legia wprawdzie w lidze jeszcze nie przegrała na wyjeździe, ale jest nieprzewidywalna. Poza tym w jej grze nie widzę żadnego stylu, o którym trąbi się w mediach. Wysoki pressing, który niby ją cechuje, najczęściej nie jest realizowany. Porażka przed tygodniem na własnym stadionie z Rakowem może mieć daleko idące skutki. Sam jestem ciekawy, jak piłkarze Legii zareagują na ostatni wynik, a zwłaszcza co na to trener Goncalo Feio. W drużynie ze stolicy nie widzę efektownego futbolu, natomiast Pogoń – zwłaszcza na własnym boisku – gra efektownie i efektywnie.

W sobotę mamy derby Górnego Śląska, czyli pojedynek Górnika Zabrze z GKS-em Katowice. W której z drużyn upatruje pan faworyta tej konfrontacji?

– Katowiczanie po niespodziewanym – powiedzmy to sobie szczerze – awansie do ekstraklasy grają bardzo fajny, otwarty futbol. Kilkuletnia praca trenera Rafała Góraka na Bukowej przynosi efekty, GKS jest zespołem skonsolidowanym i wiedzącym, czego chce. Może goście sobotniego meczu nie są faworytem, ale na pewno w tej chwili są w lepszej dyspozycji niż zabrzanie.

Zespół trenera Jana Urbana przegrał trzy mecze z rzędu. Czy to może mieć wpływ na postawę piłkarzy gospodarzy? Nie będą mieli „spętanych” nóg świadomością, że ten pojedynek muszą wygrać?

– Górnika drąży wiele problemów, ale skupmy się na tych stricte piłkarskich. Przede wszystkim Lukas Podolski nie jest już tym piłkarzem, którego znamy z poprzednich sezonów. Gra dużo słabiej, nie daje tyle jakości na boisku. Ale przecież nic nie trwa wiecznie. Gorzej, że nie ma w Zabrzu przywódcy z prawdziwego zdarzenia, który dyrygowałby poczynaniami kolegów na boisku. Zespół Jana Urbana w najbliższej kolejce będzie miał twardy orzech do zgryzienia i jeżeli „wyciągnie” remis, będzie to dla niego dobry wynik.

Raków Częstochowa, opromieniony wygraną na Łazienkowskiej, będzie podejmował na swoim stadionie Zagłębie Lubin. Pańskim zdaniem trener gości Waldemar Fornalik walczy o zachowanie posady? Zaledwie osiem punktów w ośmiu potyczkach ligowych to dorobek nader skromny, grubo poniżej oczekiwań kibiców tej drużyny, a przede wszystkim włodarzy klubu.

– Wcale bym się nie zdziwił, gdyby tak było, lecz nie zamierzam spekulować. Zauważyłem natomiast jedno - od dłuższego czasu Zagłębie cechuje stagnacja, zarówno w rozwoju zespołu, jak i poszczególnych zawodników. Nie dostrzegam żadnego progresu, nastąpiło niezrozumiałe dla mnie samouspokojenie. Spójrzmy prawdzie w oczy – gdyby nie cztery wygrane z rzędu na finiszu poprzedniego sezonu, Zagłębie zostałoby zdegradowane do I ligi. Zadanie w Częstochowie będzie piekielnie trudne, bo z powodu kontuzji w zespole trenera Fornalika nie zagrają Dawid Kurminowski, Kajetan Szmyt i Bartosz Kopacz.

Czy to oznacza, że Raków bez problemów rozprawi się z „Miedziowymi?

– W grze Rakowa widać progres, chociaż nie wygląda ona jeszcze olśniewająco. Na razie zespół Marka Papszuna gra ostrożnie, o czym świadczy chociażby zaledwie sześć strzelonych bramek. Ale jestem przekonany, że w miarę upływu czasu częstochowianie będą się prezentować zdecydowanie lepiej. Nie sądzę, by Raków wdrapał się na podium, ale powinien być w ścisłej czołówce, „rezerwuję” dla niego miejsca 4-6.

Mecz lidera, Lecha Poznań, z wciąż aktualnym wicemistrzem Polski, czyli Śląskiem Wrocław, będzie klasycznym pojedynkiem do jednej bramki? Nie do pierwszej, ale do jednej...

– Rozpędzony Lech pod wodzą nowego trenera nabrał pewnego sznytu, gra bardzo ofensywnie, a co najważniejsze – skutecznie. Niels Frederiksen scalił zespół, zawodnicy nabrali pewności siebie, nie mają żadnych zahamowań. Poza tym najlepiej w polskiej lidze radzą sobie, grając wysokim pressingiem.

Śląsk dużo stracił – nie mam na myśli wymiaru finansowego, bo na tym transferze godziwie zarobił – „pozbywając się” Nahuela Leivy?

Leiva był najlepszym zawodnikiem Śląska w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Bez niego drużynie Jacka Magiery będzie bardzo ciężko, chociaż z drugiej strony Hiszpan od początku bieżących rozgrywek prezentował bardzo słabą formę. Widać było, że myślami jest już gdzie indziej, czyli w Izraelu. Trener Magiera jest bardzo dobrym mentorem i motywatorem, więc powinien załatać powstałą lukę.

W jakim meczu doszukiwałby się pan niespodzianki dużego kalibru albo nawet sensacji?

– Szczerze powiedziawszy, w żadnym, bo w spotkaniu Jagiellonii z Lechią nie spodziewam się wygranej gości, zaś w meczu Widzewa z Piastem każdy wynik jest możliwy. Gdyby Puszcza pokonała Cracovię, uznałbym to za dużą niespodziankę, lecz takiego scenariusza nie przewiduję, bo mecz odbędzie się przecież na stadionie „Pasów”.

Rozmawiał Bogdan Nather