„Lawina” w odwrocie
Colorado zaliczyło czwartą porażkę z rzędu i szoruje po dnie tabeli.
NHL
Hokeiści Colorado Avalanche z 50% skutecznością są na tę chwilę najlepsi w NHL podczas gry w przewadze. Jednak... nic z tego nie wynika, bowiem zaliczyli czwartą porażkę z rzędu i wraz z Nashville Predators mają zerowe konto w Konferencji Zachodniej. Tak kiepski start zaliczyli po raz pierwszy od sezonu 1998/99. Colorado na własnym lodzie z Boston Bruins zdobyło trzy gole w liczebnej przewadze, ale ostatecznie przegrało 3:5 (1:2, 1:2, 1:1).
30-letni bramkarz Joonas Korpisalo latem zmienił Ottawę na Boston i miał powody do zadowolenia, bowiem jego drużyna po raz pierwszy zaliczyła zwycięstwo z jego udziałem. Fin obronił 22 strzały gospodarzy i tylko podczas gry w osłabieniu kapitulował. Pokonali go Ross Colton (16), Cole Makar (32) i Mikko Rantanen (45). Jednak jego koledzy stanęli na wysokości zadania. Alexandra Georgiewa (20 skutecznych interwencji) najpierw pokonali Cole Koepke (14) i Charlie Coyle (18, w przew.), a potem w ciągu 13 sek. David Pastrnak (w przew.) i Hampus Lindholm (oba 30). To był kluczowy moment meczu, bo goście prowadzili już 4:2. Wprawdzie gospodarze zmniejszyli straty do gola, wycofali bramkarza i John Beecher (58) ustalił wynik meczu. Jim Montgomery, trener zwycięzców, po meczu nie krył zadowolenia i przekonywał, że to był najlepszy mecz zespołu. Boston odniósł trzecie zwycięstwo w piątym meczu i z 6 pkt zajmuje 5. miejsce w Konferencji Wschodniej.
Również trzecią wygraną odniosły „Pingwiny” z Pittsburgha, pokonując Buffalo 6:5 (1:3, 2:0, 2:2, 1:0), doprowadzając do remisu 46 sek. przed końcem po uderzeniu Rickarda Rakella. W dodatkowym czasie zwycięskiego gola zdobył niezawodny w takich sytuacjach Sidney Crosby (62 min). Zespół z Pittsburgha po kiepskim starcie chyba już odzyskał równowagę.
Colorado – Boston 3:5, Anaheim - Utah 5:4 i Pittsburgh – Buffalo 6:5 oba po dogr., Toronto – Los Angeles 6:2. (ws)