Larum Albańczyków, radość Polaków
Gratulacje dla drużyny za zwycięstwo z Dinamem, choć dopiero pierwsza połowa za nami – mówił zadowolony trener Adrian Siemieniec nie ukrywając, że awans do fazy ligowej jest na wyciągnięcie ręki.
Żółto-czerwoni byli w czwartek nieuchwytni dla ambitnych piłkarzy z Tirany. Fot. Michał Kość/Pressfocus.pl
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK
Nieistniejąca obrona uniemożliwia wykonanie misji. Dinamo poddało się bezwarunkowo. Teraz potrzeba cudu, aby Niebieska Łódź Podwodna odwróciła losy rewanżowego meczu na stadionie Air Albania – albańskie media natychmiast podniosły larum po czwartkowej porażce 0:3 Dinama na wypełnionej po brzegi Chartum Arenie w Białymstoku. Pohukiwanie dziennikarzy na podopiecznych doświadczonego Illira Daji miało swoje podłoże nie tylko w wyniku, ale i rozbudzonych nadziejach na fazę ligową Ligi Konferencji po sensacyjnym wyeliminowaniu silniejszego w teorii Hajduka Split. Ekipa z Tirany nie była też faworytem dwumeczu z Jagiellonią, ale żeby już w połowie przeprawy stracić szanse na spotkanie z europejskim, futbolowym mainstreamem, fakt, że trzeciego sortu, ale zawsze -było nie do przyjęcia w stolicy Albanii.
Intensywne granie
Zostawmy jednak Albańczyków z ich rozterkami, bo my mieliśmy przedwczoraj za sprawą Jagi wiele powodów do radości. Duma Podlasia pokonała Dinamo City po bramkach Jesusa Imaza i Afimico Pululu w pierwszej połowie oraz Norberta Wojtuszka w drugiej (3:0) w pierwszym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Konferencji i faza ligowa jest już dosłownie o krok. Piłkarze z Białegostoku rozegrali przy tym bardzo dobry mecz, zwłaszcza pierwsze 45 minut było godne polecenia, a ich zwycięstwo mogło być jeszcze okazalsze. - Gratulacje dla drużyny za zwycięstwo w pierwszej połowie, bo dopiero pierwsza połowa za nami. Nie ma co ukrywać, że jesteśmy zadowoleni z tego pierwszego meczu - oceniał trener Adrian Siemieniec. - Mecz był naprawdę bardzo intensywny. To było nasze dziewiąte spotkanie w ciągu miesiąca, mimo to zespół nieźle funkcjonował w wysokiej obronie, potrafił przejść po odbiorze do szybkiego ataku i z tego stwarzał zagrożenie. To były fajne fragmenty, kiedy wychodziliśmy spod pressingu, zmienialiśmy centrum gry, przyspieszaliśmy akcje. Jesteśmy zadowoleni z wyniku, ale zdajemy sobie sprawę, że ten dwumecz trzeba rozstrzygnąć w Albanii. Trzeba potwierdzić to, co dzisiaj pokazaliśmy, potwierdzić, że zasługujemy na ten awans.
W Albanii łatwo nie będzie
Jagiellonia zaczęła mecz z trzema zmianami w składzie, który przed tygodniem walczył o awans w 3. rundzie eliminacji LK z duńskim Silkeborgiem. Kontuzjowanego pomocnika Dawida Drachala zastąpił Leon Flach, po pauzie za żółte kartki wrócił do pierwszej jedenastki napastnik Afimico Pululu, a na środku obrony zamiast Dusana Stojinovica zagrał Yuki Kobayashi. - W zestawieniu Romanczuk - Flach graliśmy wiele ważnych i trudnych spotkań. Postawiliśmy na ustawienie sprawdzone, które się obroniło i wcześniej przynosiło sukcesy - tłumaczył trener Siemieniec, podtrzymując jednocześnie opinię o niezłej klasie Dinama. - Wiedzieliśmy, z kim się mierzymy i znaliśmy atuty przeciwnika. Jeżeli chodzi o to, co na pewno zobaczyłem w meczu, to że na wideo widziałem, iż część zawodników naprawdę jest szybkich. Gdy stanąłem przy linii i ich zobaczyłem, to się potwierdziło. I tak jak powiedziałem przed meczem, to jest groźna drużyna i podtrzymuje to zdanie po tym spotkaniu. Dlatego pojedziemy do Albanii na trudny mecz, jestem o tym przekonany.
Uraz kapitana
Niestety, pod koniec spotkania kapitan Jagiellonii Taras Romanczuk doznał kontuzji mięśnia dwugłowego i musiał opuścić boisko, co wprowadziło trochę niepewności w szeregach drużyny. Kilka razy swoje umiejętności musiał pokazać bramkarz Sławomir Abramowicz. Dlatego dobrze się stało, że Jaga w weekend pauzuje w ekstraklasie, ponieważ jej mecz z Legią na wniosek stołecznej drużyny, także walczącej o fazę ligową Ligi Konferencji, został przełożony. Jak mówił szkoleniowiec, oznacza to więcej czasu na odpoczynek i regenerację.
Mecz rewanżowy w Albanii odbędzie się w przyszły czwartek, 28 sierpnia.
