Sport

Kułynycz wciąż może śnić...

Arkadiusz Kułynycz (kategoria 87 kg), jedyny nasz reprezentant w stylu klasycznym, będzie dzisiaj, ok. godz. 11.00, walczył w repasażu o możliwość walki o brązowy medal. Jego rywalem będzie Kolumbijczyk Carlos Munoz.

Arkadiusz Kułynycz (niebieski strój) świetnie zaczął swoje występy w Paryżu. Później było gorzej. Fot. PAP/Jacek Piski

ZAPASY

Arkadiusz Kułynycz (kategoria 87 kg), jedyny nasz reprezentant w stylu klasycznym, będzie dzisiaj, ok. godz. 11.00, walczył w repasażu o możliwość walki o brązowy medal. Jego rywalem będzie Kolumbijczyk Carlos Munoz.

Wczoraj nasz zawodnik najpierw w 1/8 finału, zwycięsko zakończył walkę z Turkiem Alim Cengizem, a następnie - w ćwierćfinale - przegrał z Irańczykiem Alirezą Mohmadi. Dalsze jego losy w turnieju zależały od rozstrzygnięcia pojedynku półfinałowego, w którym Mohmadi walczył z wielce utytułowanym Ukraińcem Żanem Bełeniukiem (to m.in. mistrz olimpijski sprzed 3 trzech lat oraz wicemistrz olimpijski sprzed 8 lat). Irańczyk wygrał przy remisie 3:3 i dzięki temu „pociągnął” Kułynycza do repesaży.

Na początku wczorajszej rywalizacji przypomniały się ubiegłoroczne mistrzostwa świata w Belgradzie. Wspomniany Ali Cengiz zdobył na nich złoty medal, Kułynycz natomiast uplasował się na 12. miejscu, choć - jak wówczas napisaliśmy - „tanio skóry nie sprzedał”. Stoczył w sumie trzy walki, z czego dwie pierwsze zwycięskie. Tę trzecią przegrał z Irańczykiem Naserem Alizadehem.

Akurat Cengiz nie stanął wtedy na jego drodze, ale i tak - patrząc na końcowe wyniki - wyglądało to na różnicę klasy. Wczoraj też zresztą za ciekawie się nie zaczęło. Wprawdzie za sprawą ostrzeżenia nasz zawodnik prowadził 1:0, ale na początku 2. rundy kolejne akcje sprawiły, że Cengiz objął prowadzenie 3:1. Wystarczyło jednak, by nasz zawodnik wykorzystał chwilę zagapienia się rywala i wykonał rzut za 4 pkt. Było 5:3, pozostawało więc jedynie kontrolować wydarzenia na macie. Kułynycz zrobił to perfekcyjnie, otwierając sobie drogę do kolejnego pojedynku, już w ćwierćfinale.

W nim rywalem Kułynycza był... Irańczyk Alireza Mohmadi. O ile jeszcze przez pierwsze trzy minuty walka była w miarę wyrównana - Irańczyk prowadził 1:0 po ostrzeżeniu dla naszego zawodnika - o tyle w 2. rundzie wszystko się posypało. Mohmadi rzucił za 4 punkty, kolejny punkt zyskał dzięki wypchnięciu Kułynycza za matę, trzy następne za tzw. wózek oraz ponowne wypchnięcie za matę. Po kolejnym wózku zrobiło się 10:1 i pojedynek został zakończony przez przewagę techniczną. W innych okolicznościach walka trwałaby jeszcze 56 sekund...

I dlatego Kułynyczowi pozostało czekać, co w kolejnej walce - już w fazie półfinałów - zdoła zrobić Irańczyk. Jak się rzekło - wygrał i dzięki temu nasz reprezentant wciąż może śnić o medalu. Choć już tylko o brązowym...

(ag)