Ktoś nam podmienił „Hubiego”
Klęska Huberta Hurkacza z nastolatkiem. Za to Magdalena Fręch pokonała trzykrotną finalistkę Wielkiego Szlema Ons Jabeur i teraz zmierzy się z mistrzynią Wimbledonu Marketą Vondrousovą.
Magdalena Fręch odniosła jedno z najbardziej znaczących zwycięstw w karierze. Czas na kolejny krok! Fot. PAP / EPA
Słodko-gorzki był wtorek na kortach Rolanda Garrosa dla polskich singlistów. Słodyczy nie żałowała nam Magdalena Fręch, która po raz trzeci w karierze awansowała do 2. rundy wielkoszlemowego French Open. Rozstawiona z numerem 25 w Paryżu 27-letnia łodzianka miała trudne losowanie, ale wygrała z utytułowaną Ons Jabeur 7:6 (7-4), 6:0, odnosząc pierwsze zwycięstwo z Tunezyjką, po dwóch porażkach w 2023 roku. Była wiceliderka rankingu jest trzykrotną finalistką imprez wielkoszlemowych, ale najlepsze lata ma już za sobą – obecnie na liście WTA zajmuje 36. pozycję – i mecz z tenisistką Górnika Bytom to unaocznił.
Wyszła z opresji
Potyczka miała dwa oblicza. Pierwsza partia była zaciętą bitwą, która trwała dłużej niż niejedno spotkanie, bo aż 79 minut. Jabeur prowadziła już 5:3, miała nawet piłkę setową. Świetnie biegająca i walcząca o każdą piłkę Fręch wspaniale wyszła jednak z opresji i potrzebny był tie-break. W nim wyrównana walka trwała do stanu 4-4. Trzy kolejne punkty padły łupem Polki, która znalazła się w połowie drogi do awansu.
Drugi set pozbawiony był już emocji, bo Jabeur szybko spasowała. Już w gemie otwarcia Fręch przełamała Tunezyjkę bez straty punktu. Polka nie odpuściła nawet na moment. W drugiej partii grała niemal bezbłędnie – popełniła tylko trzy niewymuszone błędy, a Tunezyjka aż 16.
– Obrona piłki setowej to był klucz do tego, aby uwierzyć, że mogę jeszcze wrócić w pierwszym secie. To był najistotniejszy moment, i oczywiście tie-break. Wiedziałam, że mentalnie jestem górą. W drugim secie nie pozwoliłam jej wrócić, nie pozwoliłam jej złapać oddechu, tylko cały czas na nią napierałam i to skutkowało kolejnymi gemami – zrelacjonowała mecz Polka.
Z Marketą o więcej
27-letnia łodzianka trzeci raz w karierze znalazła się w 2. rundzie French Open, poprzednio w 2018 i 2023 roku. Nigdy nie udało jej się awansować dalej. O przełamanie powalczy w czwartek z Marketą Vondrousovą. 25-letnia Czeszka to mistrzyni Wimbledonu 2023 – w finale, co ciekawe, pokonała Jabeur – ale obecnie w światowym rankingu zajmuje dopiero 96. miejsce. Zmagająca się z kontuzjami zawodniczka przez ostatnie 12 miesięcy wygrała zaledwie sześć meczów. Fręch ma z nią bilans 0-3, a więc znów ma okazję się poprawić. – To zawodniczka z samego topu. Na pewno bardzo nieprzewidywalna lewa ręka. Będę musiała być przygotowana na zupełnie co innego niż dzisiaj – zapowiedziała Fręch.
Podopieczna trenera Andrzeja Kobierskiego zawsze otwarcie mówiła o swoich celach. Dwa lata temu celowała w top 50 rankingu, potem w rozstawienia na Wielkich Szlemach. Wszystko to się udało. – Teraz kolej na coraz lepsze wyniki w Wielkich Szlemach. To jest mój główny cel na ten rok. Zrobiłam trzecią rundę Australian Open, więc mam nadzieję, że w kolejnych imprezach też będzie dobrze – stwierdziła łodzianka.
Przeżywał Genewę?
Ale dzień w Paryżu skończył się dla Polaków gorzko, bo zaledwie trzy dni po epickim finale w Genewie z Novakiem Djokoviciem klęski doznał Hubert Hurkacz. Rozstawiony z nr 30 wrocławianin miał co prawda również trudne losowanie, bo trafił na objawienie ostatnich miesięcy, 18-letniego Brazylijczyka Joao Fonsecę (65. ATP), ale w poprzednim tygodniu pokazał, że wraca do formy. Kto wie jednak, czy bolesna porażka z „Djoko”, po której schodził z kortu przybity ze łzami w oczach, nie miała decydującego wpływu na mizerną dyspozycję „Hubiego” w Paryżu.
Polak zupełnie nie przypominał bowiem samego siebie sprzed 72 godzin; wyglądało, jakby go ktoś podmienił – od początku był „nie w sosie”, nie biegał, nie atakował, dając się stłamsić agresywnemu nastolatkowi, dopingowanemu po każdej udanej akcji przez żywiołowo reagujący tłum brazylijskich fanów. Hurkacz podejmował złe decyzje, nie trafiał z 1. serwisu (zaledwie sześć asów w trzech setach), z drugiego podania wygrał tylko 32 procent punktów, wypracował zaledwie dwa break pointy, ale i tak ich nie wykorzystał. Aż przykro było patrzeć na to lanie, a po godzinie i trzech kwadransach było po wszystkim – 2:6, 4:6, 2:6.
To spore rozczarowanie. Mecz otwarcia w stolicy Francji „Hubi” poprzednio przegrał cztery lata temu; w ubiegłym roku dotarł do 4. rundy, najdalej w karierze. Kolejna szansa na poprawienie tego wyniku dopiero za rok.
Gdzie są moje rakiety?
Bez kłopotów do 2. rundy awansowała Coco Gauff, pokonując w godzinę i 11 minut Australijką Olivię Gadecki (91. WTA). Więcej nerwów wiceliderka światowego rankingu najadła się tuż przed meczem, gdy zorientowała się, że do torby nie zabrała rakiet. W drugiej rundzie finalistka z 2022 roku zmierzy się ze zwyciężczynią juniorskiego Rolanda Garrosa sprzed roku Czeszką Terezą Valentovą.
Tomasz Mucha
21. RAZ Z RZĘDU Novak Djoković awansował do 2. rundy French Open; 38-letni Serb pewnie pokonał Amerykanina Mackenzie McDonalda (98. ATP). „Nole” jest współrekordzistą triumfów w turniejach wielkoszlemowych (24), a w sobotę w Genewie zanotował 100. triumf w cyklu ATP, pokonując w finale Huberta Hurkacza.