Caitlin Clark stawia pierwsze kroki na zawodowych parkietach, ale już ma status gwiazdy. Fot. Jayne Kamin-Oncea-USA TODAY Sports/SIPA USA/PressFocus


Kto zatrzyma Connecticut?

W cieniu play offów w NBA rozpoczęły się rozgrywki kobiecego odpowiednika, czyli WNBA.


WNBA

W lidze występuje 12 drużyn podzielonych na dwie konferencje. Na razie największą sensacją sezonu są Connecticut Sun. Drużyna, która siedzibę ma w niewielkiej miejscowości Uncasville, kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Słońca zaczęły od mocnego uderzenia - wygrały osiem meczów z rzędu. Rytm drużynie nadają Dewanna Bonner oraz Alyssa Thomas. To ligowe weteranki - Bonner ma 36 lat i 14 sezonów w WNBA, zaś 32-letnia Thomas gra w lidze od 10 lat. Ta pierwsza jest najlepszym strzelcem zespołu (ponad 19 punktów w meczu), a druga rządzi pod tablicami (9 zbiórek na mecz), ale też bryluje jako podająca (8.7 asysty).

Tytułu bronią Las Vegas Aces, które jesienią ubiegłego roku w finale pokonały New York Liberty. Obecny sezon mistrzynie zaczęły spokojnie, po sześciu meczach mają bilans 4-2 i zajmują drugie miejsce w Konferencji Zachodniej. Liderkami Zachodu pozostają Minnesota Lynx (5-2), ale bezpośrednie starcie tych drużyn pewnie wygrały obrończynie tytułu (80:66).

Media skupione są na debiutanckim sezonie Caitlin Clark. Ta zawodniczka zrobiła furorę w lidze akademickiej, gdzie pobiła wszystkie możliwe rekordy. Po drafcie trafiła do Indiana Fever. 22-letnia rozgrywająca na zawodowych parkietach gra bardzo dobrze - zdobywa średnio blisko 18 punktów w meczu, zbiera 5 piłek, notuje 6.6 asysty. Problem stanowi zespół - Indiana przegrywa mecz za meczem, na 11 pierwszych spotkań Fever przegrały aż dziewięć.

Erica Wheeler, która dwa miesiące temu grała w Polkowicach i została w Orlen Basket Lidze najlepszą zawodniczką finałów, w WNBA początek sezonu ma bardzo przeciętny. 33-letnia rozgrywająca Indiana Fever średnio zdobywa na razie 4 punkty w meczu oraz ma po 2,5 asysty i zbiórki. Jej zespół przegrał pięć spotkań z rzędu.

Całkiem inaczej ma się sprawa z najlepszą zawodniczką Euroligi. Kayla McBride zdobyła kilka tygodni temu tytuł mistrzyni Euroligi oraz MVP Final Four. Teraz w barwach Minnesota Lynx spisuje się naprawdę dobrze - na parkiecie przebywa blisko 38 minut, zdobywa niemal 14 punktów w meczu. Ma wkład w niezły start swojej drużyny.

Jest kolejny polski akcent. Kilka dni temu do Las Vegas Aces dołączyła Tiffany Hayes. To kolejna weteranka, 34-latka większość kariery spędziła w Atlanta Dream, wydawało się, że kończy już karierę. Teraz zdecydowała się na powrót. Przed kilku laty zaliczyła sezon w polskiej ekstraklasie, była zawodniczką zespołu z Polkowic.

Indywidualne rekordy w obecnym sezonie śrubuje A’ja Riyadh Wilson. Skrzydłowa Aces to jedna z najbardziej utytułowanych zawodniczek w historii ligi - ma na koncie dwa tytuły mistrzyni WNBA, statuetki najbardziej wartościowej koszykarki sezonu ((2020, 2022) oraz MVP finałów (2023). Teraz natomiast została pierwszą zawodniczką w historii WNBA, która zanotowała co najmniej 20 punktów i 10 zbiórek w 5 meczach pod rząd!

Fatalnie sezon zaczęła drużyna ze stolicy USA. Washington Mystics przegrały wszystkie osiem meczów ! Tu też znajdziemy zawodniczkę, która grała w Polkowicach. To Brittney Sykes, która na inaugurację przeciw New York zagrała swoje najlepsze jak dotąd zawody (14 punktów, 10 zbiórek, 7 asyst), ale w sezonie zaliczyła tylko dwa występy, bo doznała kontuzji kolana.

Liga ma w tym sezonie wyjątkowo dziwny układ terminarza. Rozgrywki ruszyły w połowie maja, mecz gwiazd zaplanowano na 20 lipca, a zaraz potem... czeka nas miesięczna przerwa. To konieczność w związku z igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Sezon wznowiony zostanie w drugiej części sierpnia. Mecze finałowe spodziewane są dopiero w październiku.

(pp)