Lata mijają, a Xherdan Shaqiri wciąż potrafi zaskoczyć niekonwencjonalnym uderzeniem. Fot.  Emmanuele Mastrodonato/IPA Sport/ipa-agency.net/SIPA USA/PressFocus


Kto się musi obawiać

Szwajcaria wciąż jest niepokonana, a selekcjoner włoskiej kadry buduje negatywną atmosferę.

Po raz pierwszy na trwającym w Niemczech turnieju Włosi i Szwajcarzy zmierzą się na stadionie w Berlinie. W fazie grupowej oba zespoły nie miały okazji zagrać na Olympiastadion, lecz teraz to się zmieni. Mecz ten będzie wyjątkowy nie tylko z powodu areny. Pojawi się w nim także polski akcent w postaci Szymona Marciniaka, który będzie głównym arbitrem meczu. Na razie Polak sędziował tylko jedno spotkanie – w fazie grupowej był rozjemcą starcia Rumunów i Belgów. W tamtym spotkaniu sędziował bezbłędnie, więc jeśli w tej kwestii w sobotę nic się nie zmieni, Marciniak będzie bliżej uczestnictwa w kolejnych fazach turnieju.

Piłkarze-donosiciele

Oczywistym faworytem spotkania w Berlinie będą Włosi. Nie można jednak zapominać, że awansowali do kolejnej rundy w ostatniej wręcz chwili. W ostatniej kolejce fazy grupowej doprowadzili do remisu z Chorwacją w doliczonym czasie i dzięki temu mogą cieszyć się z dalszej gry na niemieckich boiskach. Frustracji nie ukrywał selekcjoner Luciano Spalletti, którego wypowiedzi zdecydowanie nie polepszają atmosfery wokół włoskiej drużyny narodowej. Po meczu z Chorwacją musiał zmierzyć się z kilkoma trudniejszymi pytaniami – najpierw w „Sky Sports Italia”, a później podczas konferencji prasowej. Opiekun drużyny, delikatnie ujmując, nie wytrzymał ciśnienia. Gdy otrzymał pytanie w sprawie tego, czy wyjściowa jedenastka na mecz z Chorwatami była wynikiem „paktu zawartego pomiędzy nim a zawodnikami”, coś w nim pękło. – Co masz na myśli? Piłkarze musieli ci to powiedzieć! To nie jest twoja interpretacja, dostałeś taką informację od zawodników. Tym samym ukazała się słabość piłkarzy, którzy udzielają ci takich danych. Jeśli ktoś dzieli się z tobą informacjami wewnętrznymi z naszej szatni, działa to na naszą niekorzyść – przemawiał do jednego z dziennikarzy oburzony Spalletti, posądzając swoich podopiecznych o spiskowanie.

Niech martwi się rywal

Złością selekcjoner zareagował także na pytanie o to, czy obawiał się, że Włosi nie wyjdą z grupy. – Co to za pytanie? Czy ty się boisz? Czego mam się bać? Jeśli bym się bał, przychodziłbym na mecze tak, jak wy, oglądać je! Jeśli bałbym się, wybrałbym waszą pracę. Nie byłbym trenerem – grzmiał 65-letni szkoleniowiec, zwracając się do uczestników konferencji prasowej.

Zdecydowanie mniejsza presja przed sobotnim starciem spoczywa na szwajcarskiej drużynie. Drużyna Murata Yakina co prawda wciąż pozostaje niepokonana w turnieju, ale przystępuje do najbliższej rywalizacji w roli drużyny spisanej na straty. To może zadziałać na jej korzyść, a jej dowódca jest dość pewny siebie. – Nie mamy zamiaru się martwić zespołem Spallettiego. Uważam, że powinno być odwrotnie. To Włosi powinni się martwić o to, jak zagramy. Dla nas na razie wszystko układa się świetnie – zauważył trener Yakin.

Ma rację, bo szczęście rzeczywiście wydaje się sprzyjać Helwetom. Na potwierdzenie tej tezy przypomnijmy genialnego gola Xherdana Shaqiriego w meczu ze Szkocją. 32-latek uderzył sprzed pola karnego, bez zastanowienia, nawet nie patrząc w stronę bramki, a i tak umieścił piłkę w okienku. Czy Włosi będą w stanie przeciwstawić siętej sile?

Kacper Janoszka