Kto głośniej krzyknął?
Igor Łasicki zwycięsko wychodził z pojedynków z Kamilem Zapolnikiem - wraca do dobrej formy.
WISŁA KRAKÓW
Defensor
Obrona jest kluczowa
Wiktor Biedrzycki nie mógł zagrać w piątkowym meczu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Pauzował za kartki, ale nawet gdyby wcześniej nie uzbierał czterech, to i tak Mariusz Jop nie wstawiłby go do składu. Powodem były ustalenia klubów przy transferze obrońcy pod Wawel. Szkoleniowiec nie miał więc wielkiego wyboru i obok Alana Urygi wystąpił Igor Łasicki. W meczu z liderem defensywa gospodarzy praktycznie nie dopuściła do bardzo groźnej sytuacji rywali, którzy mieli przecież najwięcej strzelonych goli w lidze. – To cieszy nas, obrońców. Wiadomo że jeżeli będziemy dobrze bronić, to z przodu coś wpadnie, a w 1. lidze gra w obronie jest kluczowa. Stawiamy na otwartą piłkę, z tyłu często zostajemy jeden na jednego. Obrońcom jest przez to trochę ciężej, ale w piątek idealnie się z tego wywiązaliśmy. W pierwszej połowie piłka tylko raz spadła nam za plecy, ale się wybroniliśmy – mówi Igor Łasicki. Wisła zdała egzamin, bo zupełnie przyćmiła jedenastkę Marcina Brosza. – Jest satysfakcja. Wiedzieliśmy, że ten mecz jest dla nas bardzo ważny. Pokazaliśmy to na boisku przede wszystkim walką. Nikt nie odstawiał nogi, walczyliśmy jeden za drugiego. To było kluczowe. Do tego dołożyliśmy konsekwencję w ataku, bo trener cały czas wpaja nam, żeby być cierpliwymi, a bramki przyjdą. Musimy jednak nadal pracować, bo wiadomo jaka to jest liga. Każdy mecz jest ciężki.
Zaiskrzyło do przerwy
Sędzia piątkowej rywalizacji pokazał tylko dwie żółte kartki (jedną Łasickiemu), ale dość często używał gwizdka. Kilka minut przed przerwą na połowie Wisły doszło do ostrego spięcia środkowego obrońcy z Kamilem Zapolnikiem. Zaczęli do nich podbiegać inni piłkarze, w końcu obrońcę i napastnika rozdzielił arbiter, by ostudzić emocje. Po chwili z Łasickiego i Zapolnika zeszło ciśnienie, poklepali się po plecach i razem ruszyli w pole karne, by toczyć kolejne pojedynki. – Kamil miał do mnie pretensje, że za bardzo krzyknąłem, a według niego to nie był ostry faul. Ja się wkurzyłem, bo on robił to samo i poszła lekka „spina”. Później przybiliśmy piątki i był szacunek na boisku, a to jest najważniejsze – tłumaczył
Odrabianie strat
Dziś podopieczni trenera Jopa zagrają w Łęcznej z Górnikiem. To zaległe spotkanie szóstej kolejki, gdy wówczas Wisła podejmowała w europejskich pucharach Cercle Brugge. – Cieszymy się, że w końcu „złapaliśmy” serię. Kolejne wygrane nas napędzają i musimy to kontynuować. We wtorek też musimy wygrać, by odrabiać straty z pierwszej połowy rundy – mówi zawodnik „Białej Gwiazdy”. Górnik traci sporo goli i przeciwko krakowianom też będzie poddany poważnemu testowi. – Trener cały czas wpaja nam, że musimy być konsekwentni i cierpliwi, bo we wszystkich meczach mamy duże posiadanie. Rywale są dobrze zorganizowani, biegają, ale później tworzą się większe przestrzenie i właśnie w drugiej połowie to wykorzystujemy – opisuje 29-latek.
Michał Knura