Książkowa taktyka
Po czterech zwycięstwach z rzędu rzeszowianie musieli zadowolić się remisem.
- Zamknęli się szczelnie, bali się nas. To kolejna lekcja, nie da się o niej przeczytać w książce - ocenił z sarkazmem rywali solenizant.
Przed rozpoczęciem gry uhonorowano kapitana rzeszowian Andreję Prokicia, który w poprzednim starciu przed własną publicznością rozegrał 200. spotkanie w biało-niebieskich barwach. Doświadczony napastnik sam zadbał o zapewnienie sobie prezentu. Jubilat wykorzystał w 22 min wrzutkę Krystiana Wachowiaka z lewej strony. Było to jego trzecie trafienie w tym sezonie. Doprowadziło do remisu, bowiem goście prowadzili wtedy po golu Edvina Muratovicia. Napastnik z Luksemburga najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu wolnego. Asystę zaliczył Adrian Łyszczarz.
Druga połowa zaczęła się od bramki gości, a najwięcej zimnej krwi w zamieszaniu podbramkowym wykazał Jirzi Piroch. Ostatnie 20 min należało zdecydowanie do Stali, a piłkarze Odry, o czym wspominał trener Zub, wykorzystywali każdą możliwą okazję do gry na czas. Zemściło się to na nich w 82 min, gdy piłkę do siatki wpakował Tomasz Bała. Był to jego pierwszy kontakt z piłką, bo na murawę szedł 30 sekund wcześniej, i trzecia bramka w siódmym meczu w tym sezonie. - Mieliśmy dzień mniej na odpoczynek, odbyliśmy długą podróż. Szanse dostali ci, którzy mniej grali i wypadli przyzwoicie – tłumaczył trener Odry Radosław Sobolewski, również zadowolony z postawy swojej drużyny. Goście mogli się podobać w Rzeszowie i przede wszystkim dobrze dobrali taktykę na mocnych w tym sezonie gospodarzy. - Przyjechaliśmy do rozpędzonego rywala, z łatwością pokonującego kolejnych przeciwników. Dwa razy prowadziliśmy, powinniśmy się lepiej zachować przy straconych bramkach. Ten punkt będzie miał większą wartość, jeśli w kolejnym meczu wygramy z ŁKS-em – podsumował szkoleniowiec Odry.
Zbigniew Cieńciała