„Kruszyna” odeszła...

We wrześniu ubiegłego roku w Hali Widowiskowo-Sportowej w Jastrzębiu Zdroju odbyła się tzw. Diamentowa Gala Sportu, zorganizowana z okazji 60-lecia nadania praw miejskich Jastrzębiu. Podsumowano na niej najważniejsze wydarzenia w historii jastrzębskiego sportu, wręczono odznaczenia. Jedną z wyróżnionych wówczas sportsmenek była dżudoczka Beata Maksymow-Wendt, która została uhonorowana odznaką „Za Zasługi dla Sportu”, przyznaną przez Ministerstwo Sportu. Niestety, popularna „Kruszyna” była wtedy nieobecna, w jej imieniu odznakę odebrał mąż, Dariusz.

W nocy z 9 na 10 czerwca serce Beaty Maksymow-Wendt przestało bić. Wybitna - nie waham użyć się tego słowa - sportsmenka odeszła w wieku niespełna 57 lat. Łzy same napływają do oczu. Młodszym kibicom dżudo, ale nie tylko im, wypada przypomnieć, że Beata Maksymow trzykrotnie uczestniczyła w Igrzyskach Olimpijskich - w 1992 roku w Barcelonie, w 1996 roku w Atlancie oraz w 2000 roku w Sydney. Dwukrotnie wywalczyła mistrzostwo świata (w 1993 roku w Hamilton i w 1999 roku w Birmingham. Oprócz tego trzykrotnie wracała ze światowego czempionatu z brązowym krążkiem.

Jeszcze większe sukcesy święciła w mistrzostwach Europy, w których trzykrotnie zdobyła złoty medal, czterokrotnie srebrny i aż 8 razy brązowy! Była wychowanką sekcji dżudo GKS-u Jastrzębie, potem broniła barw KJ Koka Jastrzębie. Przez rok była zawodniczką Błękitnych Kielce, a latach 1998-2002 AZS-u Wrocław. W mistrzostwach Polski wywalczyła aż 23 medale.

Po zakończeniu kariery sportowej pracowała jako wychowawca w zakładzie karnym w Jastrzębiu-Szerokiej.

CZEŚĆ JEJ PAMIĘCI!