Sport

Krótka droga przez Legnicę

Rozmowa z Dawidem Drachalem, pomocnikiem Jagiellonii Białystok, byłym graczem Miedzi

To właśnie w tym meczu – z Cracovią przy Kałuży – i w tej koszulce Miedzi Dawid Drachal (z prawej) zdobył swoją pierwszą ekstraklasową bramkę Fot. Krzysztof Porębski / Press Focus

Po porażce z Termalicą na inaugurację tego sezonu Jaga już nie przegrywała: ani w lidze, ani w Europie. Aż do minionej niedzieli, do meczu w Zabrzu. Boli ta porażka z Górnikiem?

- Boli. Stworzyliśmy dobre widowisko, piłkarze obu drużyn „dojechali”  zresztą obie ekipy będą się liczyć w walce o mistrzostwo Polski – a o pracy sędziego inni powiedzieli już wszystko, więc ja nie muszę.

Ta przegrana jest tym boleśniejsza, że gola decydującego o porażce strzeliliście sami.

- Końcówka meczu była bardzo bokserska: cios za cios. Samobóje się zdarzają, ale taki w ostatnich minutach rzeczywiście zostaje w głowie. Musimy się podnieść, nie przeżywać tego zabrzańskiego pecha. Dobrze, że następny mecz – ten pucharowy – mamy już w czwartek. Będzie okazja, by tę sportową złość przekuć w dobry występ na boisku.

Ta złość pewnie powinna też być widoczna u Oskara Pietuszewskiego, któremu dość brutalne przywitanie z ekstraklasą zafundował w Zabrzu Lukas Podolski...

- Piłka jest kontaktową dyscypliną, a nasza ekstraklasa jest ligą bardzo fizyczną. Kontaktu jest w niej sporo, ale są ligi, w których gra się jeszcze ostrzej. „Pieti” jest młody, dobrze zbudowany – w tym kontakcie nie powinno mu się nic złego stać.

Porozmawiajmy teraz o panu. W Jagiellonii stał się pan „piłkarzem europejskim”: sporo gra pan w pucharach, czasem zaliczając w nich więcej minut niż w lidze. Dobrze panu z tym?

- To bardzo fajne, cenne doświadczenia. Myślę, że wielu zawodników dałoby dużo, żeby się znaleźć w tym miejscu, w którym jesteśmy i w którym jako Jagiellonia robimy kapitalną robotę na boisku, co jest – myślę – zauważalne również w postaci liczb. Ja się cieszę, że w tym momencie mogę się rozwijać.

Ekstraklasową przygodę zaczynał pan w Legnicy, do której przyjdzie panu wrócić w czwartek. To emocjonalne wspomnienia?

- Emocjonalne i bardzo dobre. Tam miałem debiut w ekstraklasie, w barwach Miedzi strzeliłem pierwszą ekstraklasową bramkę. Takie rzeczy i chwile się pamięta. Do dziś jestem wdzięczny Miedzi, że wtedy dano mi szansę. Więc dla mnie będzie to sentymentalna wizyta.

Od czasu wyjazdu z Legnicy, latem 2023, sporo pan przeżył w futbolowym światku....

- Wtedy oczywiście nie wiedziałem, co będzie. Szedłem do Rakowa pełen dobrej motywacji i dużych ambicji. Były też myśli o zagranicy... Dziś jestem w Jagiellonii i patrząc na to, jak ten klub – i ekstraklasa w ogóle wzrasta na przestrzeni lat, myślę sobie, że jestem w naprawdę dobrym miejscu, a moja droga rozwoju jest optymalna.

Ze starych znajomych ktoś jeszcze w Miedzi pozostał?

- Przede wszystkim Kamil Drygas.

Taki „piłkarski tata”, jak się na wiek spojrzy?

- Trochę tak (śmiech). Bardzo mi pomagał wtedy w szatni. Był tym człowiekiem z doświadczeniem, który chciał nas czegoś nauczyć, motywował do pracy młodych zawodników. Dobrze będzie się z nim zobaczyć.

A z samym miastem się pan „zaprzyjaźnił”?

- Było po prostu jednym z wielu na mojej drodze. Zbytnio nie przywiązuję się do miejsc. Teraz ważne jest dla mnie, że przez Puchar Polski – i Legnicę – wiedzie najkrótsza droga do kolejnej edycji europejskich pucharów.

Rozmawiał Dariusz Leśnikowski

LICZBY DAWIDOWE

16 MECZÓW ekstraklasowych rozegrał Drachal w barwach Miedzi, strzelając w nich 1 gola (sezon 2022/23)

10 SPOTKAŃ ligowych (i siedem w europejskich pucharach) ma na razie w szeregach Jagiellonii, również z 1 golem (sezon 2025/26)