Sport

Królowie remisów

Maciej Urbańczyk (w tle) miał spore problemy z powstrzymaniem Manuela Ponce Garcii. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Królowie remisów

Zespoły z Krakowa i Puław nie mają w tym roku szczęścia, bo po raz trzeci z rzędu zremisowały 1:1.


Po zawieszeniu dyscyplinarnym na ławkę gospodarzy wrócił trener Bartłomiej Bobla, ale jego obecność przy linii nie przyniosła przełomu, jeśli chodzi o wynik. „Duma Nowej Huty” nie wygrała w czwartym meczu z rzędu, a we wszystkich tegorocznych jako pierwsza traciła gola. Przeciwko walczącej o utrzymanie Wiśle piłka wylądowała w bramce Doriana Frątczaka już w 2 min. Meksykanin Manuel Ponce Garcia zaliczył przechwyt, podprowadził ją w pole karne i ładym uderzeniem otworzył wynik. Krakowianie ruszyli do odrabiania strat, jednak puławianom do przerwy pomagały słupek i poprzeczka. Swego dopięli dopiero w II połowie, kiedy po dośrodkowaniu Jakuba Marcinkowskiego z rzutu rożnego główkował mierzący 193 cm Marcin Wróbel. By sięgnąć po pełną pulę zabrakło im m.in. mocnej ławki.

 


GŁOS TRENERÓW

Bartłomiej BOBLA: - Rozpoczęliśmy najgorzej jak mogliśmy. Ustawiliśmy mecz przeciwnikowi, który potrafi przechodzić do szybkiego ataku. Parliśmy mocno do przodu i mogliśmy się pokusić o zdobycie gola. Po przerwie wyszliśmy mocno, wiedzieliśmy, że odwrócimy losy spotkania, bo jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie, i wyrównaliśmy. Po raz kolejny straciliśmy 2 punkty, ale mam nadzieję, że kolejne mecze będą wyglądać inaczej i nasza zdobycz będzie większa. Z optymizmem patrzymy do przodu, bo gra nie wygląda źle.


Mikołaj RACZYŃSKI: - Jak tak dalej pójdzie, to będziemy najnudniejszą drużyną w lidze. Trzeci mecz, trzeci remis, trzeci raz 1:1... Jest niedosyt, ale szanujemy punkt, bo Hutnik to naprawdę dobry zespół i też miał swoje szanse. Fajnie weszliśmy w spotkanie, szybko zdobyliśmy bramkę, a potem mieliśmy kilka kontrataków, których niestety nie skończyliśmy. Naszą bolączką w ostatnim czasie jest to, że nie potrafimy szybciej zamknąć meczu, strzelić drugiej i trzeciej bramki.


Michał Knura