Królowa znów błyszczy
Po nerwowych męczarniach w pierwszej rundzie, w spotkaniu z głośno dopingowaną Francuzką Diane Parry Iga Świątek pokazała, dlaczego na kortach Rolanda Garrosa jest wielką faworytką do tytułu.
Kibice w Paryżu wypełniają areny rywalizacji podczas igrzysk olimpijskich, co odczuwają sportowcy mierzący się z reprezentantami gospodarzy. Tak było w przypadku Igi Świątek, która grała z francuską 21-latką Diane Parry. - I tak kibice potraktowali mnie z szacunkiem, było miło - stwierdziła Polka. Jak na najlepszą obecnie tenisistkę na świecie przystało, wytrzymała presję ze strony publiczności, i wygrała 6:1, 6:1 w godzinę i 14 minut.
Świątek, nazywana „Królową Paryża” ze względu na cztery, w tym trzy z rzędu, zwycięstwa w wielkoszlemowym French Open, na kortach im. Rolanda Garrosa może się czuć prawie jak w domu. Sama często podkreśla, że jest to jej ulubiony Wielki Szlem, a nawierzchnia i warunki na korcie wyjątkowo sprzyjają jej grze. Łącząc to z faktem, że od dwóch lat zdecydowanie dominuje w damskim tenisie, stawia ją to w roli głównej faworytki do olimpijskiego złota w singlu.
Kolejka do Nadala
Pierwszy mecz olimpijskiego turnieju był jednak dla niej trudny. Przez zamknięty z powodu ulewy dach piłki były cięższe i musiała się sporo natrudzić, by wygrać z Rumunką Iriną-Camelią Begu 6:2, 7:5.
Poniedziałkowy pojedynek wyglądał już zupełnie inaczej - w Paryżu mocno świeciło słońce, temperatura wynosiła blisko 30 stopni i Świątek przy prawie pełnych trybunach mogła błyszczeć. Inna była także atmosfera wyczuwalna na kortach, tłumy kibiców pojawiły się w całym obiekcie, robiono zdjęcia tablic upamiętniających zwycięzców French Open, a do fotki z pomnikiem Rafaela Nadala ustawiła się długa kolejka.
- Atmosfera jest świetna. Wykorzystałam warunki, jakie były podczas tego meczu. Dawno nie grałam w takim upale, ale wydaje mi się, że nie przeszkadza mi to. Jestem dobrze przygotowana fizycznie, jak trzeba, to korzystam z lodu na korcie - powiedziała 23-letnia Świątek po spotkaniu z Parry.
Cała para dla Parry
Przed poniedziałkowym meczem można się było spodziewać, że liderka światowego rankingu nie będzie walczyć tylko z rywalką, 59. w światowym rankingu Parry, ale także... z publicznością, z racji gry z reprezentantką gospodarzy, stanowiących większość na trybunach. Rzeczywiście, kibice głośno dawali o sobie znać po nielicznych wygranych przez Parry akcjach. Gdy Francuzka broniła piłek setowych i równocześnie walczyła o pierwszego wygranego w meczu gema, słychać było gromkie „Parry! Parry!”Jeszcze głośniej było w drugim secie, na co wpływ miała także lepsza gra niesionej dopingiem Francuzki. Niektóre jej zagrania wywoływały nawet owacje na stojąco.
Agresywnie, ale miło
Brawami nagradzano co prawda także dobre zagrania Świątek, tenisowa publiczność potrafiła docenić klasę liderki światowego rankingu. Były to jednak nieśmiałe oklaski w porównaniu z dopingowaniem Parry.
- Byłam przygotowana na to, że trybuny będą wspierać moją rywalkę. Moja koncentracja była na takim poziomie, że nie zwracałam na to uwagi. Myślę, że i tak francuscy kibice potraktowali mnie z szacunkiem, potrafią dopingować bardzo agresywnie, a było miło. Uważam też, że moja przeciwniczka, grając tutaj we Francji, miała na sobie presję, więc wsparcie jej się przydało - dodała Polka.
Teraz Chinka
Na reprezentantkę gospodarzy już nie trafi, bo wszystkie cztery odpadły z turnieju. W 1/8 finału rywalką polskiej tenisistki będzie Xiyu Wang. Notowana na 52. miejscu w rankingu rówieśniczka z Chin w Paryżu sprawiła już dwie niespodzianki, pokonując wyżej notowane Czeszkę Lindę Noskovą i Rosjankę Dianę Shnaider. Ale my oczekujemy powtórki z majowego meczu w Madrycie, gdzie Iga wygrała z Wang 6:1, 6:4.
Z Paryża
Monika Sapela (PAP)
LICZBA DNIA
47-5
Taki jest bilans zwycięstw-porażek Igi Świątek w 2024 roku.