Jakub Szymański (z lewej) walczy z Krzysztofem Kiljanem i ich rywalizacja może przynieść kolejne rekordy. Fot. PAP/Tytus Żmijewski


„Królowa” lubi wojowników

Rywalizacja o medale w Toruniu toczyła się w cieniu skandalu ze Zbigniewem Urbaniakiem w tle. Piotr Lisek, utytułowany tyczkarz, wraz kolegami deklaruje ochronę Ewie Swobodzie.

 

Ten sezon dla przedstawicieli „królowej sportu” jest szczególny, bo przecież na otwartym stadionie czekają nas czerwcowe mistrzostwa Europy w Rzymie oraz na przełomie lipca i sierpnia igrzyska olimpijskie w Paryżu. A gdy dodamy do tego jeszcze mistrzostwa świata w biegach sztafetowych na Bahamach oraz mityngi Diamentowej Ligi. Już to zestawienie ilustruje jak będą lekkoatletki i lekkoatleci zapracowani na świeżym powietrzu. W tej sytuacji halowe starty traktowane są jako miły przerywnik w żmudnym treningu, ale są i tacy, którzy chcą się zaprezentować jak najlepiej w najważniejszej imprezie tej części sezonu w marcowych mistrzostwach świata w Glasgow. Wprawdzie składu biało-czerwonych jeszcze nie znamy, ale nie przypuszczamy, by ta grupa była liczna. Być może utalentowana młodzież dostanie szansę, by poznać smak prestiżowej imprezy.

 

W cieniu skandalu

Ewa Swoboda miała powody do radości, bo po raz kolejny w tym sezonie zeszła poniżej 7,10 sek. (7,05) i to w krótkim odstępie czasowym. Sprinterka katowickiego AZS-u AWF-u legitymuje się drugim rezultatem na świecie – 7,01. Szybciej biegała jedynie Julien Alfred (St. Lucia) – 6,99. - Trochę wypocznę, zrelaksuję się i będę walczyła o podium.

Jej dobry nastrój został zmącony przez wizytę Zbigniewa Urbaniaka, który pojawił się na trybunach i znów nękał sprinterkę, wykrzykując niewybredne epitety pod jej adresem. Ochrona była zmuszona interweniować i usunęła go z trybun. Jak ustaliły WP SportoweFakty, lekkoatleta, wcześniej pozbawiony związkowej licencji, przebywał w policyjnym areszcie. Podstawą jego zatrzymania jest naruszenie nietykalności cielesnej pracowników ochrony. To jednak wciąż nie przesądza, że zostanie postawiony mu taki zarzut. Sąd ma 24 godziny na wydanie ostatecznej decyzji w tej sprawie. Środowisko lekkoatletyczne jest mocno zbulwersowane tym faktem i Piotr Lisek, szef Rady Zawodniczej PZLA wraz ze swoim koleżankami i kolegami wystosowali list do związkowych władz z prośbą o przykładne ukaranie Urbaniaka. Lisek przed kamerami TV zadeklarował z uśmiechem, że wraz z kolegami może się podjąć się ochrony Ewy Swobody przed natrętnym pseudo wielbicielem. Natomiast Filip Moterski, szef sędziów PZLA, złoży wniosek o dożywotnią dyskwalifikację namolnego płotkarza.     

Swoboda stara się bagatelizować całą tę niecodzienną historię i jedynie stwierdziła, że sprawą zajmują się prawnicy. Zachowanie Urbaniaka wymaga interwencji lekarzy i co do tego nie mamy wątpliwości, ale – jak na razie – nikt się tego nie podjął.

 

Bez kompleksów

Jakub Szymański, 21-letni płotkarz, przebojem wszedł na europejskie salony nieco wcześniej podczas startów w hali. Lekkoatleta SKLA Sopot w ubiegłym roku w Stambule zdobył wicemistrzostw Europy w czasie 7,56 sek. Teraz biega znacznie szybciej, bo przecież  4 lutego podczas mityngu w Dusseldorfie ustanowił rekord Polski 7,47 sek. i chciał go poprawić podczas mistrzostw w Toruniu. Musiał się zadowolić czasem 7,50, ale po raz trzeci sięgnął po złoto.   

- Nie potrafię powiedzieć dlaczego sędziowie-starterzy tak długo trzymali nas w blokach startowych – komentował po biegu płotkarz. - Ta sytuacja wywołała u mnie sporu stresu i sprawiła, że nie chciałem popełnić falstartu i nie poprawiłem rekordu. Z reakcją 0.230 nie można osiągnąć wartościowego wyniku. Nie jestem zadowolony z biegu, bo popełniłem kilka drobnych technicznych błędów podczas pokonywania przeszkód. Wiem jednak na co mnie stać. Gdybym wyszedł ze startu normalnie to mógłbym się zakręcić wokół 7,45.

Grant Holloway, złoty medalista MŚ z 2022 r., podczas mistrzostw USA w Albuquerque czasem 7,27 poprawił swój najlepszy rezultat i będzie głównym kandydatem do zwycięstwa.

- Wiem jak biegają najlepsi, ale mam już pewne doświadczenie w takich imprezach i podejmuję wyzwanie – dodaje Szymański. - Tylko rywalizacja z najlepszymi może przynieść kolejny rekord. Tak sobie marzę, by skończyć bieg o 0,1 sek. wolniej niż Grant wówczas byłby fantastyczny wynik. Chętnych do szybkiego biegania jest sporo i każdy z nich ma marzenia.        

Wejście do finału dla młodego płotkarza zapewne byłoby ogromnym sukcesem i tego oczekujemy.  

 

Uwaga talent!

Wśród średniodystansowców w tym sezonie Filip Rak, 21-letni biegacz AZS Politechniki Opolskiej, wychowanek trenera Jacka Dziuby, poprawia się w każdym kolejnym biegu i na każdy dystansie. Podczas mistrzostw w Toruniu Rak, trenujący w kadrze pod kierunkiem Zbigniewa Króla, w pierwszym dniu pewnie sięgnął po złoty medal w biegu na 1500 m, osiągając czas daleki od swoich możliwości 3.49,54. Niemniej, jak sam przyznał, jego celem było zdobycie złotego medalu. W kolejnym dniu wystartował na 3000 m i jego celem było poprawienie rekordu kraju do lat 23. Po mocnym biegu Rak na ostatnim okrążeniu w iście sprinterskim tempie zmierzał do mety. Po samotnym finiszu uzyskał czas 7:56.51, słabszy o 2 sekundy od rekordu Yareda Shegumo. Biegacz z Opola pokazał się z jak najlepszej strony i warto byłoby go wysłać do Glasgow, by tam zmierzył się z najlepszymi i poznał kulisy imprezy. Dla niego byłaby to świetna lekcja na bieżni. 


 (sow)