Sport

Królowa Italii jest tylko jedna

Włochy w euforii. Jasmine Paolini w sobotę bezdyskusyjnie pokonała Coco Gauff i sięgnęła po tytuł w singlu, a w niedzielę z Sarą Errani dołożyła triumf w deblu.

Prezydent Włoch Sergio Mattarella ma za co dziękować Jasmine Paolini. Fot. PAP/EPA

WTA W RZYMIE

Czterdzieści lat czekali Włosi na triumf rodaczki w Internazionali BNL d’Italia rangi WTA 1000. Ich marzenia spełniła Jasmine Paolini, która w sobotnim finale pokonała Amerykankę Coco Gauff 6:4, 6:2. Poprzednio, w 1985 roku, tytuł zdobyła Raffaella Reggi, ale wówczas turniej kobiet odbył się w Tarencie, więc to 29-letnia Paolini, o korzeniach włosko-ghańsko-polskich, jest pierwszą zawodniczką z Italii, która triumfowała w Rzymie w Open Erze (od 1968 roku).

Prestiż meczu i nastrój oczekiwania nad Tybrem symbolizowała obecność na trybunach Campo Centrale prezydenta kraju Sergio Mattarelli, któremu towarzyszyła córka Laura. - Kiedy dowiedziałam się o tym, że będzie, powiedziałam sobie: mam nadzieję, że zagram piękny mecz. Czułam trochę odpowiedzialności. Przy pierwszych gemach nawet nie odwróciłam się w stronę trybuny, ale potem kiedy zobaczyłam prezydenta, byłam zaszczycona - dodała zwyciężczyni z Rzymu.

Wyprzedziła Świątek

Zwycięstwo rozstawionej z numerem 6. Paolini nad „trójką” Gauff było w pełni zasłużone, podobnie jak miesiąc wcześniej również na mączce w Stuttgarcie. Amerykanka ani razu nie wyszła na prowadzenie, popełniła 7 podwójnych błędów serwisowych, była bezradna wobec strzelającej pociski z głębi kortu o głowę niższej Włoszki.

Paolini zdobyła trzeci singlowy tytuł w karierze, drugi rangi 1000 i pierwszy na mączce. W poniedziałek wróci na najwyższą w karierze, 4. pozycję w rankingu WTA i wyprzedzi Igę Świątek, Gauff przesunie się z 3. na drugie miejsce. Broniąca tytułu Polka - która wygrywała w stolicy Włoch także w latach 2021-22 - odpadła już w 3. rundzie z Amerykanką Danielle Collins. Strata punktów kosztuje byłą liderkę rankingu spadek z 2. na 5. pozycję.

Marzenie od dziecka

Na konferencji prasowej Paolini dziękowała rodzicom - mama jej mamy jest Polką z Łodzi, Jasmine mówi po polsku - i podkreślała, co znaczy dla niej zwycięstwo przed własnymi kibicami. - Jestem taka przejęta. To czysta radość trzymać to trofeum tu w Rzymie, w domu. Jestem naprawdę szczęśliwa i wdzięczna. To marzenie pewnie dla każdego dziecka, które gra w tenisa we Włoszech. Wiele zawdzięczam moim rodzicom, zawsze dawali mi swobodę, bym sama dokonywała wyborów; zawsze mnie wspierali. Przyjeżdżałam na Foro Italico z ojcem i nawet nie marzyłam o tym, by tu wygrać. Jeszcze trzy lata temu nie spodziewałabym się takich rezultatów. Na początku kariery wydawały mi się odległe. Teraz zapisuję moją własną historię i jestem zadowolona z dwóch minionych lat. Mam nadzieję. że utrzymam ten poziom możliwie najdłużej, bo świetnie się bawię - stwierdziła Królowa Italii.

Wracały od 0:4

W niedzielę feta Jasmine trwała dalej - w parze z Sarą Errani przegrywały w obu setach finału po 0:4 z Belgijką Elise Mertens i Rosjanką Weroniką Kudiermietową, a mimo to wygrały 6:4, 7:5 i po raz drugi z rzędu zdobyły tytuł w Wiecznym Mieście.

(t)

2 JASMINE PAOLINI to dopiero druga zawodniczka od 16 lat, która zdobyła tytuły w singlu i deblu podczas jednego turnieju rangi WTA 1000; poprzednio była to Rosjanka Wiera Zwonariewa w Indian Wells w 2009 roku.