Sport

Królewskie przełamanie

W poprzednim sezonie Real w czterech spotkaniach okazywał się gorszy od Barcelony. W niedzielę wreszcie pokonał Dumę Katalonii.

Choć Wojciech Szczęsny obronił rzut karny, to Duma Katalonii przegrała z Realem. Fot. Alter Photos/SIPA USA/PressFocus

HISZPANIA

El Clasico to święto futbolu. To mecz, który przyciąga uwagę nie tylko kibiców w Hiszpanii, ale na całym świecie. Właśnie dlatego władze La Ligi decydują się na organizację meczów Realu z Barceloną w godzinach popołudniowych, a nie wieczornych. Dzięki temu niedzielne spotkanie rozpoczęło się chwilę po północy czasu japońskiego, o 10 rano na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych i o 16.15 w większości krajów Europy. Tym samym prawie każdy (choć nacje z Dalekiego Wschodu są najbardziej poszkodowane) może o „normalnej” porze włączyć w telewizji mecz dwóch największych zespołów na świecie.

Polak w bramce

Każdy fan futbolu z szeroko otwartymi oczami obserwował to, co w niedzielę działo się na stadionie Santiago Bernabeu. W stolicy Hiszpanii Real chciał przerwać złą passę w starciach z Dumą Katalonii. W poprzednim sezonie Blaugrana wygrała wszystkie cztery (poza ligowymi meczami także Superpuchar i Puchar Króla) potyczki w ramach El Clasico. W niedzielę w pierwszym składzie zespołu Hansiego Flicka zobaczyliśmy Wojciecha Szczęsnego, który zastępuje kontuzjowanego Joana Garcię. Polak pojawił się w Barcelonie w trakcie poprzednich rozgrywek, więc do niedzieli nie zaznał smaku porażki w El Clasico. Drugi z Polaków w Barcelonie, Robert Lewandowski, nie mógł wystąpić z uwagi na kontuzję mięśniową.

Dwie analizy

Od poprzedniego sezonu gra Realu uległa gruntownej zmianie. Jest to przede wszystkim wynik zmiany szkoleniowca. Klub opuścił Carlo Ancelotti, a zatrudniony został Xabi Alonso. Królewscy z zespołu, który bazował głównie na umiejętnościach indywidualnych gwiazd, stał się ułożoną drużyną, która potrafi szczelnie bronić, a także konstruować ładne ataki. Nie bez powodu przed kolejką Los Blancos znajdowali się na szczycie tabeli. Swoją formę potwierdzili także przeciwko Katalończykom. Już od pierwszych minut bramka dla gospodarzy wisiała w powietrzu. Sędzia Cesar Soto Grado miał mnóstwo pracy – po analizie VAR musiał anulować gola Kyliana Mbappe, a także odwołał rzut karny po „faulu” na Viniciusie. W końcu jednak Real dopiął swego, a na listę strzelców wpisał się Mbappe. Francuz znalazł się w sytuacji sam na sam i nie dał najmniejszych szans Szczęsnemu.

Obronił karnego

Odpowiedź Barcelony była szybka. Ekipa Hansiego Flicka szybko zaczęła wymieniać piłkę przed polem karnym Realu, po czym trafiła ona do Fermina Lopeza. 23-latek w środku poprzedniego tygodnia ustrzelił hat trick w meczu z Olympiakosem i podtrzymał dobrą formę, pokonując Thibauta Courtoisa w niedzielę. Barcelona wyrównała, ale długo się nie nacieszyła golem trzykrotnego reprezentanta Hiszpanii. Zabawę kibicom z Katalonii zepsuł Jude Bellingham. Anglik był niepilnowany w polu karnym, a stał zaledwie kilka metrów od bramki. Otrzymał podanie z prawej strony i bez najmniejszego problemu umieścił piłkę w siatce. W ten sposób popisy strzeleckie obu stron się zakończyły. To jednak nie oznacza, że później brakowało emocji. Real mógł podwyższyć prowadzenie po zmianie stron, ale Barcelonę uratował Szczęsny, który obronił strzał z rzutu karnego Mbappe.

Nieopanowane nerwy

Na murawie wrzało, zresztą jak zwykle w El Clasico. Pierwsze oznaki nerwów wykazał Vinicius Junior. Choć Real wygrywał, nie ukrywał wściekłości, gdy Xabi Alonso zdecydował się zmienić go w 72 minucie, wprowadzając na plac gry Rodrygo. Później nerwy puściły kolejnym zawodnikom. Spotkania nie ukończył Pedri, który w 10 minucie doliczonego czasu zobaczył czerwoną kartkę (druga żółta). Działo się także po zakończeniu rywalizacji, gdyż przed zejściem do szatni doszło do przepychanki pomiędzy zawodnikami obu zespołów. Do „akcji” wkroczył nawet Raphinha, którego nazwiska nie było w protokole meczowym, bo wciąż zmaga się z urazem. Sędzia ukarał kilku zawodników żółtymi kartkami, po czym odesłał wszystkich do szatni, kończąc spektakl w stolicy Hiszpanii.

Kacper Janoszka

Real Madryt – FC Barcelona 2:1 (2:1)

1:0 – Mbappe (22), 1:1 – F. Lopez (38), 2:1 – Bellingham (43)

REAL: Courtois – Valverde (72. Carvajal), Militao, Huijsen, Carreras – Guler (66. B. Diaz), Tchouameni, Camavinga, Vinicius (72. Rodrygo) – Bellingham (90. G. Garcia), Mbappe (90. Ceballos). Trener Xabi ALONSO.

BARCELONA: Szczęsny – Kounde, Cubarsi (84. Bardghji), E. Garcia (74. Araujo), Balde (90+7. Martin) – Pedri, de Jong, F. Lopez – Yamal, F. Torres (74. Casado), Rashford. Trener Hansi FLICK.

Sędziował Cesar Soto Grado. Widzów 78107. Żółte kartki: Valverde, Huijsen, Militao, Łunin (poza boiskiem) – Pedri, F. Lopez. Czerwona kartka Pedri (90+10. druga żółta).


◾ Real Sociedad – Sevilla 2:1 (2:1)

1:0 – Oyarzabal (19, karny), 1:1 – Gudelj (30), 2:1 – Oyarzabal (36)

Girona – Real Oviedo 3:3 (0:1)

0:1 – Vinas (38, karny), 0:2 – Rondon (58), 1:2 – Stuani (64, karny), 2:2 – Ounahi (83), 3:2 – Stuani (90+1, karny), 3:3 – Carmo (90+8)

Espanyol – Elche 1:0 (0:0)

1:0 – Romero (47)

Athletic – Getafe 0:1 (0:0)

0:1 – Mayoral (75)

Valencia – Villarreal 0:2 (0:1)

0:1 – Moreno (45, karny), 0:2 – Comesana (57)

Mallorca – Levante 1:1 (0:1)

0:1 – Eyong (22), 1:1 – Maffeo (79)

Osasuna – Celta 2:3 (2:1)

0:1 – Jutgla (27), 1:1 – Budimir (37, karny), 2:1 – Budimir (45+1), 2:2 – Jutgla (69), 2:3 – Duran (87)

1. Real M.

10

27

22:10

2. Barcelona

10

22

25:12

3. Villarreal

10

20

18:10

4. Espanyol

10

18

14:11

5. Atletico

9

16

16:10

6. Betis

9

16

15:10

7. Elche

10

14

11:10

8. Athletic

10

14

9:10

9. Getafe

10

14

10:12

10. Sevilla

10

13

17:16

11. Alaves

10

13

17:16

12. Rayo

9

11

11:10

13. Celta

10

10

11:13

14. Osasuna

10

10

9:12

15. Levante

10

9

14:18

16. Mallorca

10

9

11:15

17. Sociedad

10

9

10:14

18. Valencia

10

9

10:16

19. Oviedo

10

7

7:19

20. Girona

10

7

9:22

1-4 – LM, 5 – LE, 6 – LK, 18-20 – spadek

STRZELCY 
11 – Mbappe (Real M.)
6 - Eyong (Levante), J. Alvarez (Atletico) 
5 – Vinicius (Real M.), Muriqi (Mallorca)