Królewskie legendy
Carlo Ancelotti po raz 200. poprowadził Real Madryt w meczu ligowym.
Podopieczni włoskiego szkoleniowca zrobili mu najlepszy prezent, wygrywając 2:1 na wyjeździe z Celtą. Doświadczony trener mógł cieszyć się z trzech punktów, ale zdecydowanie nie mógł być w pełni zadowolony z tego, jak wyglądała gra jego podopiecznych. „Królewscy” po raz kolejny w tym sezonie grali nieprzekonująco. Znów zwycięstwo zostało wręcz wyszarpane z rąk niżej notowanego rywala.
Najstarszy w Realu
Na plus należy zaliczyć przebłysk geniuszu Kyliana Mbappe. Na ten moment długo czekali kibice Realu, którzy chcieli w końcu zobaczyć Francuza w najlepszym możliwym wydaniu. 25-latek wyprowadził madrytczyków na prowadzenie po tym, jak popisał się pięknym uderzeniem z dystansu w 20 minucie. Dobrze zagrał także Jude Bellingham, ale oczy fanów Realu zwrócone były głównie na Lukę Modricia. Na boisko wszedł dopiero w drugiej połowie, ale – tak jak Ancelotti – miał podwójne powody do świętowania. Wychodząc w sobotę na murawę, został najstarszym piłkarzem (39 lat, 40 dni), który zagrał w barwach Realu Madryt. Pobił pod tym względem Ferenca Puskasa, który w 1966 roku zagrał w barwach Realu w wieku 39 lat i 36 dni. Co więcej, Chorwat zaliczył asystę przy trafieniu Viniciusa w drugiej połowie, które zapewniło mistrzom Hiszpanii zwycięstwo.
– Luka zawsze wnosi jakość. Niezależnie od tego, czy gra w wyjściowej jedenastce, czy wchodzi z ławki. Zawsze nam pomaga i prawda jest taka, że w sobotę wszedł w trudnym momencie i odzyskaliśmy kontrolę. Był kluczowy – powiedział po spotkaniu Carlo Ancelotti.
Z poczuciem humoru do pobitego rekordu podszedł Luka Modrić. – Nie lubię, gdy wypomina mi się wiek, ale to naprawdę coś niesamowitego – stwierdził uśmiechnięty Chorwat. – Jestem bardzo dumny z tego osiągnięcia i z tego, że dalej jestem w najlepszym klubie na świecie – dodał doświadczony piłkarz, który z Realem związany jest od 2012 roku.
Przebudzony Norweg
Kibice Atletico czekali na to, aż w końcu Alexander Sorloth, który został sprowadzony latem z Villarrealu, będzie tak bramkostrzelny, jak w poprzednich rozgrywkach (23 trafienia). Norweg wpisał się na listę strzelców w pierwszym meczu w sezonie, grając przeciwko… Villarrealowi (2:2). Jednak od tego momentu był nieskuteczny. Nie potrafił znaleźć drogi do siatki, aż do niedzieli. W końcu Sorloth wziął na siebie odpowiedzialność za rezultaty „Los Colchoneros” i poprowadził ekipę Diego Simeone do zwycięstwa. Atletico mierzyło się z Leganes i przegrywało 0:1. Sorloth rozpoczął swój piłkarski koncert w 69 minucie. Strzelił bramkę, uderzając piłkę piętą, a w doliczonym czasie wykazał się czujnością w polu karnym i wykorzystał podanie Juliana Alvareza. W międzyczasie gola zdobył także Antoine Griezmann i Atletico pewnie wygrało 3:1. Dziennik „Marca” bez cienia wątpliwości określił Sorlotha mianem bohatera. – Rozpoczął przeciętnie. Po zejściu Angela Correi (57 minuta – red.) poczuł się mocniejszy. W drugiej połowie zrobił to, czego od niego oczekiwaliśmy. Był aktywny w polu karnym, wyciągnął nas z trudnej sytuacji. Zdobył dwa gole, a mógł strzelić więcej, co dobrze o nim świadczy – powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Atletico. – Sorloth był bardzo szczęśliwy po meczu. To dla niego ważne bramki. Od teraz będzie czuł swobodę w swojej głowie – dodał partner z zespołu Norwega, Axel Witsel, który dopiero po raz piąty w sezonie zagrał w wyjściowej jedenastce.
Zszedł przez skurcz
Znów uśmiechy musiały pojawić się na twarzach działaczy Barcelony, którzy zdecydowali o tym, żeby wypożyczyć Vitora Roque do Betisu. W Sewilli Brazylijczyk dostaje regularnie szansę na grę, co jest przeciwieństwem sytuacji, z którą miał do czynienia w stolicy Katalonii. W sobotę zdobył drugą bramkę w sezonie, pokonując bramkarza Osasuny. Przy pierwszym trafieniu w sezonie w starciu przeciwko Leganes, strzeliłwchodząc z ławki. Tym razem błyskawicznie wyprowadził drużynę Manuela Pellegriniego na prowadzenie, zdobywając gola już w 7 minucie. Widać, że zyskał zaufanie trenera, a kolejne bramki są kwestią czasu. W spotkaniu z Osasuną mimo wszystko zszedł z murawy od razu po pierwszej połowie. – Jestem z niego bardzo zadowolony. Poczuł skurcze w łydkach i nie chcieliśmy ryzykować naderwania mięśnia. Nie mógł dalej biegać, a nie chcieliśmy go do tego zmuszać. To kwestia zmęczenia – wytłumaczył po spotkaniu uradowany chilijski trener.
Kacper Janoszka
- Alaves – Valladolid 2:3 (1:1)
1:0 – Martinez (6), 1:1 – Sylla (17, karny), 1:2 – Amallah (72, karny), 1:3 – Tuhami (76), 2:3 – Kike (90+7)
- Athletic – Espanyol 4:1 (3:0)
1:0 – Vivian (6), 2:0 – I. Williams (28), 3:0 – I. Williams (30), 4:0 – Berenguer (55), 4:1 – Tejero (90+2)
- Osasuna – Betis 1:2 (0:1)
0:1 – Roque (7), 1:1 – Torro (59), 1:2 – Avila (73)
- Girona – Sociedad 0:1 (0:1)
0:1 – Oyarzabal (44)
- Celta – Real Madryt 1:2 (0:1)
0:1 – Mbappe (20), 1:1 – Swedberg (51), 1:2 – Vinicius (66)
- Mallorca – Rayo 1:0 (0:0)
1:0 – Muriqi (75)
- Atletico – Leganes 3:1 (0:1)
0:1 – Neyou (34), 1:1 – Sorloth (69), 2:1 – Griezmann (81), 3:1 – Sorloth (90+9)
- Villarreal – Getafe 1:1 (1:0)
1:0 – Comesana (44), 1:1 – Arambarri (87, karny)
Mecz Barcelona – Sevilla zakończył się po zamknięciu numeru.
1. Barcelona |
9 |
24 |
28:9 |
2. Real M. |
10 |
24 |
21:7 |
3. Atletico |
10 |
20 |
16:6 |
4. Villarreal |
10 |
18 |
18:18 |
5. Athletic |
10 |
17 |
17:11 |
6. Mallorca |
10 |
17 |
10:8 |
7. Betis |
10 |
15 |
10:9 |
8. Osasuna |
10 |
15 |
14:16 |
9. Rayo |
10 |
13 |
11:10 |
10. Celta |
10 |
13 |
17:17 |
11. Sociedad |
10 |
12 |
8:8 |
12. Sevilla |
9 |
12 |
9:10 |
13. Girona |
10 |
12 |
11:13 |
14. Alaves |
10 |
10 |
13:18 |
15. Espanyol |
10 |
10 |
10:17 |
16. Getafe |
10 |
9 |
7:8 |
17. Leganes |
10 |
8 |
6:12 |
18. Valladolid |
10 |
8 |
8:21 |
19. Valencia |
9 |
6 |
5:13 |
20. Las Palmas |
9 |
3 |
9:17 |
Czołówka strzelców
10 – Lewandowski (Barcelona),
6 – Mbappe (Real), Perez (Villarreal)