Król nie musi być tylko jeden!

Tytuł króla strzelców dla pomocnika to ewenement. Teraz może to uczynić Dani Olmo, nawiązując do chlubnych czasów Michela Platniego. Fot. Marco Iacobucci/IPA Sport/ipa-agency.net/SIPA USA/PressFocus

Król nie musi być tylko jeden!

Podczas obecnych mistrzostw Europy ma miejsce wiele fascynujących historii.

CZADOBLOG

Jedną z tych, która zmierza do końca, a my nie mamy zielonego pojęcia jak się skończy, jest wyścig o fotel króla strzelców.

Na tych mistrzostwach nie objawił się jakiś nadzwyczajny snajper, choć przecież w 1968 roku Draganowi Dżajiciowi wystarczyły ledwie dwa trafienia, by zyskać to miano, choć – dla przypomnienia – rozegrał ledwie dwa mecze. Taki był ówczesny regulamin. Przed obecnym finałem na razie sześciu piłkarzy strzeliło po trzy bramki, a szansę poprawić się ma już tylko dwóch – tak różnych, tak przy tym odmiennych w zawodniczej charakterystyce, ale i będących symbolami reprezentacji, Dani Olmo i Harry Kane.

Zauważcie: hat-tricka nie udało się w obecnym Euro zdobyć żadnemu piłkarzowi. Ba – żaden nie wbił nawet dwupaku! Ale sztuka hat-tricku na ME w ogóle jest osiągnięciem wyjątkowo trudnym, niedostępnym dla zwykłych śmiertelników.

Wcześniej dokonywało tego rzeczywiście niewielu… Pierwszym był Dieter Mueller w 1976 w półfinale przeciw Jugosławii. Hat –trick Niemca był bardzo nietypowy. Wyszedł na boisko ledwie 11 minut przed końcem, gdy Niemcy przegrywali 1:2. Szybko wyrównał, a w dogrywce strzelił jeszcze dwa kolejne gole i jego drużyna awansowała do finału, gdzie legendę pisał już jednak kto inny.

Cztery lata później – kolejny Niemiec Klaus Allofs w grupowym meczu załadował hat-tricka Holandii. Zacięty mecz zakończył się wynikiem 3:2, a RFN została potem mistrzem Europy.

Cały świat olśnił w 1984 roku Michel Platini. To się już chyba nigdy nie zdarzy, żeby klasyczny pomocnik podczas jednego turnieju zaliczył aż dwa hat-tricki. Platini uczynił to w spotkaniach z Belgią i Jugosławią, strzelając swobodnie i w urozmaicony sposób. Cztery lata później błysnął wielki Marco van Basten, który miał fenomenalny turniej. W Niemczech przekonali się o tym Anglicy.

Kolejnym szczęśliwcem z trzema bramkami podczas mistrzostw Europy jest Portugalczyk Sergio Conceicao. Dokonał tego w 2000 roku w meczu z Niemcami, psując akurat jubileusz 150., jednocześnie ostatniego spotkania Lothara Matthaeusa w reprezentacji.

Na tamtym turnieju zdarzył się jeszcze jeden hat-trick: popisał się nim Holender Patrick Kluivert, który trzy razy pokonał bramkarza Jugosławii w meczu o półfinał. Ostatnim zawodnikiem, który zapisał na koncie taki wynik był David Villa. Hiszpan dokonał tego w 2008 roku w spotkaniu przeciwko Rosji.

I to by było na tyle. Obecnie wśród wybitnych snajperów panuje podczas Euro mizeria. Jedynie Hiszpan Dani Olmo i Anglik Kane ciągle mają szansę poprawić dorobek i to między nimi najprawdopodobniej rozstrzygnie się ta rywalizacja.

Pomocnik Olmo przypomina trochę Paolo Rossiego podczas Espana’82. Włoch przez fazę grupową milczał, włączył działo dopiero w fazie pucharowej. Z Argentyną jeszcze milczał, ale Brazylii wsadził trzy gole, Polsce - dwa, a w finale RFN – jednego. Olmo też milczał w grupie, ale jego gole wbite potem Gruzji, Niemcom i Francji mają swoją wymowę.

Kane, na tych mistrzostwach budzi ambiwalentne odczucia. Z jednej strony długimi momentami jest całkowicie niewidoczny, jakby poszedł na grzyby do lasu w Sherwood i zaginął, z drugiej – robi jednak swoje. Każdy z jego goli ma wagę. W grupie trafił w remisowym meczu z Danią, po wyjściu z niej w pamiętnym starciu ze Słowacją, na początku dogrywki, a w półfinale – z karnego z Holandią.

Przyznaję: bardzo nie podoba mi się przepis wymyślony przez UEFA na wypadek gdy najwięcej goli zdobędzie więcej niż jeden piłkarz. Gdyby po finale nie było jednego zawodnika z największą liczbą goli, to pod uwagę będą brane liczba asyst (im więcej, tym lepiej) oraz liczba minut spędzonych na boisku (im mniej, tym lepiej). Takie kretynizmy doprowadzają mnie do szewskiej pasji. W ich efekcie piłkarz, który strzelił trzy gole, jest gorszy od piłkarza, który… strzelił trzy gole. Dlaczego nie może być dwóch, albo więcej królów strzelców? Komu to przeszkadza? Twardogłowym urzędnikom z UEFA.

Paweł Czado