Sport

Krok po kroku...

Nafciarze na własnej tafli byli niezwykle skuteczni.

Connor McDavid, kapitan Edmonton Oilers, po raz kolejny pokazał wielkie możliwości. Fot. SIPA/USA/PressFocus

NHL

Edmonton Oilers, ubiegłoroczni finaliści Pucharu Stanleya, zrobili kolejny krok, by powtórzyć ten wyczyn. Tym razem Nafciarze na własnym lodzie pokonali Dallas Stars 6:1 (2:0, 1:1, 3:0) i objęli prowadzenie w serii 2-1. Źródłem sukcesu była solidna, cierpliwa, zespołowa gra pięciu na pięciu. Tylko jednego, ostatniego gola gospodarze zdobyli w liczebnej przewadze, co świadczy o sile uderzeniowej zespołu.

Connor McDavid, kapitan i lider gospodarzy, nie zawiódł - popisał się dwoma bramkami (15 i 40 min) i przewodzi w klasyfikacji kanadyjskiej, mając 22 pkt (6 goli+16 asyst), wyprzedzając kolegę z ataku, Leona Draisaitla - 21 (6+15) oraz lidera Gwiazd, Mikko Rantanena - 21 (9+12). Wyczyn McDavida skopiował Zach Hyman (49 i 52).

Zaczęło się od mocnego uderzenia, bowiem gospodarze w ciągu 36 sekund zdobyli dwa gole. Evan Bouchard, po podaniu niezwykle pracowitego Ryana Nugenta-Hopkinsa (trzy asysty), zaskoczył zasłoniętego Jake'a Oettingera (18 obron), a chwilę potem wspomniany McDavid podwyższył na 2:0. Goście nie zamierzali rezygnować i Jason Robertson po podaniu Rantanena zmniejszył straty (36), ale potem najlepszy napastnik NHL, McDavid, znów zwiększył dystans. Ostatnia odsłona była popisem gospodarzy, bo wspomniany Hyman dwa razy posłał krążek do bramki, a wynik ustalił John Klingberg (58, w przewadze). Przy trzech ostatnich podawał Evander Kane. Praca zespołowa w tym spotkaniu była wręcz wzorowa.

Goście wystąpili bez kontuzjowanego środkowego nr 1 Roope'a Hintza. - Jego absencja nie miała wpływu na wynik i nie ma powodu do zdenerwowania czy gwałtownych ruchów. W kolejnym występie musimy szukać szans, by wyrównać stan rywalizacji – stwierdził nadzwyczaj spokojny trener Dallas Pete DeBoer.

Goście w 2. tercji oddali 21 strzałów przy zaledwie 7 gospodarzy, ale zdobyli tylko jednego gola. Fin Rantanen, najskuteczniejszy zawodnik Gwiazd, mocno ubolewał z tego powodu. Przyjezdni w kolejnym spotkaniu wcale nie stoją na straconej pozycji, bo grają jak równi z równymi, tylko wynik tego nie odzwierciedla. W Edmonton będzie im jednak towarzyszyła spora presja, bo na lodzie będzie iskrzyło.

Półfinał Pucharu Stanleya

Konferencja Zachodnia: Edmonton – Dallas 6:1 (2:0, 1:1, 3:0), stan rywalizacji 2-1.

(ws)