Dymisja Goncalo Feio była niespodziewanym krokiem. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Krnąbrny Portugalczyk

Goncalo Feio w Motorze przez 2,5 roku notował świetne wyniki, a i tak pracował o co najmniej rok za długo.


W poniedziałek trener Motoru Lublin Goncalo Feio podał się do dymisji. Decyzja była co najmniej zaskakująca. Beniaminek I ligi oczywiście zalicza passę 3 meczów z rzędu bez zwycięstwa, ale nie był to dla opinii publicznej wystarczający powód do podjęcia takiej decyzji przez Portugalczyka. Dlatego zaczęły pojawiać się w mediach domysły na temat tego, że miała być to zagrywka szkoleniowca przed podpisaniem kontraktu. Miał szantażować właściciela klubu Zbigniewa Jakubasa dymisją - jak to bywało w przeszłości - a ten tym razem pozostał niewzruszony. Jednak w stanowisku przekazanym portalowi „Weszło.com” sternik klubu zaprzeczył tym doniesieniom.


Nie podał ręki!

Niezależnie od tego, jaki był powód takiej decyzji, prześledźmy okres pracy Portugalczyka w Motorze, bo ten był niezwykle barwny. Zacznijmy niechronologicznie, od niedawnego meczu z Polonią sprzed dwóch kolejek. Sędziowie podczas pojedynku popełnili błąd – to się zdarza. Nie podyktowali karnego dla Motoru. To spowodowało, że Feio pofatygował się do pokoju sędziowskiego, w którym powiedział do arbitrów słowa „pięknie nas skręciliście”. Podczas konferencji prasowej był w szoku, że po takich słowach sędzia nie podał mu ręki.


Atak na prezesa

Wybryków Feio podczas jego kadencji w Lublinie było mnóstwo. Największym echem odbił się wywołany przez niego skandal, gdy w marcu 2023 roku, po meczu z GKS-em Jastrzębie, zaatakował ówczesnego prezesa klubu Pawła Tomczyka kuwetą na dokumenty. Wulgarnie wyzywał także rzeczniczkę prasową Paulinę Maciążek. Ta nie pojawiła się na pomeczowej konferencji prasowej, co było pierwszym sygnałem, że coś jest nie tak. Wtedy Zbigniew Jakubas podjął najdziwniejszą decyzję z możliwych i… zrezygnował z usług i prezesa, i rzeczniczki. Wstawił się za trenerem, tłumacząc, że jeśli Feio w Motorze zabraknie, odejdzie także on. Widocznie sytuacja po roku uległa drastycznej zmianie. Stoi to w kontrze do postępowań Portugalczyka, którego zachowanie się nie zmieniło.

Za wybryk po meczu z GKS-em Jastrzębie Feio został ukarany w lutym br. przez Najwyższą Komisję Odwoławczą PZPN roczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na 3 lata i grzywną w wysokości 70 tysięcy złotych.


Kiedy kontrakt?

Nie tylko prezes i rzeczniczka mieli trudną relację ze szkoleniowcem. Także jego najbliżsi współpracownicy zaczęli się od niego odwracać. W maju 2023 roku w rozmowie z portalem „Sport.pl” asystent Feio Martin Bielec opowiadał o tym, w jaki sposób był traktowany przez trenera. Miał być ofiarą mobbingu i przemocy psychicznej.

Feio nie dawał o sobie zapomnieć. Po awansie Motoru do I ligi w poprzednim sezonie miała zostać z nim podpisana nowa umowa. Na 1 lipca zeszłego roku zaplanowano przedsezonowy sparing zespołu z Górnikiem Łęczna. Ten się nie odbył, a wszystko przez to, że trener przekazał swoim zawodnikom wiadomość o nieprzedłużeniu jego kontraktu. Jak to zwykle bywa w lubelskich realiach piłkarskich, doszło do „nieporozumienia” i ostatecznie Portugalczyk kontrakt podpisał, choć zrobił to na swoich warunkach, w atmosferze małego skandalu.

Kolejny kontrakt, na kolejny sezon, był gotowy do podpisania. Już w styczniu informował o tym „TVP Sport”. Bo choć można się dziwić, jak właściciel klubu wyobraża sobie współpracę z portugalskim furiatem, to nie można odmówić Portugalczykowi świetnego warsztatu trenerskiego. Wyprowadził Motor na prostą, awansował do I ligi, a zespół wciąż ma realne szanse na awans do ekstraklasy. Jego jedynym problemem jest… on sam. Po takich wybrykach, które przecież pojawiały się także w klubach, w których pracował wcześniej, trudno będzie mu znaleźć zatrudnienie w poważanym polskim klubie.


Kacper Janoszka