Kraina piłkarzy niezwykłych
Gujana, leżąca w Ameryce Południowej, przeciętnemu człowiekowi nie kojarzy się z futbolem. To błąd!
CZADOBLOG
Paweł Czado
Chodzi właściwie aż o trzy Gujany obok siebie: brytyjską, francuską i holenderską. One nie mają nawet miejsca w południowoamerykańskiej federacji piłkarskiej, a jednak to właśnie stamtąd pochodzą piłkarze, którzy mieli/mają/będą mieć realny wpływ na… Euro! Tak jest i podczas obecnego turnieju na niemieckich stadionach.
Holandia ze stałym dopływem
Największym diamentem, z którego najobficiej czerpie Holandia, jest oczywiście Surinam. Była kolonia do 1975 roku grała zresztą jako Gujana Holenderska. W jej stolicy, Paramaribo, rodziły się takie tuzy jak Clarence Seedorf, Edgar Davids, Aaron Winter lub ojcowie legend, którzy emigrowali do Holandii - tak było w przypadku Ruuda Gullita czy Franka Rijkaarda. Gdyby nie ci dwaj - Holandia z pewnością nie zdobyłaby mistrzostwa Europy w 1988 r. Gullit zdobył bramkę w finale przeciw Związkowi Radzieckiemu.
Surinam w ogóle nie liczy się w światowym futbolu, mimo to aż około 150 zawodników pochodzących z tego kraju grało i gra w holenderskiej Eredivisie. W tym roku o medal z reprezentacją Holandii walczy choćby urodzony już w Rotterdamie Georginio Wijnaldum czy już w Bredzie – Virgil van Dijk.
Największe wrażenie podczas obecnego Euro robi na razie człowiek z Gujany, który gra dla Francji. Mike Maignan urodził się w Kajennie, stolicy Gujany Francuskiej, W Europie pojawił się wraz z matką w 2001 roku. Szybko zaczął trenować, znakomicie się rozwijał, ale w pierwszej reprezentacji zadebiutował dopiero w 2020 roku. Rok później przeniósł się z Lille do Milanu gdzie stał się niekwestionowaną gwiazdą.
Przypomnieć warto, że Maignan ma swoiste przetarcie: w reprezentacji Francji grał już przecież w bramce człowiek urodzony w Gujanie! To Bernard Lama, członek drużyny, która zdobywała mistrzostwo świata w 1998 r. i wygrywała Euro dwa lata później. Lama był tam jednak jedynie rezerwowym. Maignan jest pierwszoplanową postacią obecnej reprezentacji Francji. Nazywają go „Orłem”, znany jest też jako „Magiczny Mike”.
Pyskował Zlatanowi
Ksywki są właściwe, potwierdza to obecne Euro. Przez pięć meczów Maignan przepuścił ledwie jeden strzał – Roberta Lewandowskiego z rzutu karnego, który ten musiał w dodatku wykonywać dwa razy. Ostatnio selekcjoner Didier Deschamps skupił się na solidności sektora defensywnego własnej drużyny, który jego zdaniem wręcz „promienieje”. Wywody zakończył mocnym komplementem wyrażającym szacunek dla Maignana. „Jeśli powiesz, że nie byliśmy skuteczni, to Portugalia przecież też nie była. A wszystko dlatego, że trafiła na świetnego bramkarza”. Chwalony za refleks, umiejętność gry na linii, spokój. Jego wielkim atutem jest siła psychiczna. Przykładem niech będzie opowiastka z czasów gdy był jeszcze nieopierzonym młokosem i terminował w PSG. Podczas treningu nastolatek bronił strzały Zlatana Ibrahimovicia. Znany z niewyparzonej gęby szwedzki napastnik po jednej z interwencji nazwał Maignana gównianym bramkarzem. Nie spodobało mu się to. Kiedy obronił następny strzał odpowiedział: „Gówniany napastnik” . Ibrahimović docenił fakt, że nastolatek mu się przeciwstawił i już mu nie dokuczał.
Maignan podczas Euro obchodził 29. urodziny. Hugo Lloris (145 meczów w reprezentacji) zyskał lepszego następcę niż mógł się spodziewać. „Orzeł” może latać jeszcze wiele lat.