Kraina dawnych mistrzów. Czas na kolejnych
Mikulczyce to jedno z tych baśniowych, pełnych uroku miejsc na Górnym Śląsku, które nierozerwalnie łączy się z piłką nożną.
Zarówno dla Jarosława Brysia (z lewej), byłego trenera w klubie z Mikulczyc, jak i dla MateuszaCieślika futbol zawsze będzie kojarzył się przede wszystkim ze Spartą. Fot. Paweł Czado
Przechadzam się po „Mikulach” – jak pieszczotliwie zwą je miejscowi – wśród familoków. Mieszkańcy pokazują mi dom, gdzie za bajtla mieszkać miał najsławniejszy piłkarz „stond”, czyli Jerzy Gorgoń. Ludzie tu związani są emocjonalnie z miejscową Spartą. To jeden z niewielu klubów, na którego mecze można patrzeć z okien familoków.
Ojciec i syn
Dla wielu ludzi ten klub to całe życie. Przykładem Mateusz Cieślik, obecny wiceprezes (rocznik 1987). – Jestem w Sparcie od małego. Już mój tata oddał Sparcie serce – opowiada. Zmarły w lutym zeszłym roku Andrzej Cieślik rzeczywiście był alfą i omegą Sparty. Zaczynał jako kierownik drużyny juniorów prowadzonej wówczas przez trenera Jarosława Brysia, dziś wiceprezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej i prezesa zabrzańskiego podokręgu. Potem był kierownikiem sekcji, aż wreszcie prezesem klubu przez ponad ćwierć wieku, aż do śmierci (1997-2024). Sam trenował w młodości lekkoatletykę w Górniku, ale kiedy jego syn Oktawiusz, brat obecnego wiceprezesa, zaczął trenować piłkę w Sparcie – zaangażował się bez reszty. Mateusz Cieślik: – Jako chłopak też trenowałem w Sparcie, trafiłem do pierwszego zespołu prowadzonego przez trenera Brysia.
Trybunka i jednocześnie budynek klubowy Sparty Mikulczyce. Fot. Paweł Czado
Z oboma spotykam się na stadioniku Sparty przy ulicy Mickiewicza (dawniej Schwerinstrasse), wybudowanym jeszcze przed wojną. – Można stwierdzić, że tata ten klub wręcz utrzymywał – podkreśla Mateusz Cieślik. Sam przez pewien czas był trenerem pierwszej drużyny, przejął zespół w 2012 roku. Utrzymał drużynę w okręgówce, ale ze względu na brak pieniędzy pierwszy zespół został wycofany z rozgrywek. W 2016 roku w klubie trenowało 50 dzieci, ale udało się go odbudować. – Chodziło nam o odbudowanie dołu piramidy, zachowanie ciągłości szkolenia – tak żeby ponownie powstał zespół seniorów. To się udało. Zaczęło przychodzić coraz więcej dzieci. W sezonie 2019/20 znowu mieliśmy zespół seniorski. Zaczynaliśmy od klasy C, chcieliśmy zdobywać kolejne awanse, ale własnymi wychowankami. To też się udało – dziś trzon pierwszej drużyny, jej 85 procent to chłopcy „stond”. Zrobiliśmy awans do klasy B w 2021 roku, do klasy A w 2023, a do okręgówki w 2024. Miałem przyjemność ten zespół prowadzić i kształtować. Po śmierci taty podjąłem decyzję, że zajmę się organizacją, zespół przekazałem asystentowi Sławomirowi Andrzejaszkowi, zresztą wychowankowi Sparty – opowiada Mateusz Cieślik. Obecnie, po rundzie jesiennej, Sparta zajmuje 10. miejsce w zabrzańsko-bytomskiej okręgówce. W klubie trenuje aż 11 grup młodzieżowych, czyli 251 chłopców urodzonych między 2008 a 2019 rokiem.
Nie wchodzić sobie w paradę
Jarosław Bryś w Sparcie był jeszcze zawodnikiem, zdążył pograć między innymi z Janem Bysiem, niezwykłym piłkarzem z Mikulczyc, który był jedną z najważniejszych postaci Szombierek, mistrza Polski w 1980 roku. Bryś piłkarską karierę kończył przedwcześnie właśnie w Szombierkach z powodu kontuzji ścięgna Achillesa. Zdążył w nich jeszcze rozegrać siedem meczów w ekstraklasie. Po zakończeniu gry nie rzucił futbolu, rozpoczął pracę trenerską właśnie w Sparcie.
Jeszcze w latach 80. zabrzańskie kluby nieformalnie ustaliły między sobą, na jakich dzielnicach się koncentrować w szkoleniu i nie wchodzić sobie w paradę. – Skupialiśmy się więc na ściąganiu chłopaków z Mikulczyc, Rokitnicy i Helenki, potem doszli też młodzi zawodnicy z centrum, osiedla Młodego Górnika czy osiedla Kopernika – tłumaczy Jarosław Bryś.
Oczywiście w Zabrzu wiedzą doskonale, jak Sparta zasłużona jest nie tylko dla zabrzańskiego, lecz również śląskiego, a nawet… polskiego futbolu! – Lubię te tereny. Sparta to dla Górnika szczególny klub... Gorgoń, Kulanek, Jarzina, Hutka, Cimander, Lazurowicz, Cyroń... To piłkarze, których Górnik zawdzięcza Mikulczycom – przyznaje Bartłomiej Perek, dziś główny specjalista ds. mediów w Górniku i stadionowy spiker, w przeszłości rzecznik prasowy tego klubu.
Mateusz Cieślik: – Naszą ambicją jest, żeby nasi chłopcy trafiali do klubów grających wyżej, przede wszystkim do Górnika, bo wszyscy życzymy mu jak najlepiej. A jeśli chodzi o Spartę, to chciałbym, żeby klub zawsze był stabilny finansowo i można było w nim spokojnie pracować. Tak, żeby jak najwięcej juniorów trafiało do pierwszego zespołu. Wszyscy tu wierzymy, to słowa mojego ojca, że „Sparta nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa”. Wierzę, że jeśli wszystko będzie się dobrze układało, to zaatakujemy wyższy poziom rozgrywek. Ale nie chcę, żeby to było robione „na hurra”, nie chcę spadać zaraz po awansie. Podchodzę do tego z chłodną głową.
Pierwsza drużyna utrzymuje się dzięki datkom około 20 sponsorów i przyjaciół klubu. Bez ich byłoby ciężko. Piłkarze, którzy na co dzień uczą się i pracują, mają premie za wygrane mecze, za remis już nie. Tak zresztą było od klasy C.
Gdzie indziej przyglądają się chłopakom Sparty. Ostatnio wyróżniający się juniorzy byli na testach – Mateusz Grabski w Wiśle Kraków i Stomilu Olsztyn, a Radek Głowacz w Stomilu. Trochę zaskakujące, że Górnik nie daje żadnych sygnałów. – Ale my zawsze będziemy pracować dla dobra Zabrza – uśmiecha się Cieślik. – Zależy nam przede wszystkim na akademii, tak żeby cały czas się rozwijała, na jej jakości. Żeby było u nas coraz więcej dzieci i młodzieży, a szkolili coraz lepiej wykształceni trenerzy. Mamy trenera od przygotowania motorycznego, mamy psychologa współpracującego z chłopcami. Chcemy, żeby rodzice dostrzegali nasze starania i przyprowadzali do nas dzieci – dodaje Bryś.
Po opuszczeniu gościnnych progów Sparty spaceruję po Mikulczycach, rozmawiam z mieszkańcami. – Nazywam się Jan Gwóźdź. Kiedyś grałem trochę w Sparcie, od trampkarzy aż do seniorów. Jako dzieciak myłem się jeszcze po treningach w łaźni górniczej i grałem na żużlowym boisku, ale nie tam, gdzie gra dziś Sparta. W 2008 roku wziąłem udział w meczu okolicznościowym oldbojów, na który przyjechał sam Jerzy Gorgoń – opowiada z zapałem jeden z mieszkańców, którego zaczepiam na ulicy. – Chciałbym, żeby nasze rondo nosiło jego imię, pytałem nawet w spółdzielni, czy tak się może stać. Usłyszałem, że nie, bo to możliwe jedynie w przypadku osób nieżyjących – mówi. Pokazuje mi, w którym domu mieszkał Jerzy Gorgoń, który przecież jednak żyje i… niech żyje jak najdłużej!
Budownictwo sprzed lat nadaje Mikulczycom charakterystycznego uroku. Fot. Paweł Czado
Muszę przyznać, że Mikulczyce to świetne miejsce. Nie dziwię się, że ludzie, którzy tu mieszkają, zwyczajnie je lubią. Znam historie obiecujących piłkarzy, którzy nie robili karier, bo… nie chcieli stąd wyjeżdżać!
Cześć Jego Pamięci
Niestety, nie mogę skończyć tego tekstu pogodnie. Już w trakcie pracy nad nim, Alexander Gorgon, krewny Jerzego, którego w zeszłym roku poznałem w Niemczech, poinformował mnie, że w sobotę, w wieku 97 lat zmarł w Bochum zasłużony dla Sparty trener Henryk Suchy. Urodzony w Mikulczycach szkoleniowiec przed wojną grał w Sportfreunde, a po wojnie wprowadzał Spartę do II ligi. Zasłużył się zresztą również gdzie indziej: w latach 1963-67 „Hajna” był trenerem Szombierek, z którymi w 1965 roku zdobył wicemistrzostwo Polski! W czwartek bliscy i przyjaciele pożegnają zmarłego na cmentarzu w Bochum.
Cześć Jego Pamięci.
Paweł Czado
Najpierw Niemcy, potem Polska
◼ Po plebiscytach Mikulczyce od 1922 znajdowały się po niemieckiej stronie granicy, więc w dokumentach figurowały jako Mikultschutz, a od 1934 jako Klausberg. Polskie okoliczne kluby – jak choćby założony w 1920 roku Piast – nie przetrwały. Najsilniejszą drużyną był wówczas Sportfreunde. W 1929 roku klub przeniósł się z placu targowego na nowe boisko, gdzie dziś gra Sparta, która chce nawiązywać do tradycji przedwojennych.
Sparta z połączenia
◼ Nazwa „Sparta” pojawia się na futbolowej mapie w 1973 roku, kiedy MGKS Mikulczyce-Rokitnica wchłania Górnika Biskupice (właśnie wtedy łączą się kopalnie Mikulczyce i Pstrowski z Biskupic). Akurat w 1973 roku awansowali do II ligi, czyli na zaplecze ekstraklasy i grali w niej pięć lat. Przez kilka kolejek byli liderem, ale na więcej nie można było liczyć. Po telefonie pięciu zawodników zostało przeniesionych do Górnika Zabrze. Od 2000 roku klub nosi nazwę MOSiR Sparta Zabrze.
Mistrz świata z Mikulczyc
◼ Fritz Laband urodził się niedaleko dzisiejszego boiska Sparty w 1925 roku. Oglądanie meczów Sportfreunde zaszczepiło w nim miłość do piłki, wybił się w czasie wojny w Preussen z Hindenburga, czyli Zabrza. Już jako zawodnik Hamburger SV rozegrał trzy mecze na mistrzostwach świata w 1954 roku. Byłoby ich więcej, ale w trakcie turnieju odniósł kontuzję. Ale i tak został mistrzem świata! Zmarł w 1982 roku.