Kpina ze wszystkiego i wszystkich
Konferencja prasowa po meczu GKS-u Tychy z Wartą Poznań przyćmiła boiskowe wydarzenia.
GKS TYCHY
To, co zrobił Dariusz Banasik na konferencji prasowej po słabym meczu z Wartą Poznań, było kpiną z wszystkiego i wszystkich. Szkoleniowiec (a raczej „szkaleniowiec”) GKS-u przyszedł na spotkanie z dziennikarzami z półgodzinnym poślizgiem i na siedząco wygłosił przedziwny monolog, po którym wstał i... wyszedł z sali. Gdyby stał, można by powiedzieć, że był to stand up, ale marny, bo nikogo nie rozśmieszył, a co najwyżej wywołał uśmiech politowania i grymas zażenowania.
Ani się nie zająknął
Trener, który zamiast uderzyć się w pierś i powiedzieć, że popełnił błąd kosztujący jego zespół stratę dwóch punktów, winą obarczył: sędziów, piłkarzy, widzów, a także VAR. O tym, że to przez ściągnięcie z boiska Dominika Połapa na prawej stronie obrony powstała luka, którą wykorzystali rywale, doświadczony człowiek – pracujący, jak sam o sobie powiedział, w piłce 25-30 lat – ani się nie zająknął. A powinien, bo to zmiennicy byli spóźnieni przy stracie wyrównującego gola w 90 min. Pozostawiony bez opieki Rafał Adamski miał bardzo dużo miejsca i czasu na dośrodkowanie, bo ani nominalny pomocnik Marcin Szpakowski wprowadzony właśnie za bocznego defensora, ani Jakub Bieroński, przerzucony z drugiej linii do szyków obronnych, nie zdołali odpowiednio zareagować. To był klucz do bramki na 1:1.
Parę tematów do poruszenia
– Przepraszam za mój strój – zaczął niewinnie Dariusz Banasik. – Zawsze jestem elegancko ubrany, natomiast emocje zmusiły mnie, żeby zrzucić koszulę. Musiałem ubrać się treningowo, a zwykle tego nie robię. Troszeczkę się spóźniłem, bo chciałem się przygotować i myślę, że jest parę tematów do poruszenia. Zacznę od tego, że wydaje mi się, że po trzech pierwszych meczach powinniśmy mieć 9 punktów, minimum 7. Graliśmy trzy mecze, w każdym byliśmy lepsi, natomiast mamy tylko 3 punkty - rozpoczął szkoleniowiec.
– Dlaczego tak się dzieje? Uważam, że gramy dużo lepiej niż w tamtym sezonie – kontynuował trener tyszan, patrząc w przyniesioną kartkę. – Wszystkie statystyki mamy znacząco lepsze, ale nie wygrywamy. Myślę, że trzeba się nad tym pochylić, bo – jak w każdym klubie – mamy aspiracje. To nie jest tak, że GKS Tychy musi wszystko wygrywać, bo każdy zespół w tej lidze chce wygrywać i chce grać o awans. Natomiast uważam, że musimy się pochylić nad tym, co się w tych trzech meczach działo. Mam teorię. Pamiętam, że jeszcze pół roku temu, gdy byliśmy na drugim miejscu, działy się rzeczy, które w mojej ocenie są bardzo kontrowersyjne.
Rzeczy znaczące
– W piłce pracuję 25-30 lat – ciągnął szkoleniowiec – Pracowałem na wszystkich poziomach, zawsze szedłem progresywnie od podstaw. Znam wszystkie ligi. Znam, można powiedzieć, wszystkie rzeczy znaczące, które mają na to wpływ. No i niestety, naprawdę mi się nie podoba wiele rzeczy, które widzę w tej lidze – powiedział trener.
W tym momencie zrobimy przerwę w potoku słów wypowiadanych przez Dariusza Banasika, co wcale nie znaczy, że kończymy temat. Wręcz przeciwnie. Nad każdą „rzeczą”, która się trenerowi tyszan nie podoba, postaramy się zatrzymać na dłużej. Zapraszamy więc w kolejnych wydaniach „Sportu” na ciąg gorzkich żali trenera tyszan, który po znakomitej rundzie jesiennej w minionym sezonie 13 lutego przedłużył kontrakt z GKS-em Tychy i… przestał uzyskiwać oczekiwane wyniki. Przypomnijmy, że wiosną tyszanie w 16 spotkaniach zdobyli 17 punktów i w tabeli drugiej rundy zajęli 14. miejsce. Z pozycji wicelidera, na której zaczęli rok 2024, spadli na 9. miejsce. W tym sezonie po 3 meczach mają 3 punkty…
Jerzy Dusik