Michał Król liczy, że jego zespół zrewanżuje się Górnikowi za porażkę na własnym boisku w sezonie zasadniczym. Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus


„Koziołki” nie pękają

Trener Mateusz Stolarski i jego piłkarze są „otrzaskani” w barażowych bojach.


MOTOR LUBLIN

Po raz ostatni Motor Lublin występował w ekstraklasie w 1992 roku. Po 32 latach do Lublina mogą zawitać najlepsze drużyny w kraju. Wszystko za sprawą awansu drużyny trenera Mateusza Stolarskiego do baraży. W nich pierwszym przeciwnikiem żółto-biało-niebieskich będzie Górnik Łęczna, z którym zmierzą się w najbliższy czwartek, 30 maja, o godzinie 17.30.


Odważna deklaracja

Sezon zasadniczy w Fortuna 1. Lidze Motor zakończył na 4. miejscu, lublinianie w 34 meczach zaksięgowali 56 punktów (16 zwycięstw, 8 remisów, 10 porażek, bramki 49:42). Jedyne co może martwić sztab szkoleniowy popularnych „Koziołków”, to liczba straconych bramek. Mają ich najwięcej spośród sześciu czołowych drużyn, ich najbliższy przeciwnik został „trafiony” tylko 29 razy. W czwartkowym spotkaniu w zespole gospodarzy zabraknie tylko 35-letniego pomocnika Rafała Króla, który musi pauzować za kartki.

W lutym bieżącego roku większościowy udziałowiec Motoru Zbigniew Jakubas stwierdził kategorycznie: - Deklaracje oficjalnie padły. Walczymy w tym roku o ekstraklasę i nie ma odwrotu. Chciałbym świętować awans, a potem pójdziemy dalej. Nie ma co się zatrzymywać. Jest powiedzenie, że jak się zatrzymujesz, to inni cię wyprzedzają. Trzeba więc ciągle uciekać szybciej niż peleton podążający z tyłu. Jeżeli wejdziemy do ekstraklasy, to pójdziemy od razu dalej ze wzmocnieniami, żeby się nie zatrzymywać.


Lubią baraże

31-letni trener Motoru Mateusz Stolarski, który przejął stery drużyny po Portugalczyku Goncalo Feio 18 marca br., jest optymistą przed decydującą batalią. - To jest jeden mecz, bardzo dużo może się wydarzyć - przyznał szkoleniowiec. - Z jednej strony chcesz być sobą i grać to, co trenujesz. Po prostu zaprezentować swój styl. To jest jednak obciążenie jednego meczu, dlatego trzeba go dobrze zaplanować. Mamy doświadczenie. To moje trzecie baraże, trzecie z rzędu Motoru. Lubimy bawić się w baraże, dobrze czujemy się w systemie, gdzie są emocje. Zapytałem drużynę, czy nie może awansować normalnie, czyli bez karnych i nerwów w końcówce... Staliśmy się zespołem, z którym nikt nie chce grać i to jest dla nas najważniejsze. Szanują nas, patrzą na nas jak na mocnego przeciwnika, bo jesteśmy fantastyczną drużyną. Możesz mieć gwiazdy, ale jak nie masz drużyny, to nie masz nic. My ją mamy. Szanujemy wszystkich rywali, ale wiem, że oni nas też bardzo szanują. Będziemy się starali być bardzo niewygodni. Chłopcy cieszą się, że zakończyli sezon zasadniczy z bardzo dobrym wynikiem. Wyprzedzili zespoły, które przed sezonem były faworytami, które budżetowo i pod względem jakościowym wyglądały bardzo dobrze. Mimo to Motor jako beniaminek podjął rywalizację, podjął ją na dużej jakości, bo zajął 4. miejsce. Jeszcze nie mamy wakacji. W czwartek czekamy na komplet publiczności.


Prawidłowość i logika

24-letni obrońca Motoru Michał Król z niecierpliwością czeka na starcie z Górnikiem Łęczna. - Na pewno będzie to mecz walki - stwierdził wychowanek Granitu Bychawa. - W sezonie zasadniczym pierwszy mecz graliśmy u siebie. Niestety, przegraliśmy, natomiast na wyjeździe zremisowaliśmy. Dlatego czwartkowy pojedynek będziemy chcieli wygrać, żeby była w tym jakaś prawidłowość i logika. Nieraz graliśmy co 3-4 dni izawsze dobrze wyglądaliśmy motorycznie, więc myślę, że szybki termin barażu nie będzie dla nas żadnym problemem.

Do poniedziałku organizatorzy sprzedali ponad 11 tysięcy biletów.

Bogdan Nather