Sport

Kłótnia o murawę

Goncalo Feio nie był pierwszym trenerem, który zarzucił Puszczy, że stosuje triki utrudniające płynną grę.

Trener Legii krytykuje boisko w Krakowie. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Niedzielne spotkanie było trzecim pomiędzy Puszczą i Legią w ekstraklasie. Kopciuszek z Małopolski jeszcze nie przegrał z jedną najsilniejszych drużyn w kraju. W poprzednim sezonie „wojskowi” dwukrotnie musieli odrabiać straty, a dwa dni temu z większym niedosytem z boiska schodzili zawodnicy „Żubrów”, którzy nie wykorzystali rzutu karnego. Inna sprawa, że jako gospodarze ostatni raz przegrali na początku listopada.

Bo trawa była zła

W Krakowie, bo niepołomiczanie wciąż rozgrywają mecze na stadionie Cracovii, Legia uzyskała pierwszy remis w sezonie. Jej trener przyczyn tego, że warszawianie nie mogli się rozpędzić, szukał m.in. w sposobie przygotowania boiska. Sędzia Paweł Malec dopuścił je do gry, ale przed rozpoczęciem rywalizacji goście próbowali interweniować w sprawie odpowiedniego nawodnienia, o czym poinformował Piotr Kamieniecki z TVP Sport. Po końcowym gwizdku problem został poruszony na konferencjach prasowych trenerów. – Jeżeli gramy na boisku, które jest dwa razy dłuższe niż powinno (chodzi o długość trawy, nie pola gry – przyp. red.) i nie jest podlane, mimo 30 stopni, to nie będzie pięknej piłki. Wówczas futbolówka stoi, nie da się grać na jeden kontakt. Nie szukam wymówki, żeby była pełna jasność, ale jeśli oczekujecie ładnej i szybkiej gry, to muszą być wymogi, które do tego zmuszają, przynajmniej latem, kiedy murawy muszą być dobre – mówił Goncalo Feio. Tomasz Tułacz szybko uciął temat. Podkreślał, że jego drużyna tylko korzysta z gościnności Cracovii, a on za podlewanie i koszenie nie odpowiada. Niepołomiczanie wynajmują stadion „Pasów” za spore pieniądze i byłoby dziwne, gdyby nie mogli używać zraszaczy. Faktem jest natomiast, że płyta „tępa”, na której piłka toczy się wolniej, służy Puszczy, bo zespół ten preferuje inną grę. W drugiej połowie oglądaliśmy m.in. obrazek, gdy Dawid Abramowicz wyrzucał piłkę z autu w pole karne Legii z... połowy boiska.

Spięcie z Kuzerą

Feio nie był zresztą pierwszym, który kręcił nosem na stan boiska, na którym rywali podejmowała Puszcza. Gdy w kwietniu ubiegłego roku jeszcze w Niepołomicach „Żubry” grały z Wisłą, boisko było bardzo grząskie. Bramkarz Mikołaj Biegański z niespotykaną dla siebie szczerością powiedział, że wiślacy czuli się jak zwierzęta biegające w błocie, a płyta nie powinna być dopuszczona do gry na takim poziomie. Dwa miesiące później wielu fanów innych klubów śmiało się z piłkarzy „Białej gwiazdy”, że w barażach przegrali z Puszczą po raz trzeci w sezonie, choć występowali na swoim równym jak stół trawniku.

W kwietniu tego roku, po meczu Puszczy z Koroną, krytycznie o przygotowaniu boiska na stadionie Cracovii wypowiadał się Kamil Kuzera. – Rozumiem, że jeśli walczymy o utrzymanie, to łapiemy się wszystkich sposobów, ale podlanie płyty boiska powinno być normą na tym poziomie. Piłka wtedy chodzi szybciej, ale też samo boisko jest bezpieczniejsze dla zawodników. Ale rozumiem, że chwytamy się różnych rozwiązań – stwierdził ówczesny opiekun „scyzoryków”. – Złej baletnicy to i rąbek spódnicy… Korona to dwu- albo trzykrotnie bogatszy klub od nas, z kapitalnymi warunkami do treningu i stadionem, a przeszkadzało jej to, że trawa jest niepodlana. Ja nie odpowiadam za to, czy podlewają murawę, czy nie – stwierdził Tomasz Tułacz i wypowiedział jeszcze kilka krytycznych słów o zachowaniu swojego vis-a-vis. We wrześniu Kraków planuje wymianę murawy na stadionie Cracovii, z którego jeszcze do końca roku będzie korzystać Puszcza. Boisko na pewno będzie lepsze, bo obecna płyta pochodzi z 2016 roku. Trawę jednak nadal trzeba będzie przycinać i zraszać.

Michał Knura