Koszmar trwa!
Po klęsce w Sosnowcu teraz upokorzenie we Włocławku. Polacy przegrali z osłabioną Estonią.
Polacy grali w tym meczu o pierwsze zwycięstwo od 15 miesięcy oraz o poprawę wizerunku po sromotnych porażkach w lutym.
W najnowszym rankingu FIBA Polska zajmuje miejsce 23, a Estonia jest 44, jednak to goście przyjechali do Włocławka jako samodzielni i niepokonani liderzy grupy. Z drugiej strony Polacy byli zdecydowanymi faworytami tego spotkania, bo goście byli mocno osłabieni. W ich składzie brakowało aż trzech kontuzjowanych kadrowiczów. Szczególnym problemem dla trenera Heiko Rannuli był brak środkowego Maika Kotsara, który w lutym przeciw Litwinom zanotował double-double.
Już pierwsza kwarta niespodziewanie toczyła się pod dyktando Estończyków. Goście byli bardzo skoncentrowani, bardzo rzadko mylili się przy rzutach. Polacy z kolei pudłowali seryjnie, ale nadrabiali tę słabość wielką przewagą pod tablicami. Mierzący 216 cm i z ogromnym zasięgiem ramion Aleksander Balcerowski nie bardzo miał rywala pod tablicami. Po 10 minutach było 19:18 dla przyjezdnych.
W kwarcie drugiej goście dość długo utrzymywali nieznaczne prowadzenie. Dobrze w ich szeregach grali Matthias Tass, Kristian Kullamae oraz Kasper Suurorg. Nasz zespół wciąż miał kłopoty z trafieniem do kosza, ale przy problemach rywali z faulami Biało-czerwoni mieli bardzo dużo okazji do egzekwowania osobistych. Ciekawostka: w pierwszej połowie nasz zespół prawie połowę punktów zdobył rzutami wolnymi (aż 19)! W naszej drużynie z zębem zagrał duet Balcerowski - Mateusz Ponitka. Do przerwie mieli w sumie 28 pkt i 8 zbiórek. Na długą przerwę zespoły schodziły przy 2-punktowym prowadzeniu gospodarzy.
Wydawało się, że w trzeciej kwarcie nasz zespól będzie już tylko powiększać prowadzenie, ale to goście coraz lepiej czuli się w Hali Mistrzów we Włocławku. 40 sekund przed końcem tej części przyjezdni mieli aż 7 „oczek" przewagi (50:57). To było ich najwyższe prowadzenie w meczu.
W czwartej kwarcie wróciły stare problemy - nerwowość, brak pomysłu i chaos w decydujących momentach. Estończykom na finiszu ręka nie drżała, 2 minuty przed końcową syreną zza łuku trafił Janari Joesaar, a 9 sekund przed końcowymi gwizdkami pogrążył Polaków Kaspar Treier! Polacy trafili tylko 6 z 25 rzutów za trzy punkty (24 procent). W całym meczu oddaliśmy aż 60 rzutów z gry, ale do kosza wpadły tylko 22 (36,67 procent). Dla porównania Estończycy mieli 50-procentową skuteczność z gry. Nie pomogły ambicja Ponitki, Schenka i Balcerowskiego. Większość naszych zawodników kompletnie zawiodła, na finiszu nie było komu realizować pomysłów trenera Milicicia.
Na pocieszenie warto przypomnieć, że Polacy na EuroBaskecie i tak zagrają, bo są gospodarzami jednej z grup. Z taką formą nie bardzo mamy jednak co szukać w turnieju finałowym.
Grupa H
◾ Polska - Estonia 78:82 (18:19, 22:19, 13:19, 25:25)POLSKA: Sokołowski 10, Ponitka 23 (1x3), Zyskowski, Michalak 10 (2x3), Balcerowski 15 - Pluta, Dziewa 2, Gielo 1, Petrasek 7 (1x3), Żołnierewicz 2, Schenk 8 (2x3). Trener Igor MILICIĆ.
ESTONIA: Tass 19, Vene 5 (1x3), Joesaar 15 (1x3), Konontsuk 11 (2x3), Kullamae 13 (1x3) - Trerier 4 (1x3), Kuuba, Hermet, Suurorg 13 (2x3), Riismaa 2. Trener Heiko RANNULA.
◾ W drugim meczu: Macedonia Północna - Litwa 67:82
1. Estonia |
3 |
6 |
221:206 |
2. Litwa |
3 |
5 |
229:196 |
3. Macedonia Pn. |
3 |
4 |
232:227 |
4. Polska |
3 |
3 |
211:261 |