Kosowo nie takie straszne
Wisła po raz drugi pokonała kosowski zespół, dzięki czemu awansowała do kolejnej fazy eliminacji do Ligi Europy.
Po pierwszym meczu u siebie Wisła Kraków w eliminacjach do Ligi Europy była na świetnej drodze do awansu do kolejnego etapu. Dwubramkowa wygrana z KF Llapi przy Reymonta stawiała ekipę Kazimierza Moskala na bardzo dobrej pozycji przed rewanżem w Kosowie. Wiślacy mimo wszystko byli ostrzegani przed wyjazdem na Półwysep Bałkański. Miała ich zaskoczyć pogoda, a przeciwnicy mieli nie mieć litości. Poza tym nie mogli też liczyć na liczne wsparcie fanów znad Wisły, ponieważ na kosowski zespół została nałożona kara i mecz musiał odbyć się bez udziału publiczności.
Dwie okazje
Mimo tego Wisła nie przyjechała do Kosowa tylko po to, żeby utrzymać przewagę. Chciała pokazać się z jak najlepszej strony, grając ofensywny futbol. Stąd już na początku spotkania doskonałą okazję do zdobycia gola miał Olivier Sukiennicki, który tego lata dołączył do „Białej gwiazdy”. 21-latek w sytuacji sam na sam trafił jednak w bramkarza, podejmując zbyt pochopną decyzję o strzale. Nowy piłkarz Wisły nie miał zamiaru się poddawać i chwilę później, w 16 minucie, po raz kolejny znalazł dla siebie miejsce w polu karnym przeciwnika. Tym razem wpakował piłkę do siatki, ale w zdobyciu gola przeszkodzili mu sędziowie. Arbitrzy w wozie VAR dopatrzyli się spalonego i bramkę anulowali.
Gospodarze do końca pierwszej połowy praktycznie nie zagrażali Antonowi Cziczkanowi. Oddali co prawda kilka strzałów, ale tylko jeden zmusił Białorusina do interwencji. Golkiper zachował się bez zarzutów, bo też nie musiał się specjalnie wysilać. Gdy sędzia zaprosił zawodników do szatni, wciąż utrzymywał się bezbramkowy remis.
Zapewnił spokój
Zespół z Kosowa został zmuszony do ataku. W końcu miał dwubramkową stratę do nadrobienia. Wisła nie chciała jednak pozostawać bierna, dzięki czemu w 58 minucie Angel Rodado wpisał się na listę strzelców. Wykorzystał świetne dośrodkowanie Bartosza Jarocha i strzałem głową pokonał bramkarza Illira Avdyliego, wyprowadzając swój zespół na trzybramkową przewagę. Wydawało się, że po golu Wisła może być już pewna zwycięstwa w dwumeczu. KF Llapi grało słabo, a krakowianie mogli spokojnie dokończyć starcie, nie martwiąc się o wynik.
Odpowiedź gospodarzy
Bałkański zespół stać jednak było na doprowadzenie do remisu. Co prawda trochę czasu im to zajęło, bo dopiero w 74 minucie rozpoczęli odrabianie strat. Rezerwowy Ardit Tahiri (wszedł na murawę w 10 minut wcześniej) wykorzystał słabość defensywy Wisły. Po dośrodkowaniu z lewej strony napastnik był otoczony przez czterech przeciwników, ale żaden z nich nie przeszkodził mu w oddaniu celnego strzału. Snajper odwrócił się w stronę Cziczkana i pewnie umieścił piłkę między słupkami.
Rywale dobici
Kosowscy kibice mogli mieć nadzieję, że ich ulubieńcy jeszcze wrócą do rywalizacji, że dadzą radę dogonić Wisłę. Jednak wiara z każdą upływającą minutą malała. Wraz z upływem czasu Wisła znów zaczęła dochodzić do głosu. Wynikiem tego była bramka rezerwowego Giannisa Kiakosa, który latem dołączył do drużyny z greckiej Gianniny. 26-latek w błyskotliwy sposób ograł przeciwników i przedarł się w pole karne, po czym oddał strzał nie do obrony. Zegar wskazywał wtedy już 90 minutę, więc nic złego Wiśle nie mogło się już przydarzyć. Wynik 2:1 utrzymał się do ostatniego gwizdka, a Wisła mogła rozpocząć świętowanie awansu do drugiej rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy.
Kacper Janoszka
KF Llapi – Wisła Kraków 1:2 (0:0). W pierwszym meczu 0:2. Awans Wisła
0:1 – Rodado, 58 min, 1:1 – Tahiri, 74 min, 1:2 – Kiakos, 90 min
LLAPI: Avdyli – Emini, Useini (64. Tahiri), Krasniqi, Balkqori – Musolli, Baftiu, Namani (74. Veliu), Gashijan (74. Hasani), Januzi (64. Cernaverni), Maliqi (64. Ahmeti). Trener Tahir BATATINA
WISŁA: Cziczkan – Jaroch, Uryga, Colley, Mikulec – Sapała (60. Gogół), Carbo – Baena (79. Kutwa), Sukiennicki (87. Starzyński), Młyński (60. Kiakos) – Rodado. Trener Kazimierz MOSKAL.
Sędziował Trustin Farrugia Cann (Malta). Żółte kartki: Blakqori, Gashijan, Krasniqi - Uryga.