Natalia Kaczmarek znakomicie się zaprezentowała się na bieżni. Fot. PAP/Adam Warżawa


Kosmiczny bieg Natalii

To był perfekcyjny bieg Natalii Kaczmarek, okraszony złotym medalem i rekordem Polski. Anita Włodarczyk, zdobyła srebro w rzucie młotem.


O Natalii Kaczmarek od początku sezonu mówiło się w samych superlatywach, bo biegała niesłychanie szybko. W finale 26. mistrzostw Europy w Rzymie nasza sprinterka po raz kolejny pokazała superklasę i nie tylko zdobyła złoty medal, ale osiągnęła kosmiczny wynik 48,98 sek, bijąc rekord Ireny Szewińskiej. A to przecież zaledwie rzymski przystanek przed stacją – Paryż! Konkurs młociarek dostarczył sporo emocji, z Anitą Włodarczyk w "srebrnej" roli.

Klasyczna doskonałość

Natalia Kaczmarek ciężko pracowała z trenerem Markiem Rożejem. Po raz pierwszy na otwartym stadionie pojawiła się 20 kwietnia w pierwszym mityngu Diamentowej Ligi w Xiamen. Wówczas zajęła drugie miejsce z wielce obiecującym czasem 50,29 sek., ustępując jedynie mistrzyni świata, Paulino z Dominikany 50,08. Potem podczas mityngu „Złotego kolca” w Ostrawie nasza sprinterka osiągnęła 50,07 i zapachniało biegami poniżej 50 sek. Kolejne spotkanie Kaczmarek z Paulino wyznaczyły sobie podczas DL w Oslo. Obie panie do 300 m biegły mniej więcej równo, ale mistrzyni świata z Budapesztu lepiej finiszowała i uzyskała znakomity czas – 49,30, zaś nasza sprinterka – 49,80. To był sygnał, że w Rzymie Kaczmarek może sięgnąć po złoto. W półfinale nasza eksportowa sprinterka uzyskała 50,70 sek., ale ostatnie 50 metrów niemal truchtała. Najlepsza była Irlandka Rhasidat Adeleke 50,54 sek., nieznacznie gorsza była Holenderka Lieke Klaver 50,57. I właśnie ten tercet był murowanym kandydatem do podium. 

I w Rzymie ten tercet rządził i dzielił na bieżni. Bieg był prowadzony we wspaniałym tempie, Kaczmarek szybko przegoniła Holenderkę, a potem rozpoczęła się twarda walka z Adeleke o złoto i jak najlepszy rezultat. Kaczmarek była nieustępliwa i dotarła do mety w rewelacyjnym czasie 48,98. Poprawiła rekord Polski o 0,3 sek., należący do Ireny Szewińskiej z igrzysk olimpijskich w Montrealu w 1976 r. To niesłychany wyczyn naszej sprinterki! 

Byliśmy przekonani, że rekord Polski to kwestia czasu. Tak też się stało, a przeciez szczyt formy ma być podczas występu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Kaczmarek to była klasyczna doskonałość w tym biegu, ale jeszcze ma do wykonania kolejne zadanie.

- Zdawałam sobie sprawę jakie czeka mnie zadanie i przed wejściem na bieżnię przemknęła mi myśl o rekordzie – wyznała mistrzyni Europy. - Nie spodziewałam się jednak takiego wyniku, ale to zasługa w dużej mierze Adeleke, bo do końca walczyłyśmy o wygraną. Byłam przekonana, że ją złamię, ale nie przypuszczałam, że osiągnę aż taki rezultat. Rywalki mocno mnie zmobilizowały, by właśnie tak pobiec.

Wcześniej nasze panie w wieczornych półfinałach na 200 m nie odegrały żadnej roli. Kryscina Cimanauska była 7. w swojej serii – 23,34, zaś Martyna Kotwiła ósma - 23,44.

Dzielna Anita

Anita Włodarczyk, ma za sobą trudny czas, bo borykała się z kłopotami zdrowotnymi oraz pozasportowymi. Występ w Paryżu ma być pożegnaniem ze sportem. Nim to jednak nastąpi mieliśmy sporo emocji z jej udziałem na Stadio Olimpico. W konkursie Anita walczyła jak lwica i przez pewien czas nawet prowadziła, ale Włoszka Sara Fantini okazała się lepsza i ona rezultatem 74,18 sięgnęła po złoty medal. Włodarczyk osiągnęła w czwartej serii 72,92 i ostatecznie zajęła drugie miejsce. To spory sukces, bo przecież ostatnie dwa sezony to był dla niej jeden wielki koszmar. Teraz jest zapowiedź, że w Paryżu może być ciekawie. Nasza mistrzyni młota ma jeszcze trochę czasu, by sobie wszystko poukładać. Najważniejsze, że Anita Włodarczyk powróciła na podium! Malwina Koproń zajęła 7. lokatę, a Katarzyna Furmanek – 11.

(sow)