Piłkarze Korony to najbardziej fair grająca ekipa w ekstraklasie. Fot. Marta Badowska/PressFocus


Korona najlepsza

Dość niespodziewanie klasyfikację fair play naszej gazety wygrała Korona.


KLASYFIKACJA FAIR PLAY

Dlaczego niespodziewanie? Przez lata, a szczególnie w okresie pracy trenera Leszka Ojrzyńskiego, DNA Korony było jasne i oczywiste. Piłkarze rzucali się pod nogi przeciwników, walczyli do upadłego, łapiąc przy tym sporo kartek. Teraz sytuacja jest zupełnie inna.


Uwaga frajerzy!

Za trenera Kamila Kuzery gra złocisto-krwistych jest zupełnie inna. Choć sam trener nie odstawiał nogi, grając twardo i zdecydowanie, żeby nie napisać bardzo ostro, to teraz preferuje inny styl. Kuzera w 22 meczach sezonu 2011/12 „złapał” 12 żółtych i czerwoną kartkę. Jako szkoleniowiec preferuje futbol techniczny, przyjemniejszy dla oka. W całych rozgrywkach prowadzony przez niego zespół zobaczył tylko jedną czerwoną kartkę.

Liczba „żółtek” w ostatniej kolejce w przypadku Korony poszła mocno do góry, no ale to było jedno z najważniejszych spotkań w historii klubu, które dało utrzymanie na samym finiszu (w wygranym meczu z Lechem „Scyzoryki” zobaczyły 7 żółtych kartoników).

W czubie ważnej, ale niedocenianej klasyfikacji fair play są zespoły, które może mają mniej żółtych kartoników niż „koroniarze” - Pogoń i Raków - ale za to więcej czerwonych upomnień, bo po dwa. Po „ledwie” 61 kartek mają Stal i Zagłębie, no ale kolor czerwieni jest już tam mocno widoczny.

Na biegunie takie kluby, jak Radomiak, Górnik, ŁKS i Legia. Radomianie pobili wszystkich. 88 „żółtek” i aż 7 „czerwieni” to rekord. Tyle samo czerwonych ma Górnik, ale niektóre były kuriozalne, jak tak pokazana Erikowi Janży w grudniowym meczu z Pogonią. Kapitan zabrzan w stosunku do asystenta Kamila Wójcika użył słowa… frajer, za co Jarosław Przybył odesłał go do szatni. Potem doświadczony zawodnik tłumaczył, że po słoweńsku frajer oznacza… szefa lub gościa. Nic to jednak nie pomogło. Kupa śmiechu była potem w styczniu w Beleku, kiedy sędzia Wójcik odwiedził „górników” na obozie w Turcji, a Erikowi wręczył koszulkę z napisem: „Uwaga frajerzy - mam ważny komunikat”.


Kartkowi rekordziści

Jeśli chodzi o ligowych brutali, to po tuzinie żółtych upomnień zobaczyli reprezentant Mołdawii Artur Craciun i kapitan mistrza Polski Taras Romaczuk. O obu graczach trudno powiedzieć, że to „wycinaki”. Za nimi przecież znakomity sezon. Romaczuk był jednym z liderów drużyny, która w bardzo dobrym stylu sięgnęła po pierwszy triumf w ekstraklasie, a Craciun wydatnie pomógł beniaminkowi z Niepołomic w utrzymaniu, nie tylko grając świetnie w defensywie, ale i zdobywając sporo bramek (łącznie 7). Na koniec słówko o Arturze Jędrzejczyku, który często gości w notesach sędziów. W tym sezonie grał może trochę mniej (21 meczów i ponad 1300 minut), ale 2 czerwone kartki - w jesiennych meczach z Koroną oraz Pogonią - i tak zdołał zobaczyć. Cały „Jędza”!

(zich)