Sport

Kopniak w nagrodę

PODWÓJNY NELSON - Bogdan Nather

Ostatnimi czasy działacze opolskiej Odry mają wyjątkowy talent do zanurzania swojej drużyny w bagnie. Mój nieżyjący już tata zawsze mnie przekonywał, że jeżeli coś funkcjonuje bez zakłóceń, to nie należy przy tym „majstrować”. Widocznie ta zasada jest obca działaczom klubu z Oleskiej, bo będącej na fali wznoszącej drużynie podcinali skrzydła, uszczęśliwiając ją nowym trenerem, bardziej znanym od poprzednika, ale niekoniecznie lepszym fachowcem. To były angaże celebrytów, którzy znani są głównie z tego, że są... znani, a nie dlatego, że są tzw. ludźmi dobrej roboty. Potem poszukiwano nerwowo koła ratunkowego, a gdy już znajdował się frajer, pardon, chciałem powiedzieć trener, który za nich wyciągał kasztany z ognia, wówczas pierwsi wypinali piersi po ordery.

Na jaką nagrodę mogli liczyć ci trenerzy-cudotwórcy od swoich zwierzchników? Na solidnego kopniaka, po którym lecieli dalej niż widzieli. Mogliby coś na ten temat powiedzieć chociażby Jan Furlepa czy Adam Nocoń. Zmarły 11 czerwca bieżącego roku trener Orest Lenczyk mawiał, że szkoleniowcy nie mogą liczyć na wdzięczność swoich zwierzchników. „W zawodzie trenera - który uważam za profesję dla idiotów - zawsze są sytuacje tak zaskakujące, że tydzień potrafi zmienić życiorys trenera” - to jedna z jego legendarnych maksym.

Teraz działacze Odry zaangażowali w roli strażaka Jarosława Skrobacza. To specjalista przede wszystkim od awansów (GKS Jastrzębie, Ruch Chorzów), ale również szkoleniowiec, który nie boi się ryzyka. Latem 2016 roku wyciągnął z szamba GKS Jastrzębie, który jedną nogą (i nie tylko) był w 4. lidze. Na finiszu rozgrywek „Skrobi” w 6 ostatnich kolejkach wywalczył z drużyną z Harcerskiej 16 punktów (5 zwycięstw, jeden remis) i uratował zespół przed skokiem w ciemność. A potem były - rok po roku - awanse do 2. ligi i na zaplecze ekstraklasy, zwieńczone piątym miejscem w Fortuna 1. Lidze w sezonie 2018/19. Dziś o takich osiągnięciach włodarze klubu z Jastrzębia Zdroju mogą tylko pomarzyć. Oczywiście nie ma żadnych gwarancji, że misja trenera Skrobacza w Opolu zakończy się sukcesem, ale będę za niego trzymał kciuki. Nie tylko dlatego, że kumplujemy się od kilkunastu lat, bo nigdy nasze relacje towarzyskie nie kolidowały z rzetelną i uczciwą oceną jego pracy. Począwszy od jego pracy jako pierwszego trenera w Odrze Wodzisław Śląski, GKS-ie Katowice jako asystenta trenera Rafała Góraka, poprzez Pniówka 74 Pawłowice, GKS Jastrzębie, Miedź Legnica, Ruch Chorzów, Podbeskidzie Bielsko-Biała.

Odra Opole nie jest jedynym pierwszoligowcem, który zdecydował się na zmianę szkoleniowca w trakcie rundy jesiennej. Ruch Chorzów 27 sierpnia w miejsce Janusza Niedźwiedzia zatrudnił Dawida Szulczka (34 lata), a dzień później tropem „Niebieskich” podążył GKS Tychy, który „zluzował” Dariusza Banasika, zaś na jego następcę namaścił Artura Skowronka (42 lata). Czy zmiana miotły przyniosła oczekiwane efekty, czyli zwyżkę notowań obu zespołów? Moim zdaniem nie, bo Ruch w czterech podejściach zaksięgował sześć punktów (bramki 4:7), a tyszanie zaledwie dwa „oczka” (bramki 1:6). Jak widać na załączonym obrazku niski PESEL wcale nie jest gwarantem sukcesów, o czym przestrzegał cytowany już wcześniej Orest Lenczyk. „Obserwując mecze ligi angielskiej, hiszpańskiej, portugalskiej, czy niemieckiej, wcale nie uważam, że trener jak się starzeje, to jest coraz głupszy” - powiedział. Prawda, jakie to proste i logiczne?

Bogdan Nather