Kopciuszek na salonach...
Dania sprawcą sensacji XXI wieku, porównywalnej chyba tylko ze zwycięstwem Biało-czerwonych nad Związkiem Radzieckim w 1976 roku.
Frederik Dichow (na pierwszym planie) wraz z kolegami miał powody do radości. Fot. PAP/EPA
MISTRZOSTWA ŚWIATA ELITY
W ojczyźnie Hansa Christiana Andersena rozgrywa się kolejna historia Kopciuszka, ale tym razem na lodowych salonach. Dania, współgospodarz 88. mistrzostw świata elity w Sztokholmie i Herning, była sprawcą niewiarygodnej sensacji! Hokeiści Danii w ćwierćfinale pokonali głównego kandydata do gry o złoto, Kanadę 2:1 i po raz pierwszy awansowali do czołowej czwórki. I dzisiaj przystępują do rywalizacji o medale. Teraz nic innego nam nie wypada jak trzymać kciuki za lodowego Kopciuszka! Szwecja, drugi współgospodarz turnieju, również stanęła na wysokości zadania i w ćwierćfinałowym spotkaniu pokonała obrońcę tytułu mistrzowskiego, Czechy 5:2. Szwecja - USA oraz Szwajcaria - Dania to pary półfinałowe i w związku z tym, co się wydarzyło nieco wcześniej, odstępujemy od wszelkich prognoz.
Duńczycy rozpoczęli ten turniej od trzech wysokich porażek, z USA 0:5, Szwajcarią 2:5 oraz Czechami 2:7. A potem trzy razy wygrali, z Kazachstanem 5:1, Węgrami 8:2 oraz Norwegią 6:3, i wówczas uroczyście zakomunikowaliśmy, że Dania pozostała w elicie. A to był dopiero początek... triumfalnego marszu do półfinału. W ostatnim meczu grupowym Duńczycy pokonali Niemcy 2:1 po karnych i awansowali do 1/4 finału. A w nim trafili na Sidneya Crosby'ego i jego kompanów zza oceanu. Na naszych łamach „odtrąbiliśmy” awans Kanady. Dania w ciągu ostatnich trzech minut meczu zdobyła dwa gole po uderzeniach Nikolaja Ehlersa i Nicka Olesena. Ten pierwszy po odpadnięciu Winnipeg z play offu NHL pośpieszył z pomocą i zdobył cenną bramkę. Duży udział w tej wygranej miał Frederik Dichow, który obronił 39 z 40 strzałów. Przepuścił krążek tylko po uderzeniu Travisa Sanheima w 46 min. A potem Mikael Gath, trener gospodarzy w 57:24 zdecydował się na wycofanie golkipera i 19 sek. później wspomniany Ehlers wyrównał. A na 49 sek. przed końcową syreną Olesen zdobył gola na miarę sensacji tego wieku! Hala Jyske Bank Boxen w Herning eksplodowała i wiwatom nie było końca. Sidney Crosby liczył na drugi swój mistrzowski tytuł i nie krył rozczarowania. - To nie był nasz najlepszy wieczór, choć prowadziliśmy i wszystko wydawało się pod naszą kontrolą. Tymczasem w krótkim odstępie wszystko wymknęło się nam z rąk - skwitował kapitan Klonowego Liścia.
Teraz reprezentacja Danii przeniosła się do Sztokholmu i dzisiaj stawi czoło niezwykle solidnej Szwajcarii. Nie trzeba dodawać, że Skandynawowie występują po raz kolejny w roli Kopciuszka. Helweci zapewne przeanalizowali grę swoich rywali i będą chcieli od początku szukać szans w ofensywie. Tylko w miarę szybkie zdobycie goli pozwoli na kontrolę nad spotkaniem.
Podczas drugiego ćwierćfinałowego meczu Szwecja - Czechy Avicii Arena była wypełniona po brzegi, a przeważały żółte barwy. W ubiegłym roku w Pradze Czesi w półfinale wygrali ze Szwedami 7:3 i teraz była okazja do rewanżu. Trzy Korony zdawały sobie sprawę, że trzeba zacząć od mocnego uderzenia, a potem ewentualnie kontrolować wydarzenia na tafli. I tak też się stało, bowiem Szwedzi za sprawą Lucasa Raymonda i Leo Carlssona zdobyli trzy gole. To była perfekcyjna robota na tafli i gospodarze mieli pełną kontrolę nad krążkiem.
- Nie mam pojęcia co się stało. Gdy się przegrywa 0:3 z tak renomowaną drużyną, to trudno odrobić straty - przekonywał po meczu Filip Hronek. - To niezwykła ekipa od pierwszej do czwartej linii, a myśmy nie byli odpowiednio skoncentrowani i stąd na początku takie straty - dodał Dawid Pastrnak.
Radim Rulik, trener Czech, zdecydował się na zmianę bramkarza. Karela Vejmelkę zastąpił Daniel Vladar. Gdy w 24 min podczas gry w podwójnej przewadze Roman Cervenka zdobył gola, był cień szansy na odrobienie strat. Jednak w 35 min ponownie Carlsson rozwiał wszelkie nadzieje. W ostatniej odsłonie Michael Spacek i Filip Forsberg zdobyli po golu i w tym momencie skończyła się era naszych południowych sąsiadów jako mistrzów świata.
Szwedzi w dzisiejszym półfinale zagrają z Amerykanami i zapowiada się twardy bój. Młody zespół USA ma wiele walorów, nie kalkuluje i swoim entuzjazmem może zaskoczyć pewnych siebie Szwedów. Ano, zobaczymy...
Ćwierćfinały
◼ Szwecja - Czechy 5:2 (3:0, 1:1, 1:1)1:0 – Carlsson – Andersson – Zibanejad (12:40, w przewadze), 2:0 – Raymond – Sandin (16:52), 3:0 - Raymond – Dandin (19:32), 3:1 – Cervenka – Necas – Pastrnak (23:04, podwójnej przewadze), 4:1 – Carlsson – Zibanejad – Johansson (34:05), 4:2 – M. Spacek – Vozemilek – Tichacek (48:33), 5:2 – Forsberg – Pettersson (55.04, do pustej).
Kary: Szwecja – 8 min, Czechy - 6 min
◼ Kanada – Dania 1:2 (0:0, 0:0, 1:2)
1:0 – Sanheim – Crosby – Konecny (45:17), 1:1 – Ehlers – Laurdisen – Rusell (57:43, 6 na 5), 1:2 – Olsen – Jensen (59:11).
Kary: Kanada – 4 min, Dania – 10 min.
◼ W sobotę półfinały: Szwecja – USA (14.20), Szwajcaria – Dania (18.20).
◼ W niedzielę gra o medale: o brąz (15.20); finał (20.20).
(sow)
Sosnowiec gospodarzem MŚ!
Mirosław Minkina, prezes PZHL, podczas mistrzostw świata Dywizji 1A w rumuńskim Sfantu Gheorghe zapowiedział, że wystąpimy o organizację przyszłorocznego turnieju. Stadion Zimowy w Sosnowcu to dobre miejsce na organizację tej imprezy. Podczas kongresu IIHF delegaci przychylili się do naszej propozycji i MŚ rozegrane zostaną od 2 do 8 maja 2026 roku w Sosnowcu. Biało-czerwoni zmierzą się w nichz Francją, Japonią, Kazachstanem, Litwą i Ukrainą. Ponadto Polska będzie organizatorem MŚ juniorek Dywizji 1A w Katowicach-Janowie oraz MŚ juniorów do lat 18 Dywizji 1A w Krynicy-Zdroju.
Ponadto kongres wybrał Słowację jako organizatora MŚ elity w 2029 roku. Przypomnijmy, że w przyszłym roku gospodarzem jest Szwajcaria (Zurych i Fryburg), w 2027 r. - Niemcy (Duesseldorf i Mannheim), a w 2028 - Francja (Paryż i Lyon).
(s)