Kontrowersje z... konferencją

Portugalczycy pisali o wściekłości Polaków, a tłumaczyć się przed mikrofonem musiał selekcjoner „Selecao” Roberto Martinez. O co poszło?

Roberto Martinez Fot. PressFocus

PORTUGALIA

Tradycją Ligi Narodów i w ogóle rozgrywek spod egidy UEFA jest to, że dzień przed meczem na terenie jego gospodarza odbywają się oficjalne konferencje prasowej z udziałem obu stron. Każdy zespół reprezentuje trener i – zazwyczaj – piłkarz. Tym razem jednak Portugalczycy nie spotkali się z dziennikarzami w Warszawie. Nie spodobało się to selekcjonerowi Michałowi Probierzowi. – Polscy dziennikarze zostali zlekceważeni tym, że Portugalczycy nie przyjechali na konferencję. My chcieliśmy w Szkocji przełożyć konferencję ze względu na problemy z lotem, ale nie dało rady, a teraz okazuje się, że jednak się da – grzmiał Probierz.

To nie jest brak szacunku

Nie może więc dziwić, że jego słowa odbiły się nad Atlantykiem sporym echem. Dziennik „A Bola” napisał: „Roberto Martinez został skonfrontowany z polską prasą po decyzji o zorganizowaniu konferencji na portugalskiej ziemi. Późna pora, o której reprezentacja przybędzie w piątek do Warszawy, skłoniła przedstawicieli Portugalskiego Związku Piłki Nożnej do zwrócenia się do UEFA z prośbą o zgodę na zorganizowanie konferencji przed wylotem. Zgoda została wydana, co nie spodobało się Polakom i wywołało ich wściekłość” – czytamy. Być może słowa o wściekłości są nieco przesadzone, bo nad Wisłą zawsze najistotniejsza jest reprezentacja Polski, jednakże u kogoś mógł pojawić się pewien niesmak.

W Portugalii najwyraźniej sprawa wywołała coś na wzór wyrzutów sumienia, bo skomentować ją postanowił sam selekcjoner Roberto Martinez. – Chciałbym podkreślić, że ma to na celu ochronę pracy dziennikarzy – tłumaczył hiszpański szkoleniowiec. – Wiemy już o innych zespołach, które miały problemy z podróżą. Postanowiliśmy zorganizować konferencję w Lizbonie, ale po przyjeździe do hotelu w Warszawie pozostawiono możliwość zadawania pytań. To nie jest brak szacunku, ale próba pomocy i przewidywanie spóźnienia – zaznaczył Martinez.


Nie tylko sprawy sportowe zaprzątały ostatnio głowę selekcjonera reprezentacji Portugalii. Fot. PAP/EPA

Polacy mają jakość

51-latek urodzony w Katalonii powiedział również, że spotkanie z Polakami będzie dla jego zespołu wyzwaniem. – Polska drużyna dobrze się czuje przed własną publiką, tworzącą znakomitą atmosferę na stadionie. Rozegranie dwóch meczów wyjazdowych z rzędu będzie dla nas wymagającym zadaniem, bo chcemy osiągać dobre wyniki także poza Portugalią. Polska atakuje dużą liczbą zawodników, ale także dużą liczbą się broni. Dobrze radzi sobie również przy stałych fragmentach gry, co pokazuje, jak silny jest to zespół. To będzie dla nas wyzwanie taktyczne – chwalił rywala Martinez.

Ostrożność w stosunku do Biało-czerwonych wykazywał także jeden z najlepszych portugalskich piłkarzy, Bruno Fernandes z Manchesteru United. – Możemy mieć w tym meczu mniej okazji do ataków i prawdopodobnie mniej okazji strzeleckich. Należy natomiast spodziewać się ruchliwości w środku pola – powiedział Fernandes, który właśnie w środku pola operuje. – Polska to zespół z wielkimi nazwiskami, które grają w najlepszych ligach świata. Wprawdzie nie wyszła z grupy na ostatnim Euro, ale my też nie osiągnęliśmy na tym turnieju celów, jakie sobie założyliśmy. Wiemy, że siła fizyczna jest jej największą bronią. Są mocni przy stałych fragmentach, dlatego pracowaliśmy nad tym, aby to wyeliminować. Mają zawodników wysokiej klasy i na boisku widać ich jakość. Musimy zniwelować ich mocne strony, a wyeksponować nasze – zapowiedział Fernandes.

Piotr Tubacki

4 PIŁKARZY z ligi Arabii Saudyjskiej powołał do kadry selekcjoner Roberto Martinez. To tylko o jednego mniej... niż z ligi portugalskiej, będącej kuźnią talentów. W zachodniej Azji występują Cristiano Ronaldo i Otavio (obaj w Al-Nassr), a także Joao Cancelo i Ruben Neves (obaj w Al-Hilal).


Przestrzegają przed Lewandowskim

Choć Portugalia będzie zdecydowanym faworytem sobotniego spotkania, tamtejsze media podchodzą do Polski z dystansem, głównie za sprawą kapitana Biało-czerwonych. Stacja SportTV przestrzega przed lekceważeniem „zawsze groźnej w Warszawie Polski”, a szczególnie Roberta Lewandowskiego. Zaznacza, że Polacy będą zdeterminowani w sobotnim meczu, aby walczyć o możliwość wyjścia z grupy A1. „Musimy uważać na wysoką formę Lewandowskiego” – oceniła portugalska stacja telewizyjna. Także wydawane w Lizbonie sportowe dzienniki „Record” i „A Bola” przestrzegają przed „kierowaną przez Lewandowskiego” ekipą Biało-czerwonych, szczególnie w chwili, kiedy napastnik „Barcy” jest w wysokiej formie. Przypominają, że przewodzi on klasyfikacji najlepszych strzelców La Liga z 10 bramkami. „On jest jak nakręcony” ocenił aktualną formę „Lewego” dziennik „Record”, przypominając, że w niedzielnym spotkaniu Barcelony z Deportivo Alaves, zakończonym wygraną przyjezdnych 3:0, Polak strzelił wszystkie gole. W podobnym tonie pisze o Lewandowskim „A Bola”, zaznaczając, że hattrick zdobyty przez kapitana Biało-czerwonych umocnił „Barcę” na pozycji lidera, a on sam kontynuuje dobrą passę podczas tegorocznej jesieni.