KONTROWERSJA – SKRZYWDZONY WIDZEW

 

W ekipie z Łodzi nie ma dobrego nastroju i nie chodzi tylko o przegrane w ćwierćfinale Pucharu Polski z Wisłą Kraków i w lidze ze Śląskiem Wrocław w ostatniej kolejce. Bardziej chodzi o pomyłki sędziowskie, które miały miejsce w obu spotkaniach. Kosztowały one widzewiaków miejsce w czwórce w krajowym pucharze i stratę ważnych punktów we Wrocławiu.

Przypomnijmy, po kontrowersyjnej decyzji sędziego Damiana Kosa, w końcówce Wisła wyrównała, a w dogrywce rozstrzygnęła spotkanie. Widzew złożył protest, domagając się powtórzenia meczu! Odpowiedzi nie ma. Winowajcy zamieszania, sędzia Kos i jego asystent Bartosz Kaszyński jakby nigdy nic zostali wyznaczeni do prowadzenia meczów w ostatni weekend w I lidze. Zero odpowiedzialności.

Sobotni mecz drużyny trenera Daniela Myśliwca we Wrocławiu? Też niewolny od kontrowersji. Pierwsza stracona bramka po karnym, choć można się było zastanawiać czy sędzia Bartosz Frankowski, oceniony przez nas w „Sporcie” na marne 5, powinien być tak stanowczy. Druga sytuacja „śmierdziała” ofsajdem Nahuela Leivy. Sędzia asystentka Paulina Baranowska podniosła zresztą chorągiewkę. Na nieszczęście dla Widzewa po interwencji VAR arbiter wskazał na środek boiska. Ostatecznie Widzew przegrał 1:2, jak w środowym meczu w 1/4 Pucharu Polski z Wisłą. Zwróćmy też uwagę na kalendarz, po pucharowym meczu łodzianie mieli niewiele czasu na regenerację. Ktoś przy układaniu kalendarza nie bardzo pomyślał…

Ale wracając do decyzji sędziów i VAR. Suchej nitki nie zostawił na nich cytowany już u nas w poniedziałkowym „Sporcie” Bartłomiej Pawłowski. W mediach społecznościowych doświadczony zawodnik napisał bez ogródek: „Hej PZPN, znowu var zaj**ał? Oglądam powtórkę waszej linii spalonego i rzutu karnego, i wygląda, że w trzy dni okradziono nas z PP i punktów we Wrocławiu. Na cholerę ten cały var?”. W kolejnym emocjonalnym wpisie kapitan Widzewa dodał. „Panowie, okradliście nas z awansu w Pucharze Polski i z punktów w Ekstraklasie. Macie dostęp do technologii i masę powtórek. Doradzają Wam w wozie Var, a na koniec i tak przypominają się sceny z „Piłkarski Poker” dzięki Waszej pracy. Dość przymykania oka na Waszą nieudolność”. Potem jednak Pawłowski przeprosił za dosadne wpisy, pisząc, że nie chciał nikogo obrażać.

(zich)