Konkurencja rośnie
Dwoma transferami „rzutem na taśmę” zaskoczył GKS Katowice przed startem sezonu.
Gdy Antoni Kozubal opuścił szeregi GieKSy, wracając po sezonie wypożyczenia do Lecha, w głowach katowickich kibiców mogły pojawić się obawy. W końcu odszedł jeden z najważniejszych zawodników zespołu, który w ekstraklasie mógł samodzielnie wypełnić limit „młodzieżowych” minut. Prezes Krzysztof Nowak miesiąc temu mówił, że klubu nie stać, by płacić karę za niewypełnienie regulaminu, więc ktoś w roli młodzieżowca musiał Kozubala zastąpić. W trakcie przygotowań wydawało się, że trener Rafał Górak znalazł odpowiednie rozwiązanie, stawiając w środku pola na Bartosza Baranowicza.
Wraca na właściwe tory
GKS zdecydował się jednak na wypożyczenie dwóch graczy. Pierwszy z nich, Mateusz Kowalczyk, ogłoszony został tuż przed środową prezentacją drużyny. Do GieKSy jest wypożyczony z duńskiego Broendby, w którym przez ostatni rok nie był w stanie przebić się do pierwszego składu.
Nowy zawodnik stanął przed kamerą strony internetowej klubu, by przywitać się z kibicami. - O wypożyczeniu zdecydowała determinacja GKS-u. Nie ukrywam, że od dłuższego czasu wiedziałem, że czeka mnie zmiana otoczenia. Musiałem wrócić na „ścieżkę grania”. W jeden dzień podjąłem decyzję, że chcę tutaj dołączyć. Spodobał mi się plan i nie mogę się doczekać występów w barwach GKS-u - powiedział Kowalczyk, który w polskiej lidze wybił się dobrymi występami w ŁKS-ie Łódź. Dla niego powrót do Polski jest szansą na regularne występy na najwyższej klasie rozgrywkowej. Przenosiny do Katowic w ramach wypożyczenia wydają się dla niego świetnym ruchem, o czym wielu młodych graczy przekonało się w przeszłości.
Szatnia to rodzina
O tym, jak wiele dobrego może w grę zawodnika wnieść krótki pobyt w GieKSie, doskonale wiedzą władze Lecha. Poznaniacy od lat współpracują z katowickim klubem, regularnie wypożyczając młodych graczy, aby przy Bukowej się ogrywali. Przez GKS przeszli Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz, Filip Szymczak, a ostatnio Kozubal. Udane okresy wypożyczeń tych zawodników spowodowały kolejne przenosiny lechity na Górny Śląsk. Do drużyny Rafała Góraka dołączył 20-letni pomocnik Jakub Antczak, który w poprzednich rozgrywkach wypożyczony był do Odry Opole, rozgrywając w 1. lidze 31 meczów. - Wszyscy, którzy tu byli, mówili mi to samo - szatnia tutaj jest jak rodzina. Nie mogę się doczekać, aż poznam piłkarzy, choć wiadomo, że kilku z nich już znam - powiedział zawodnik, którego przenosiny z Lecha zostały ogłoszone w czwartek. - Jestem zawodnikiem ofensywnym, lubię grę na małej przestrzeni. Dobrze się czuję z piłką przy nodze. Na boisku jestem szybki, dynamiczny i błyskawicznie podejmuję decyzje- przedstawił się Antczak.
Stabilny fundament
Po dwóch ostatnich ruchach kadra GKS-u wygląda okazale. Na każdej pozycji widać co najmniej kilku kandydatów do gry w wyjściowej jedenastce. Rywalizacja będzie ogromna, nawet w środku pola, który tak bardzo ucierpiał po odejściu Kozubala. Teraz Rafał Górak, który na zapleczu ekstraklasy preferował grę dwoma środkowymi pomocnikami, będzie mógł wybierać pomiędzy Oskarem Repką, Sebastianem Milewskim oraz wspomnianymi wcześniej Kowalczykiem i Baranowiczem. Ponadto na tej pozycji zagrać może także Shun Shibata, który przez szkoleniowca często był wystawiany jako skrzydłowy.
Zresztą na skrzydłach także jest „ciasno”. Rywalizować będą Adrian Błąd, Borja Galan, Mateusz Mak, Mateusz Marzec, a do tego grona należy dopisać teraz także Antczaka. Trener ma do wyboru szeroką gamę piłkarzy, co w ekstraklasie jest przecież niezwykle cennym atutem. Wszystkie letnie ruchy w GieKSie wyglądają bardzo sensownie. Zespół zbudowany jest na solidnych fundamentach i w teorii powinien być gotowa na utrzymanie . Czy tak rzeczywiście będzie, kibice mogą się przekonać już w sobotę, gdy do Katowic przyjedzie ograny w ekstraklasie Radomiak.
Kacper Janoszka