Koniec zabawy, do dzieła!
W sobotę w Rijadzie rusza WTA Finals dla ośmiu najlepszych tenisistek sezonu. Iga Świątek, która walczy o powrót na fotel liderki rankingu, rozpocznie rywalizację w niedzielę z Barborą Krejcikovą.
Do piątku atmosfera w Rijadzie była niemal sielankowa – najlepsze tenisistki sezonu błyszczały na powitalnym bankiecie i specjalnej sesji zdjęciowej, do której ubrali ją najsłynniejsi projektanci, a autorem zdjęć był rozchwytywany nowojorski fotograf Jingyu Lin, zaś numer 1 i numer 2 na świecie – czyli Aryna Sabalenka i Iga Świątek – w trakcie treningu nagrywały na korcie wspólny filmik na tik toka, świetnie się przy tym bawiąc.
Ale od soboty w hali Uniwersytetu Króla Sauda na nawierzchni twardej żartów już nie będzie – Białorusinka z Polką walczyć będą nie tylko o główne trofeum – puchar Billie Jean King – w 53. edycji prestiżowego turnieju, ale także o to, która z nich zakończy rok 2024 w fotelu dla najlepszej na świecie. Na dodatek oczywiście gra idzie o grubą kasę – zwyciężczyni , którą poznamy w sobotę 9 listopada, zarobi rekordowe przynajmniej 4,45 miliona dolarów, a jeżeli wygra wszystkie mecze, nawet 5,15 mln. Do tej pory najwięcej, w 2019 roku – 4,42 mln – zarobiła Australijka Ashleigh Barty. Cała pula nagród wynosi ponad 15,25 mln „zielonych”.
Nie wystarczy wygrać
Iga traci do Aryny 1046 punktów i odzyskanie pozycji numer 1 będzie niezwykle trudne, bo Polce nie wystarczy wygranie całego turnieju w Rijadzie, ale ważne będzie jeszcze, co osiągnie Białorusinka (patrz ramka).
Osiem najlepszych tenisistek sezonu tradycyjnie podzielono na dwie grupy, w których uczestniczki grają systemem „każda z każdą”. W grupie „Fioletowej” wystąpią – oprócz Sabalenki – Włoszka Jasmine Paolini, Jelena Rybakina z Kazachstanu oraz Chinka Qinwen Zheng. Rozstawiona z numerem 2 Polka – broniąca tytułu sprzed roku – trafiła do grupy „Pomarańczowej”, razem z Amerykankami Coco Gauff (3.) i Jessicą Pegulą (6.) oraz Barborą Krejcikovą (8.). Czeszka będzie jej pierwszą rywalką w niedzielę nie wcześniej niż o 13.30 czasu w Polsce.
Mistrzyni znikąd
28-letnia Czeszka zakwalifikowała się do WTA Finals dzięki specjalnej regule, która promuje triumfatorki Wielkiego Szlema, jeżeli w rankingu mieszczą się w Top 20. Krejcikova jest dopiero 13., ale w lipcu nieoczekiwanie wygrała Wimbledon i została pierwszą zawodniczką spoza pierwszej dziesiątki, nie wliczając rezerwowych, która zakwalifikowała się do WTA Finals od 20 lat: w 2011 Rosjanka Wiera Zwonariewa miała ranking 11.
Forma Krejcikovej jest zagadką – podobnie zresztą jak Polki, która nie grała w turniejach od dwóch miesięcy – choć z innych powodów. Świątek odpoczywała i zmieniła trenera – Tomasza Wiktorowskiego zastąpił Belg Wim Fissette. Z kolei tenisistka z Brna więcej czasu niż na korcie w 2024 roku spędzała w gabinetach lekarzy i fizjoterapeutów. Do ostatnich chwil rehabilitowała w Czechach plecy, z powodu urazu których m.in. skreczowała przed dwoma tygodniami w ćwierćfinale turnieju w Ningbo przeciwko Mirze Andriejewej.
Klasa jest trwała
Przed Wimbledonem przez pierwsze sześć miesięcy sezonu była numer 2 na świecie i zwyciężczyni Rolanda Garrosa w 2021 roku wygrała zaledwie siedem meczów, z czego cztery w Australian Open w styczniu. Seria kontuzji i chorób wykluczyły ją z gry w lutym i marcu. Ale stare sportowe powiedzenie głosi, że forma może być tymczasowa, ale klasa jest trwała. Na przełomie czerwca i lipca Czeszka wygrała siedem meczów w ciągu dwóch tygodni na Wimbledonie i dołączyła do Venus Williams (7), Świątek (5), Naomi Osaki (4), Wiktorii Azarenki (2), Petry Kvitovej (2), Simony Halep (2) i Aryny Sabalenki (2), czyli wąskiego grona aktywnych tenisistek, wielokrotnych zwyciężczyń Wielkiego Szlema. Tylko jedna z nich, Halep, może się równać z Czeszką triumfującą na kortach ziemnych w Paryżu i na trawiastych w Londynie.
Po Wimbledonie znów wszystko wróciło do „chorowitej” normy: Krejcikova wygrała tylko pięć meczów, w tym trzy na igrzyskach w Paryżu. W całym sezonie jej bilans zwycięstw i porażek w WTA Tour wynosi 16-13, a to oznacza, że przystępuje do mastersa z najmniejszą liczbą zwycięstw od 22 lat, gdy w 2002 roku Amerykanka Lindsay Davenport miała ich 24.
Świątek ma z Czeszką bilans remisowy 2-2, ale przegrała dwa ostatnie finały na twardych kortach – w Dubaju w 2023 i w Ostrawie jesienią 2022. Ale wyniku piątej konfrontacji nie sposób przewidzieć.
Tomasz Mucha