Koniec samotności
Od nowego sezonu zawodnicy w trakcie meczów nie są już zdani tylko na siebie, bo oficjalnie dozwolony stał się coaching. Możliwość korzystania ze wskazówek trenerów nie wszystkim się jednak podoba.
To najpoważniejsza zmiana w tenisowych przepisach od 2018 roku, kiedy wprowadzono zegar odmierzający czas na zagranie serwisu. – Tenis przepełniony jest samotnością, prawdopodobnie najbardziej ze wszystkich sportów. Na korcie jesteś bez drużyny, bez trenera i nie masz gdzie się ukryć. To dlatego tenisiści nie tylko mówią do siebie, ale jeszcze sami sobie odpowiadają – powiedział Andre Agassi, gdy w 2011 roku został wprowadzony do „Galerii Sław”.
Choć trenerzy są obecni na trybunach, to do niedawna w męskich turniejach ATP i w Wielkim Szlemie jakakolwiek ich komunikacja z podopiecznymi była niedozwolona. W ostatnich latach przepisy zliberalizowano, zezwalając szkoleniowcom na przekazywanie informacji gestami czy krótkimi wypowiedziami, gdy zawodnik znajduje się po tej samej stronie kortu.
Trenerze, chodź na chwilę!
Nieco inaczej sprawa wyglądała w kobiecych turniejach WTA. W 2008 roku umożliwiono zawodniczkom wezwanie raz w trakcie seta szkoleniowca i rozmowę. Później pojawił się coaching z trybun.
Za sprawą decyzji Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) od stycznia coaching spoza kortu jest możliwy we wszystkich rozgrywkach. Dozwolone jest to między punktami, podczas zmiany stron boiska i w przerwach pomiędzy setami, a także w każdym innym momencie wskazanym przez organizatorów, z wyjątkiem rozgrywania punktu. Wskazówki muszą być jednak krótkie i dyskretne.
Decyzja ITF jest efektem testów, które były przeprowadzane w latach 2017-23. Wypadły one na tyle pozytywnie, że wszystkie organy nadzorujące rozgrywki poparły wprowadzenie zmian. Światowa centrala decyzję motywowała tym, że dzięki niej tenis będzie „bardziej sprawiedliwy i potencjalnie bardziej rozrywkowy”, a większość graczy była za wprowadzeniem zmiany. – Zawodnicy uznali, że turnieje będą dla nich bardziej interesujące. Trenerzy powiedzieli natomiast, że pomaga to w rozwoju graczy i pomaga poprawić pozycję ich zawodu w świecie sportu – powiedział starszy dyrektor wykonawczy ITF, Stuart Miller.
Niektórzy się boją
Zwolennikami pomocy trenera podczas meczu są Magda Linette i jej trener Mark Gellard. – Ale inni kompletnie tego nie chcą. Niektórzy trenerzy twierdzą, że ich praca kończy się na korcie treningowym i w trakcie meczu zawodnik powinien być zostawiony sam sobie – powiedziała 38. tenisistka światowego rankingu w podcaście „Break point”. I dodała, że są szkoleniowcy, którzy boją się reakcji zawodników pod presją na ich wskazówki.
Z kolei Wim Fissette, nowy opiekun Igi Świątek, zwrócił uwagę, że pomoc podopiecznym w rozpoznaniu sytuacji na korcie jest jednym z zadań trenerów. – Trener ma nieco więcej możliwości wpływu, może pomóc zawodniczce. Przeniesie to nieco więcej uwagi na szkoleniowców. Nie mam z tym problemu. Istotnym jest trzymanie się realizmu w kwestii tego, co się dzieje – czy to ja mam coś zmienić, czy to mój rywal gra niesamowicie... Trenerzy będą musieli nieco inaczej prowadzić gracza i pomóc mu rozpoznać, co dzieje się na korcie – powiedział Belg na antenie TVP Sport.
To zrujnuje piękno sportu
Skrajnie odmienne zdanie ma czwarty w światowym rankingu Taylor Fritz. Nie jest on zwolennikiem zmian. Uważa wręcz, że umożliwienie wsparcia trenerskiego podczas meczów zrujnuje elementy rywalizacji jeden na jednego. „Czy możemy przestać niszczyć mentalny/strategiczny aspekt 1 na 1 tego sportu, PROSZĘ” – napisał Amerykanin na platformie X.
Takiego samego zdania jest Denis Shapovalov. Według niego decyzja o zezwoleniu na coaching spoza kortu jest „smutna” dla fanów tego sportu. „Tenis jest wyjątkowy, ponieważ jesteś tam sam. Dlaczego próbuje się zmienić piękno tej gry?” – przekazał Kanadyjczyk w mediach społecznościowych.
Statystyki pod ręką
Od usankcjonowania coachingu kto wie, czy nie ciekawiej zapowiada się inny aspekt, na który zezwoliła ITF. Zawodnicy będą bowiem mogli mieć dostęp do urządzeń, które analizują ich grę. Korzystać z nich będą mogli w tych samych momentach, w których dozwolony jest coaching.
– Zawodnik powinien być w stanie rozwiązać problem instynktownie, ale czasami to, co myślisz, że robisz, nie jest tym, co naprawdę się dzieje. Musisz zobaczyć dane, a potem je wykorzystać – zwróciła uwagę mistrzyni olimpijska z Barcelony (1992), Amerykanka Jennifer Capriati.
(t, PAP)