Koniec marzeń
Amerykanki brutalnie zakończyły piękny sen Polek. W walce o strefę medalową nie oddały nawet seta.
Reprezentacja USA, złoty medalista poprzednich igrzysk olimpijskich w Tokio, była faworytem, lecz nasze siatkarki do meczu przystępowały ze sporymi nadziejami. Rywalki nie były im straszne. Z czterech ostatnich meczów z nimi wygrały aż trzy, w tym o stawkę, jak w ubiegłorocznych kwalifikacjach olimpijskich czy starcie o brąz Ligi Narodów. – Amerykanki są tak samo mocne i doświadczone jak Brazylijki (Polki przegrały z nimi w ostatnim meczu grupowym 0:3 – przyp. red.), bo też od wielu lat są na topie i na igrzyskach. Mamy jednak dobre wspomnienia z meczów z nimi w ostatnich latach, więc pozytywnie podejdziemy do ćwierćfinału – zapewniała Agnieszka Korneluk, środkowa naszej kadry.
Paraliżujący początek
Polki po raz pierwszy grają na igrzyskach, więc można się było obawiać, jak w ćwierćfinale poradzą sobie z presją. Jak jednak same zapewniały, mentalnie będą gotowe na wyzwanie. – Cieszymy się z tego, że jesteśmy w ćwierćfinale. Teraz zaczyna się poważne granie, ale wszystkie będziemy na to mentalnie gotowe. Wszystkie bardzo tego chcemy, nie możemy się doczekać – twierdziła libero Aleksandra Szczygłowska.
Pierwsze akcje pokazały, że stawka spotkania ma negatywny wpływ na postawę naszych zawodniczek. Rozgrywająca Joanna Wołosz chciała zacząć klasycznie, bez kombinowania, więc pierwsze piłki posłała do liderki, Magdaleny Stysiak. Atakująca nie skończyła jednak dwóch kolejnych akcji, za pierwszym razem nie trafiając w pole gry, za drugim została zablokowana. Nieskuteczna była też Martyna Łukasik. Amerykanki błędy Polek wykorzystywały z żelazną konsekwencją i szybko odskoczyły (8:3), a potem ich przewaga wzrosła nawet do siedmiu „oczek”. Biało-czerwone miały problemy praktycznie w każdym elemencie. Niedokładnie przyjmowały zagrywkę, same słabo serwowały, brakowało im skuteczności w ataku. Tylko ich blok stał na wysokim poziomie. To było jednak zbyt mało, by zatrzymać Amerykanki, choć końcówce pierwszej partii odrobiły część strat.
Joker bez werwy
Niestety w kolejnym secie kłopoty naszego zespołu jeszcze się spotęgowały. Trener kadry, Stefano Lavarini, próbował odmienić grę swoich podopiecznych, wprowadzając na parkiet kolejne zawodniczki, w tym Martynę Czyrniańską. Młoda przyjmująca pełni rolę jokera w talii Lavariniego. Wchodzi, gdy drużynie nie idzie i ma za zadanie pociągnąć grę. Zwykle nie zawodzi. Tym razem było inaczej. Na Amerykanki taki manewr nie zadziałał. Czyrniańska nie odmieniła gry biało-czerwonych. Była równie nieskuteczna, co pozostałe skrzydłowe, Stysiak, Natalia Mędrzyk i Łukasik.
Siatkarki zza Atlantyku nie prezentowały nadzwyczajnej siatkówki, ale wystarczało, że grały równo i nie popełniały błędów, by kontrolować spotkanie. Nie dawały się złamać. Kathryn Plummer, Averyn Skinner oraz Andrea Drews popisywały się silnymi i precyzyjnymi atakami, a w defensywie mnóstwo piłek podbijała Justine Wong-Orantes.
Manewr Lavariniego
Po dwóch wysoko przegranych setach Lavarini szukał sposobu, by wstrząsnąć zespołem. Na trzecią partię wymienił część wyjściowej szóstki. Od pierwszej piłki grały: Czyrniańska, Malwina Smarzek i Klaudia Alagierska. Lavarini zaskoczył ekipę USA. To Polki zaczęły trzecią odsłonę tak, jak wcześniejsze Amerykanki. Grały szybko, efektownie i efektywnie. Gdy prowadziły 10:4, wydawało się, że mecz może potrwać nawet pięć stów. Karch Kiraly, trener USA, za Skinner posłał wtedy w bój 37-letnią Jordan Larson. Jej doświadczenie okazało się bezcenne. Pod jej batutą Amerykanki odzyskały równowagę i błyskawicznie odrobiły straty. Po bloku Chiaki Ogbogu na Korneluk był remis (13:13). Problemy Polek nawarstwiały się. Przede wszystkim jednak straciły wiarę w sukces. Walczyły, ale w ich poczynaniach brakowało determinacji, z której przecież słyną. Przy remisie 18:18 wszelkie nadzieje rozwiała Plummer. Nasze zawodniczki nie potrafiły przyjąć jej zagrywki. Amerykanki „uciekły” na pięć punktów (23:18). Po chwili, po ataku Ogbogu, cieszyły się z awansu do półfinału.
(mic)
WYNIKI 1/4 FINAŁU
USA – Polska 3:0 (25:22, 25:14, 25:20)
USA: Poulter (4), A. Skinner (12), Ogbogu (7), Drews (13), Plummer (12), Washington (6), Wong-Orantes (libero) oraz Carlini, Thompson (1), Cook (1), Larson (4). Trener Karch KIRALY.
POLSKA: Wołosz (3), Mędrzyk (1), Korneluk (11), Stysiak (8), Łukasik (12), Jurczyk (2), Szczygłowska (libero) oraz Wenerska, Smarzek (7), Stenzel, Czyrniańska (1), Alagierska. Trener Stefano LAVARINI.
Sędziowali: Neomi Karina Rene (Argentyna) i Vladimir Simonovic (Szwajcaria). Widzów 9244.
Przebieg meczu
I: 10:5, 15:8, 20:16, 25:22.
II: 10:5, 15:7, 20:9, 25:14.
III: 4:10, 15:14, 20:18, 25:20.
Bohaterka – Kathryn PLUMMER.
Chiny – Turcja 2:3 (25:23, 21:25, 24:26, 25:21, 12:15)
Brazylia – Dominikana 3:0 (25:22, 25:13, 25:17)
Włochy - Serbia 3:0 (25:24, 25:20, 25:20)
Półfinały (w czwartek):
Brazylia - USA (godz. 16), Turcja - Włochy (20)