Szarże Maksymiliana Banaszewskiego (w środku) nie pomogły Podbeskidziu w wygranej. Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus


Koniec Marca w lutym

Podbeskidzie przegrało z Motorem Lublin, a trener Dariusz Marzec pożegnał się z bielskim klubem. Jak ustalił „Sport”, jego następcą ma zostać Jarosław Skrobacz.

 

Przed meczem szkoleniowiec gości Goncalo Feio spodziewał się wysokiego pressingu i prób zamykania jego drużyny na własnej połowie - i dokładnie tak wyglądały początkowe minuty. W ciągu pierwszych siedmiu Podbeskidzie miało cztery stałe fragmenty gry, w tym egzekwowało rzut wolny z ok. 20 metrów, ale uderzenie Marko Martinagi trafiło tylko w dobrze ustawiony mur.

 

Powinni prowadzić

Motor otrząsnął się po kwadransie, gdy po błyskawicznie przeprowadzonym ataku z lewej strony pola karnego piłkę dośrodkowywał Mbaye Ndiaye. Strzał z bliskiej odległości Kacpra Śpiewaka wylądował jednak w rękach debiutującego w bielskim zespole Kacpra Krzepisza. „Górale” prowadzenie powinni objąć w 31 minucie, gdy blisko linii bocznej faulowany był Bartosz Bida, a do stojącej piłki podszedł Maksymilian Banaszewski. Dochodzące dośrodkowanie do bramki zaskoczyło obrońców Motoru, a pierwszy do piłki dopadł Daniel Mikołajewski. Mocny strzał głową kapitana drużyny gospodarzy o centymetry minął prawy słupek bramki Kacpra Rosy.

 

Gol z kontrowersjami

Motor odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. W 37 minucie seria trzech krótkich podań z lewej strony została zakończona dośrodkowaniem Piotra Ceglarza w pole karne. Tor lotu piłki delikatnie zmienił jeszcze Bartosz Wolski i futbolówka zatrzepotała w siatce gospodarzy. Pięć minut później goście z Lublina podwyższyli, choć nie obyło się bez kontrowersji. Najpierw piłkę we własnym polu karnym stracił Mikołajewski, któremu wyłuskał ją siedząc na murawie Wolski, równocześnie pociągając obrońcę Podbeskidzia za koszulkę. Płaskie podanie wzdłuż pola karnego trafiło do nadbiegającego Krystiana Palacza, a próba zablokowania uderzenia przez Tomasza Jodłowca tylko zmyliła interweniującego Krzepisza – i piłka wpadła do bramki. Niespodziewanie w doliczonym czasie Podbeskidzie odrobiło część strat, a pomógł w tym bramkarz Motoru, który przegrał pojedynek o górną piłkę z… mierzącym 175 cm Bartoszem Bidą. Do bezpańskiej piłki pierwszy dopadł Mikołajewski, który z bliska trącił ją do bramki.

 

Był Chorzów, będzie Bielsko-Biała

Drugie odsłona w nawet niewielkiej części nie była tak emocjonująca jak końcówka pierwszej. Od początku bardziej aktywni byli gospodarze, ale niewiele z tego wynikało. Najlepszą okazję do zdobycia gola stworzył sobie Motor, a właściwie Ceglarz, który w 77 minucie uderzył z ponad 20 metrów w kierunku bramki Podbeskidzia. Krzepisz sparował do boku nieprzyjemny strzał, który tuż przed nim „skozłował”. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i tym samym z posadą trenera „Górali” pożegnał się Dariusz Marzec, którego zastąpi Jarosław Skrobacz. Szkoleniowiec pochodzący z Wodzisławia Śląskiego pozostaje bez pracy od listopada, kiedy pożegnał się z ekstraklasowym Ruchem Chorzów. gru